Minęło kilka dni od mojego spotkania z Hunterem. Czas mijał mi teraz bardzo szybko i zanim się spostrzegłam, dzień się kończył, a zaczynał kolejny. Kilka razy rozmawiałam z Mią przez telefon, nie były to jednak za bardzo pasjonujące konwersacje. Tym bardziej więc była zdziwiona, kiedy pewnego wieczora usłyszałam dzwonek do drzwi, a w ich progu stała właśnie Mia.
Wyglądała jakby była na skraju jakiegoś wybuchu i nie byłam pewna, czy chcę wiedzieć, o co chodzi. Nie mogłam jej jednak zostawić na progu, więc po prostu otworzyłam szerzej drzwi i zaprosiłam ją do środka. Dziewczyna z wdzięcznością skorzystała z zaproszenia i usiadła na kanapie, zdejmując płaszczyk i kładąc go obok.
Nalałam jej wody i usiadłam obok.
-Opowiadaj.-Powiedziałam po prostu.
Dziewczynie zeszkliły się oczy, ale nie zaczęła płakać.
-To wszystko przez moich rodziców. Nie potrafią zrozumieć, że nie zamierzam być ich dziewczynką na posyłki. Do diabła, jestem już w końcu dorosła, nie muszą tak nade mną skakać. A po tej całej historii z Adamem nie spuszczają mnie z oka. Ile tak można?
-Mia spokojnie...-Starałam się zapanować nad dziewczyną. Nie było to proste, bo praktycznie trzęsła się ze złości albo z powstrzymywanego płaczu. Nie byłam pewna.-Powiedz mi spokojnie, co się wydarzyło.
-Oni bez przerwy chcą mnie kontrolować. Tak nie można! Mam dwadzieścia dwa lata i mieszkam z rodzicami tylko dlatego, że jest mi żal ich zostawiać. Za każdym razem, kiedy tylko napomknę o wyprowadzce, to mama zaczyna na mnie krzyczeć i płakać. Nie jestem taka jak on, nie zostawię wszystkich, nie zniknę. Ale nie mogę już z nimi mieszkać. To ponad moje siły.
Coś mnie ścisnęło w środku. Nie byłam taka jak Mia, o nie... Ja w obliczu jakiegokolwiek zagrożenia brałam nogi zapas. Nadal byłam słaba, ale nie chciałam już uciekać, dlatego postanowiłam, że znajdę osobę, która mi w tym pomoże.
Nie miałam też zielonego pojęcia, o jakiego Adama może jej chodzić. Najwidoczniej był dla niej to ktoś ważny, skoro jej rodzina tak bardzo przeżyła jego odejście. Nie chciałam jednak zagłębiać się w ten temat.
-Możesz zamieszkać tutaj.-Powiedziałam na jednym wdechu. To była bardzo spontaniczna decyzja, ale nie chciałam jej żałować. Musiałam wiedzieć, że ktoś będzie mnie w stanie tu utrzymać.
Dziewczyna na chwile zmarszczyła brwi, jakby nie do końca wierzyła w moje słowa.
-Naprawdę?
-Nie żartuje. Możesz się wprowadzić choćby dzisiaj.
Nagle po moim mieszkaniu rozniósł się pisk, a już po chwili dziewczyna ściskała mnie, jakbym jej właśnie oznajmiła, że wygrała milion.
-Dziękuję!
Odsunęłam się od niej lekko i widząc jej rozpromienioną twarz, lekko się uśmiechnęłam. Lekko, ale to już coś.
-Jeden pokój i tak stoi pusty, więc nie widzę przeciwwskazań, żebyś mogła się wprowadzić.
-Naprawdę nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobiła. Idę się zacząć pakować!
I równie jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła. Pokręciłam głową zrezygnowana. Ta dziewczyna za każdym razem zaskakiwała mnie coraz bardziej. Spojrzałam na zegarek i ze zdziwieniem stwierdziłam, że muszę się już przygotowywać do pracy.
Poszłam do pokoju, zrobiłam sobie makijaż, żeby zaoszczędzić czas w pracy. Kiedy już byłam gotowa, wyszłam z domu i wsiadłszy do taksówki, pojechałam do pracy.
-Hej.-Powiedziałam, wchodząc do garderoby.
Siedzące już tam dziewczyny skinęły mi głowami, a ja poszłam do swojego wieszaka, w celu wybrania odpowiedniego stroju na dzisiaj. Kiedy w końcu udało mi się podjąć decyzję, chwyciłam buty i poszłam się przebrać.
Dzisiejsza noc zapowiadała się bardzo pracowicie. Miałam kilka występów w klatce, jeden na barze, na co się skrzywiłam i jeden indywidualny.
Ostatnio Dorian, w celu lepszego zarobku klubu, wprowadził nową formę tańca dla klientów. Były to występy przeznaczone tylko i wyłącznie, dla oczu jednego widza. Byłam ciekawa, kto tym razem mi się trafił. Ostatnio miałam zatańczyć dla jakiegoś starego oblecha, który nie miał co robić z kasą, więc przychodził sobie do klubu i zamawiał najdroższy taniec. Byłam dumna z tego, że to właśnie ja byłam tą najbardziej pożądaną atrakcją, dzięki temu moja wypłata, znacznie się zwiększyła i mogłam sobie pozwolić na więcej.
Zebrałam się w sobie i ruszyłam do odpowiedniego pokoju, w którym czekał już mój gość. Było zbyt ciemno, żebym mogła dostrzec jego twarz, ale nie było mi to potrzebne. To on miał oglądać mnie, nie ja jego.
Stanęłam w snopie światła, wydobywającego się z małej żarówki i usłyszawszy muzykę, zaczęłam kręcić biodrami. Mój obserwator rozsiadł się wygodniej na średniego rozmiaru sofie i no cóż... podziwiał show. Z początku wykonywałam niezobowiązujące ruchy, by po chwili odwrócić się tyłem i pochylić, tak że moje ciemne włosy zamiotły podłogę. Wiedziałam, że mężczyzna jest skupiony tylko i wyłącznie na moim ciele. Padłam na kolana i rzuciłam mu spojrzenie przez ramię, wciąż nie mogłam dostrzec jego twarzy, więc odwróciłam się do niego i powoli, podczołgałam się do jego stóp. Oparłam dłonie na jego kolanach i pochyliłam się nad wybrzuszeniem w jego spodniach. Polizałam je przez materiał, po czym spojrzałam w górę, starając się dostrzec twarz mężczyzny, jednak miał zamknięte oczy, a głowę odchylona w tył.
Zaczęłam się powoli podnosić, sunąc palcem wskazującym od jego paska przy spodniach w górę. Po chwili usiadłam na jego kolanach okrakiem, przy okazji dając mu doskonały obraz na moje piersi. Pochyliłam się nad jego szyją i omiotłam ja gorącym oddechem. Usłyszałam, jak chłopak wciąga cicho powietrze przez usta. Miałam go. Po chwili jednak usłyszałam nad uchem śmiech. Lecz to nie był zwykły śmiech spowodowany rozbawieniem. Ten śmiech sprawił, że włosy na karku stanęły mi dęba, a całe moje ciało przeszedł dreszcz.
Gwałtownie odsunęłam się od mężczyzny, chcąc zejść z jego kolan.
-Nie tak szybko malutka.-Powiedział, a ja już wiedziałam, czemu ukrywał swoja twarz. To był on. Ten zboczeniec, który chciał zgwałcić Mię w zaułku. Zaczęłam się wyrywać, jednak mężczyzna przytrzymał mnie i nie pozwolił się ruszyć.
-Czego chcesz?-Zapytałam ostro. Mężczyzna zaśmiał się ponownie, mi za to nie było ani trochę do śmiechu.
-Ja? Ja nie chcę niczego. Na razie.-Pogłaskał mnie po twarzy opuszkami palców. Wzdrygnęłam się, ale nie odsunęłam. Nie chciałam mu pokazać, jak bardzo w środku byłam rozdygotana i słaba.-Ciekawe jak sobie radzi twoja rodzinka, bez ciebie.-Gwałtownie wciągnęłam powietrze.
-Skąd ty...
-Nie zaprzątaj sobie tym tej twojej, ślicznej główki. Musisz wiedzieć tylko tyle, że jeśli będziesz niegrzeczna, informacja o tym, jak nisko upadłaś, szybko odnajdzie właściwych odbiorców. Jesteś teraz nic niewartą dziwką... Ciekawe, czy by uwierzyli, gdybym im powiedział, że ich malutka i niewinna Lucy pracuje w burdelu.
-Nie zrobisz tego.-Syknęłam.
-Nie? Chcesz się przekonać, do czego jestem zdolny?-Nic nie powiedziałam, tylko zaczęłam się szarpać ,chcąc by mnie w końcu puścił.-Spokojnie, gdzie ci tak śpieszno?
W końcu udało mi się uwolnić. Szybko podbiegłam do drzwi i nawet się nie odwracając, wybiegłam na zewnątrz. Natychmiast popędziłam do łazienki. Po sprawdzeniu wszystkich kabin zakluczyłam drzwi. Oparłam ręce na umywalce i spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak biedna i przerażona dziewczynka, niewiedząca co ma ze sobą zrobić. I tak właśnie się czułam. Nie miałam pojęcia, jak udało mu się wygrzebać informacje na temat mojej przeszłości. Nie wiedziałam, co powinnam teraz zrobić.
Zacisnęłam trzęsące się ręce w pięści. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, co byłoby, gdyby moja rodzina dowiedziałaby się, kim teraz jestem. Już nawet nie chodziło o to, gdzie teraz pracowałam, tylko kim byłam. Jak bardzo się stoczyłam i zmieniłam. Teraz moje życie było nic nie warte, w porównaniu do sielanki, którą prowadziłam kilka lat temu. Byłam nikim. I tak też się czułam. Jak śmieć, którego nikt nie chce.
Poczułam pieczenie pod powiekami. Tyle poświęciłam, żeby stać się niewidzialną. Żeby zacząć od nowa i odciąć się od niego. A teraz kiedy w końcu udało mi się jakoś pozbierać i zacząć normalne życie, ten obleśny facet chce mi wszystko zniszczyć. Nie mogłam na to pozwolić. Nie chciałam, żeby wszystko, na co tak długo pracowałam, przepadło bezpowrotnie. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak to by było zacząć od nowa. Nie byłam pewna czy w ogóle byłabym w stanie zacząć od nowa. Całkiem prawdopodobne, że nie starczyłoby mi siły i zatraciłabym się w sobie jeszcze bardziej niż teraz. Nie chciałam tego. Dlatego musiałam coś zrobić.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Halo? Czy ktoś tu jest?
Usłyszałam głos, dochodzący z korytarza. Szybko spojrzałam w lustro. Tak jak myślałam, nie wyglądałam ani trochę lepiej, niż chwilę wcześniej. Przeczesałam włosy palcami i zrezygnowana podeszłam do drzwi. Otworzywszy je, minęłam zirytowaną kobietę i poszłam w stronę garderoby.
Na całe szczęście nie zastałam nikogo w środku. Okryłam się szlafrokiem i podeszłam do mojej torebki. Wyciągnąwszy z niej telefon, wybrałam numer, którego miałam już więcej nie używać. Jednak była tylko jedna osoba, która wiedziała, kim jestem i tylko ona mogła mi pomóc. Tylko niestety wiedziałam, że przyjdzie mi za to zapłacić. Nie ma nic za darmo.