Living With The Bad Boy PL ✔️...

By TheHiddenBeauty

5.7M 286K 195K

Bronte Davis to złote serce Worthington High. Cechuje ją charyzmatyczna i sympatyczna osobowość oraz chęć nie... More

▲ Synopsis ▲
Prolog
But I Like It Rough
You Look Like A Greek God
I'm Blusing
Conquest or Victim?
Not today, Satan
Time To Start Planning My Funeral
Shake It Off
Your Abs Get To Feel My Hands
How To Lie To Your Best Friend
Kill Her With Kindness?
We're Dealing With A Ponytail Killer
There's Always A Time For Nun Puns
Drunkely Peeing Into A Bucket
Not A Favour
Not Crazy, Just Your Best Friend
It's Never Too Late For Breakfast
Confrontations
Don't Kill My Groove
I Left A Milion Dollars In The..
The More Hot Girls The Merrier
I.. I Can't Swim
Get Over It, Grandma
Boo You Whore
Is He Allowed To Do That?
I've Been Shot
Shit, I need To Stop Swearing
Sophie
How Do You Want Your Sausage
Only Because You Asked Nicely
Question Without Answers
A Night Gone Unexpectedly Right. Right?
What's New?
Louise Gilies
Detective Bronte
The Night Of Prom
I'm Just Fucking With You
Epilog
Bonus Chapter

A Living, Breathing Storm Cloud

119K 6.9K 3.3K
By TheHiddenBeauty

Stukam nerwowo palcami o drzwi od auta Elle i wyglądam przed okno, pochłaniając wzrokiem widok nocnego miasta.

Koleżanka na mnie spogląda i uśmiecha się łagodnie.

   - Spokojnie, Bronte. To dobrze, że Blake się w końcu przed tobą otworzył i robi jakiś postęp w budowaniu waszej relacji.

   - Taa.. - mamroczę, kiwając głową bez entuzjazmu. Elle z pewnością ma rację, jednak jej słowa nie odpedzily zdenerwowania które towarzyszyło mi od rana.

   - Mimo to, nie wybaczaj mu tak szybko, okej? Niech wie, że musi sobie zapracować na twoje zaufanie i nie może więcej traktować cię jak śmiecia. Gdy zobaczy jak łatwo może cię stracić nie popełni znów tego samego błędu.

   - Jestem zaniepokojona tą całą sytuacją. - Wzdycham. - Przecież jeszcze nigdy nie odbyliśmy poważnej rozmowy. W ogóle nie wiem czy to właśnie dlatego chce się ze mną spotkać - mówię na jednym wydechu. - Poza tym, jestem jego totalnym przeciwieństwem. Wiem, że niby przeciwieństwa się przyciągają, ale skoro nie mamy ze sobą nic wspólnego to dlaczego Blake miałby chcieć się ze mną przyjaźnić?

   - Zignoruj te całe naukowe statystyki i inne pierdoły, bo one nie zawsze są trafne - odpowiada Elle, skręcając w jakąś uliczkę i parkuje na wprost budynku pod którym stoi Blake. Wypuszczam nerwowo powietrze, spoglądając na koleżankę. - Spytaj samej siebie czy jesteście zgodni jako przyjaciele od początku waszej znajomości. Dobrze się czujecie we własnym towarzystwie?

   - Tak. Jednak często się kłócimy.

   - To dlatego, że Blake jest kutafonem. Ale zaczyna zdawać sobie sprawę z tego jak nie powinien zachowywać się w stosunku do ciebie, więc nie będzie więcej takich problemów.. Albo przynajmniej mam taką nadzieję. - Marszczy brwi w namyśle, otwiera okno od strony kierowcy i wychyla przez nie głowę. - Jeśli zranisz Bronte jeszcze raz, przysięgam, że cię zniszczę - zapewnia Blake'a i to z taką pewnością siebie, że aż mnie to przeraża. - Zapuszczałam paznokcie specjalnie na tę okazję więc lepiej uważaj. - Chłopak ostrożnie robi krok w tył, a Elle spogląda na mnie z uśmiechem. - No proszę.

   - Jesteś niesamowita. - Śmieję się, przytulając koleżankę na pożegnanie i wychodzę z auta. Gdy samochód znika w mroku, obracam się do Blake'a. - Cześć.

   - Cześć - odpowiada i odchrząkuje. - Chodźmy - mówi, obracając się i podchodzi do wysokiego, opuszczonego budynku. Biorę głęboki oddech i idę za nim przez ścieżkę, która prowadzi nas pod drzwi. Blake wchodzi do domu i kontynuuje swoją wędrówkę na dach. Gdy docieramy na miejsce zauważam, że znajdują się tu dwa, a nie jedno krzesło.

Omiatam wzrokiem piękną panoramę naszego miasta, która nadal wywiera na mnie ogromne wrażenie. Nie wiem czy kiedykolwiek przyzwyczaję się do tego cudownego widoku. Blake siada na jednym z krzeseł, a ja idę za jego śladem i biorę od niego koc, przyglądając mu się z uwagą.

   - Jesteś dzisiaj bardzo gadatliwy. Mógłbyś się na chwilę zamknąć? Nie słyszę własnych myśli.

Chłopak wzdycha na mój sarkastyczny komentarz i spogląda na mnie z uśmiechem.

   - Spadaj. Nie widzisz, że się denerwuję?

Nie mogę powstrzymać uśmiechu, wkradającego się na moją twarz.

   - Widzę. Trzęsą ci się ręce. - Wskazuję na jego dłonie, którymi bawi się nerwowo. - Dlaczego się denerwujesz?

   - Nie sądziłem, że przyjdziesz.

   - Ale przyszłam.

   - Taa.. - przytakuje, kiwając głową. - I nie przygotowałem się na to. I to dlatego jestem tak cholernie zdenerwowany. Od czego powinienem zacząć?

   - Może od początku? -sugeruje i mrużę lekko oczy, zastanawiając się nad jego dziwnym zachowaniem. O czym tak bardzo obawia się rozmawiać?

   - Od zawsze cię nienawidziłem..

   - Idealny początek na przeprosiny.

Chłopak wywraca oczami i kontynuuje:

   - Byliśmy kompletnymi przeciwnościami. Grałem pieprzonego dupka, który nie cierpi wszystkiego i wszystkich dookoła i myślę, że to właśnie dlatego zachowywałem się jakbym cię tak bardzo nienawidził. Inna część mnie nie cierpiała cię dlatego że byłaś taka szczęśliwa i pełna życia. Myślałem, że jesteś fałszywa i wkurzająca, bo byłem wściekły i nie znosiłem widoku szczęśliwych osób. Ale w końcu zdałem sobie sprawę, że nie jesteś taka zła i przestałem cię nienawidzić, ale nie nie-lubienie cię było przeciwko mnie i mojej naturze. W ogóle nie powinienem cię lubić. To dlatego odstawiłem tę scenkę pod szkołą. Chciałem żebyś mnie znienawidziła, ale nawet po tym tego nie zrobiłaś, co jedynie jeszcze bardziej mnie frustrowało. A potem zaczęłaś się zachowywać jakbyś mnie nie znosiła i poczułem się naprawdę źle i .. - Chłopak nerwowo przeczesuje ręką włosy. - To jest głupie. Ja jestem głupi.

   - To dlatego zachowywałeś się jak dupek tamtej nocy? Albo wtedy na plaży?

   - Tak - odpowiada. - Ja nigdy nie powinienem cię lubić. Ja powinienem cię nienawidzić.. Ja.. - urywa i wzdycha. - I  doświadczyłem tych uczuć, które są kompletnie sprzeczne z moją naturą. Chciałem wtedy zrobić coś dobrego i wyświadczać ci przysługi, wiesz? To było takie dziwne.

Przechylam głowę z zaciekawieniem.

   - Jakie uczucia?

   - To zabrzmi dziwnie, ale nie jestem w tobie zakochany ani nic takiego. Ja po prostu..nie wiem. Naprawdę tego nie rozumiem. Nie znosiłem tych uczuć, bo lubię mieć kontrolę nad sobą i każdym aspektem mojego życia, ale ja nie mam kontroli nad tym co czuję i tego nienawidzę.

Po jego wypowiedzi zapada długa cisza, podczas której obydwoje podziwiamy panoramę naszego miasta. Lekko przygryzam wargę i zastanawiam się nad słowami Blake'a. Uczucia? O jakich uczuciach on mówi? W moim sercu rodzi się iskierka nadziei, że może moje uczucia do niego nie były nieodwzajemnione.

   - A co z Amy? Tamtej nocy wydawało się jakby między wami coś było, a ty rzuciłeś ją jakby nic dla ciebie nie znaczyła.

   - I z tych wszystkich pytań, które możesz mi zadać ty wybierasz akurat to - mówi z niedowierzaniem. - Między mną i Amy nie było nic specjalnego. Po prostu się spotykaliśmy i przez większość czasu uprawialiśmy seks. Wiedziała, że to do niczego nie prowadzi i mówiłem jej to.

   - A tak w ogóle to ten list, który mi wczoraj przeczytałeś był naprawdę miły.

   - Dzięki. Chase pomógł mi go napisać.

Uśmiecham się na jego słowa. Czasami potrafi być naprawdę uroczy. Siedzę przez chwilę w milczeniu, zastanawiając się czy powinnam w końcu zadać Blake'owi jedno pytanie, które siedzi mi w głowie od naszego pierwszego spotkania i spoglądam na niego z lekkim wahaniem.
  
   - Masz brata?

Chłopak niespodziewanie przenosi na mnie wzrok, wyraźnie zaskoczony pytaniem, które mu zadałam i nerwowo przełyka ślinę.

   - Nie - odpowiada. - Miałem brata.

Spuszczam wzrok. Taka możliwość od zawsze była z tyłu mojej głowy ale nie chciałam niczego zakładać ani wyciągać żadnych wniosków.

   - Przykro mi.

   - Miał na imię James. Był idiotą ale i również dobrym człowiekiem, a także moim idolem. - Śmieje się gorzko.

Spoglądam na niego uważnie.

   - Co się stało? Jeśli mogę spytać.

   - W wieku 16 lat zaczął obracać się w złym towarzystwie. Brał narkotyki i pił alkohol, był popularny. Prawie w ogóle nie przebywał w domu, a gdy już się zjawiał robił awantury. Był dobrą osoba w głębi serca. Widziałem jak opiekuńczy był w stosunku do mnie i rodziców. Podziwiałem go. Jego beztroski sposób bycia, to że nie pozwalał nikomu stanąć sobie na drodze i nigdy nic go nie obchodziło. - Spoglądam niepewnie na Blake'a, a serce mi mięknie gdy zauważam jego smutne oczy pełne łez. - Chciałem być taki jak on i poszedłem w jego ślady. Stałem się oschły i wredny. - Pauzuje, zamykając oczy i odgania łzy, a chwilę później z powrotem je otwiera i na mnie spogląda. - Rok później umarł. Przedawkował - mówi drżącym głosem i głośno przełyka ślinę. - To mnie dobija, Bronte.

   - Blake..

   - Był uzależniony od heroiny. Pewnego dnia gdy wróciłem do domu, znalazłem go leżącego na ziemi. Martwego. - Widać było, że bardzo stara się nie rozpłakać. - Każdy ma swój sposób na radzenie sobie z takimi sytuacjami jak ta. Mój jest głupi, ale pomaga mi to wszystko przeboleć. Seks. Alkohol. Imprezy. Jestem gorszy niż mój brat. Nie cierpię wszystkiego i wszystkich, a zwłaszcza tych, którzy są szczęśliwi i mają perfekcyjne życie. To dlatego tak bardzo cię nienawidziłem. Byłem zazdrosny. Myślałem, że masz gdzieś to przez jakie gówno przechodzą inni. Drażniło mnie to, że ty możesz być szczęśliwa, gdy ja jestem smutny. - Wzdycha głęboko i powoli wypuszcza powietrze. - Przelałem całą swoją złość na ciebie i przepraszam. Przepraszam za to że zawsze coś schrzanię. Przepraszam za to, że złoszczę się z powodów, których sam nie rozumiem. Przepraszam za to, że cię ranie. Jestem żyjącą, chodzącą chmurą burzową i nic nie poradzę na to, że odczuwam potrzebę pociągnięcia za sobą kogoś innego.

Po jego wypowiedzi między nami zapada cisza, a ja spoglądam na Blake'a z nagłym poczuciem sympatii.

   - Przykro mi, że przez to przeszedłeś - mówię. - Nie wyobrażam sobie jak to jest gdy umiera ktoś kogo kochasz i za to cię podziwiam.

W pewnym stopniu jest to kłamstwo. Zdecydowanie podziwiam Blake'a za to jak radzi sobie że stratą kogoś bliskiego. Jednak ja również wiem jak to jest stracić taką osobę. On poradził sobie lepiej ode mnie.

Kiwa głową bez słowa, a żal mi ściska serce gdy zdaję sobie sprawę, że stara się ukryć przede mną to jak bardzo jest rozczulony.

   - Możesz to z siebie wyrzucić, Blake. Nie musisz ukrywać swoich uczuć. Możesz płakać jeśli chcesz.

   - To trochę obłudne - odburkuje chłopak.

Spoglądam na niego z zaskoczeniem.

   - Ja..

   - Wiem kiedy ktoś coś przede mną ukrywa. Nie jestem idiotą. - Wzdycha i potrząsa głową, rozwiewając kotłujące się w jego głowie myśli. - Daj mi minutkę.

Kiwam głową w odpowiedzi i czekam aż Blake zbierze się do kupy.

   - Wiem, że moja historia nie uzasadnia tego w jaki sposób cie traktowałem ale to wszystko co mogę powiedzieć. Jestem pojebany - mówi po chwili. - Postaram się przestać taki być.

   - Nie jesteś pojebany, Blake. Po prostu musiałeś uporać się z tyloma rzeczami naraz. Rozumiem dlaczego jesteś jaki jesteś - odpowiadam.

   - Więc jesteśmy przyjaciółmi czy co?

   - Jesteśmy. Ale musisz przestać komentować moje zachowanie i to że jestem "wzorem wszelkich cnót". To sprawia, że głupio się czuję. Zaakceptowałam twoje zwyczaje więc ty musisz zaakceptować moje jeśli chcesz się ze mną przyjaźnić.

   - Okej.

   - I nie złość się na mnie gdy poczujesz się sfrustrowany albo zmieszany. Nie będę więcej tego tolerowała. Musisz mnie szanować tak jak ja szanuję ciebie. Okej?

Chłopak kiwa głową w odpowiedzi, a ja nie mogę powstrzymać się od uśmiechu gdy to widzę. Ulżyło mi gdy dowiedziałam się ze Blake jest tak samo chętny to przyjaźni ze mną jak ja z nim.

   - Więc. Przyjaciele? - pyta, trzymając przede mną wyciągniętą dłoń.

Przygryzam lekko wargę, zastanawiając się czy powinnam mu zaufać. Wzdycham w końcu i potrząsam jego ręką.

   - Przyjaciele.

Przez kolejną godzinę gadaliśmy i śmialiśmy się jak kiedyś. Nie przejmowaliśmy się tym, że nie rozmawialiśmy przez dwa tygodnie. Wydawało się jakby coś takiego po prostu nie miało miejsca.

   - Więc.. Zastanawiałem się jakim cudem jesteś taka miła. Bo mi nie udaje się to nawet przez minutę.

Uśmiecham się nieśmiało.

   - Nie wiem. Wydarzyło się coś co mnie do tego skłoniło i nauczyłam się taka być.

   - Opowiedz mi. Ja zdradziłem ci swoja historię - prosi Blake. Wiem, że mogę mu zaufać ale nie chce jeszcze rozgrzebywać przeszłości.

Kręcę głową ze śmiechem.
 
   - Ta historia, mój przyjacielu, jest na inną noc.

Continue Reading

You'll Also Like

191K 19.5K 25
Aby ratować idący na dno wizerunek klubu piłki nożnej, zarząd zatrudnia na stanowisko młodszej specjalistki PR świeżo upieczoną absolwentkę marketing...
102K 3.7K 28
"Przypadek chciał, że się poznaliśmy. Los chciał, że się rozdzieliliśmy. Przeznaczenie chciało, żebyśmy znów się spotkali." Yvette Reynolds aspiruje...
536K 18.4K 33
- Ja pierdole - warknęłam. - Wiesz w ogóle gdzie jesteśmy? Spojrzał na mnie jak na wariatkę. No tak. Skąd miałby wiedzieć? - To co teraz? - spytałam...
292K 14.2K 50
Fragment książki: „Przez rozszalałe myśli przedostaje się obraz tych jednych, niebieskich tęczówek, które potrafiły przynieść mi radość i ukojenie na...