Miesiąc później
Nie wszystko poszło zgodnie z naszymi myślami, a mianowicie ,,utyłam'' tylko 1kg. Powoli tracę nadzieje, że będę wyglądać jak kiedyś, lub chociaż podobnie. Dziewczyny każą mi się nie poddawać, ale jak ja mam tego nie robić jak nie witać rezultatów i nie mam kompletnie żadnej motywacji. Koszmary nie przestają mnie nękać, a tęsknota do Jasper wzrasta z każdym dniem coraz bardziej. Papierosy stały się moją codziennością, oderwaniem od rzeczywistości.
- Hope, słuchasz mnie!- usłyszałam krzyk Kiry przy uchu
-Tak, tak-powiedziałam zdezorientowana tym, że ona w ogóle coś do mnie mówiła.
- Nie słuchałaś, ale powtórzę , że mamy za 5 minut muzykę i musimy iść do sali
Bez słowa wzięłam plecak i ruszyłyśmy pod sale muzyczną. Nie lubiłam jakoś specjalnie tych lekcji, często bolała mnie po nich głowa, jako iż jestem bardziej wrażliwa niż inni na dźwięki i hałasy
Usiałam w ostatniej ławce i wyjęłam podręcznik, zeszyt i piórnik. Położyłam głowę na ławce i czekałam na rozpoczęcie lekcji
Po chwili rozległ się dźwięk dzwonka, a do klasy wszedł pan Brown
-Witam młodzież! Dziś wywołam kilka osób , które mają mało ocen , żeby zagrały na wybranym prze zemnie instrumentach-powiedział siadając przy biurku.
Otworzył dziennik i oczywiście z moim szczęściem:
-Hope Swan!
Podniosłam się smętnie z miejsca i podeszłam do niego.
-Fortepian Hope-wskazał na instrument stojący przy drzwiach. Usiadłam na taborecie i zaczęłam grać znaną mi melodie, bo w sumie tylko ją umiem zagrać na tym instrumencie
Cała klasa ucichła i zaczęła się wsłuchiwać w melodie , którą grałam
Przy graniu przymknęłam lekko powieki, pamiętam jak przyjeżdżałam do Forks na wakacje i sąsiadka uczyła mnie grać tego utworu, zawsze tego, mówiła , że jej mąż go uwielbiał więc nie chciałam naciskać i grałam dla niej, prawie, że codziennie.
Kiedy skończyłam , cała klasa zaczęła bić brawo
-Brawo panno Swan, szóstka!- wykrzyknął uradowany pan Brown, a ja mogłam wrócić na swoje miejsce.
-Nie wiedziałam , że umiesz grać-powiedziała Kira, na co wzruszyłam ramionami.
Nie ufałam jej tak jak kiedyś, od kąt powiedziała Jacksonowi o moich problemach, na szczęście on się nie wygadał. Kira wiele razy mnie za to przepraszała, ale moje zaufanie do niej zostało lekko zachwiane i nie było jak kiedyś. Mimo to starałam się jej zaufać na nowo, ale miałam jakąś wewnętrzną blokadę do zaufania ludziom, od kąt Jasper wyjechał. Na myśl o nim, łza zakręciła mi się w oku, ale szybko zaczęłam mrugać, no bo nie rozpłacze się w klasie.
Po lekcjach:
Do domy wracałam pieszo, polubiłam to , miałam więcej przestrzeni i nie musiałam czekać na siostrę, aż ta skończy lekcje, do tego Bell's często się zamyślała i trochę bałam się z nią jeździć.
Mijałam różne domy, każdy starał się aby jego dom był wyjątkowy, inny, może i lepszy od innych. Jedne były jednorodzinne inne bliźniaki, było tego masę, a jednak każdy był w jakimś stopniu podobny , ale też z drugiej strony całkowicie inny.
Wyciągnęłam z kieszeni papierosa i odpaliłam go, zaciągając się nim. Kiedy tata się dowiedział, nie był zadowolony, ale zrozumiał, że nie ma co walczyć bo nie wygrałby, do tego w przeciwieństwie do Belli wyglądałam jakbym wróciła do życia, ale kiedy tylko zostawałam sama, maski spadały a ja byłam jak mała zagubiona dziewczynka, czekająca na czyjąś pomocną dłoń, a ta dłoń mogła należeć tylko do Jaspera, tylko on mógłby sprawić, aby dawna Hope Swan powróciła. Ale to się raczej nie stanie, więc tamta Hope traci nadzieje na ratunek, aż pewnego dnia straci ją w ogóle.
Wsłuchiwałam się w śpiew ptaków, wiedząc , że nie długo zniknie całkiem, zbliżała się zima, był listopad, i tylko nieliczne ptaki pozostały w Forks...CDN
(tradycja: sorki za błędy)
ZuzuRiddle