Piątek, czyli drugi dzień rapstacji w Sławie. Pogoda dopisywała od samego rana. Słońce paliło niemiłosiernie, dlatego około trzynastej kiedy wszystko ogarnęłam pozwoliłam sobie na chwilę relaksu.
Wraz z Adelą położyłyśmy się u nas na tarasie na leżakach i sącząc kawę mrożoną ze słomek łapałyśmy promienie słońca na nasze ciała. Było przyjemnie i tak luźno.
— Gadałaś z Kacprem? — zapytała Szuman.
— Mhm, wczoraj pisaliśmy. Wakacje fajne, ale ma dość już swojej dziuni chyba — parsknęłam kładąc głowę na boku i patrząc na leżącą obok w stroju kąpielowym przyjaciółkę.
— Zakład, że za ile zerwą? — unosiła brew wyciągając w moim kierunku rękę.
Kacper był typem chłopaka, który dłużej niż na dwa miesiące nie miał dziewczyny. Stałe związki nie były dla niego, a pół roku to był rekord jego życia miłosnego. Dlatego ja i Adela zakładałyśmy się często o to ile akurat jego aktualna dziewczyna wytrzyma.
— Są razem miesiąc, więc daje mu tydzień jeszcze — oznajmiłam. Adela się zdziwiła moją odpowiedzią.
— Trzy tygodnie — złączyłyśmy nasze ręce, podpisujac tym nasz mały zakład. — Stówka? — spytała wracając na miejsce i kładąc się wygodnie na leżaku.
— Dwie? — zapytałam z nadzieją.
— Chcesz dwie, bo pewnie ci do czegoś brakuje — sapnęła, a ja się zaśmiałam.
— A i owszem. Mam cały słoik z pieniędzmi z naszych zakładów. Brakuje mi dwóch stów do takich jednych okularów z Prady.
— Jesteś okropna! — oburzyła się, ale po chwili zachichotała. — Ale dobrze, będą dwie. Bo i tak to wygram!
Nah, ja wygram.
Następne pół godziny leżałyśmy bez słowa. Obie odpłynęłyśmy we własne myśli, czując jak mocno grzeje słońce nasze prawie nagie ciała. Cisza była cudowna, lekkim szum jeziora, powiew wiatru czy ptaszki. Było świetnie.
Ale wszystko się zjebało, jak zawsze.
— Flanki Franki, gombao 33 I jeden jest kurwa od drugiego brzydszy
Mam w kurwę pryszczy, jestem śliczny ale ogólnie staram się być sympatyczny
A ty co się kurwo gapisz, lepiej zrób mi kanapkę.
Podniosłam się z leżaka słuchając jak ktoś drze pizdę, bo śpiewem ani rapowaniem bym tego nie nazwała. Adela jedynie wybuchła śmiechem zakrywając usta dłonią, aby osoba śpiewająca po drugiej stronie płotu nie usłyszała jej żałosnego śmiechu.
Wstałam i ściągnęłam okulary z nosa, zakładając je na głowę. Podeszłam do płotu, jednak byłam za niska żeby coś zobaczyć. Jeden z chłopaków, ale nie wiedziałam który kontynuował.
— Z szynką, pomidorem, żółtym serem I masłem
Sprawdź mnie I tę szczerość w każdym zwrocie
Bo właśnie tak się to robi na ochocie. — Przewróciłam oczami i chwyciłam krzesło i podstawiałam pod płot.
— Co za telenowela! — krzyknęła za mną Szuman, a ja pokazałam jej środkowy palec.
Stanęłam na sztywnych nogach i spojrzałam na ogródek chłopaków. Na leżaku wygrzewał się Wyguś, który darł na dodatek mordę, a obok leżał Tadeo.
— Zjeby! — wrzasnęłam.
Oboje spojrzeli na mnie, a gdy zorientowali się jaka jest sytuacja wyłączyli muzykę.
— Rozalia! Co tam, sąsiadeczko? — spytał wesoło Franek.
— Możecie choć odrobinę ściszyć tą muzykę? — poprosiłam ładnie.
— Pewka — uśmiechnął się Tadek, a ja odwzajemniłam gest, dziękując przy tym.
— Czemu mielibyśmy cię posłuchać? — usłyszałam trzeci głos. Ten najbardziej wkurwiający i nie do zniesienia. Przeniosłam wzrok na Matczaka, który bez koszulki stał na swoim tarasie. Oderwałam wzrok od jego nagiej klatki piersiowej.
— Bo ładnie proszę? — zamrugałam oczami.
Blondyn podszedł do płotu. Teraz to ja byłam wyższa od niego i to sporo. Bezczelnie spojrzał na moje piersi, okryte jedynie ledwo zakrywającym stanikiem. Przeklnęłam w myślach to, że się wcześniej nie ubrałam.
— Jak ładnie? — spytał przenosząc wzrok na moją twarz.
— Michał, po prostu ścisz tą pierdoloną muzykę! — krzyknęłam.
— Bo co, księżniczko?
Bezczelny dupek.
— Bo jak zaraz się tam do ciebie przejdę...
Nie zdążyłam nawet kontynuować, bo poczułam jego zimne ręce na moich biodrach.
— Co ty robisz? — wrzasnęłam głośno.
Jednym ruchem chwycił mnie i dzięki temu, że ich posesja nie miała przy płocie krzaków złapał mnie i przerzucił na ich stronę. Nie wiedziałam jak, kurwa to zrobił, ale zrobił. Jednak jak już miałam w myślach go pochwalić za to ile siły ma i to, że przerzucił mnie z jednej strony płotu, na drugą, on się wyjebał. A ja z nim.
Na, kurwa, niego.
— Kurwa — jęknął kiedy leżeliśmy na ziemi.
— Mnie nawet nie bolało, twój brak twardych mieści pozwolił mi wyjść na tym dobrze — poklepałam go po klacie, bo leżałam cała na nim. — Po chuj ci to było, idioto? — spytałam.
Kiedy chciałam wstać z jego ciepłego ciała, on złapał mnie za biodra i przewrócił na trawę. Zawisnął nade mną i nachylił twarz do mojej. Ciepły miętowy oddech owiał moje policzki.
— Złaź ze mnie, Matczak — złapałam go za ramiona, aby go odsunąć. Jak na złość nagle miał w chuj siły!
— Co jak ci powiem, że musiałem sprawdzić jak miękkie są twoje cycki i to było jedyne rozwiązanie? — moja klatka piersiowa się gwałtownie unosiła i opadała, ale po tym zdaniu cały mój układ krążenia się zatrzymał.
— Powiem ci, że jesteś obleśny — chcąc nie chcąc sytuacja była zabawna, więc nie mogłam się powstrzymać od cichego śmiechu.
— Jak chcecie odegrać darmowe porno, to fajnie, ale poczekajcie muszę przynieść popcorn — usłyszeliśmy głos Franka. Oboje na niego popatrzyliśmy i oboje tak samo mocno się speszyliśmy.
Michał wstał i podał mi rękę, ale ja jej nie przyjęłam. Wstawiając usłyszałam znów głos. Tym razem mojej przyjaciółki.
— Co to, kurwa, było? — Adela nagle pojawiła się na tarasie chłopaków. Była cała zdyszana, co utwierdzało mnie w tym, że tu przybiegła. Parsknęłam cicho i wzruszyłam ramionami.
— Zapytaj jego — wskazałam na Michała, on jedynie krótko na mnie spojrzał i posłał mi swój cwaniacki uśmieszek.
— Taka zabawa — wzruszył ramionami niczym małe dziecko bawiące się w piaskownicy.
Naprawdę zadawałam sobie jedno pieprzone pytanie. Jakim cudem do mojego życia nagle wszedł ten chłopak? Nie było go w nim nigdy, pojawił się raz lata temu i zniszczył moją nadzieję na spełnienie marzeń. Pokazałam mu jak i światu, że potrafię, a po takim czasie on znów zagościł w moim monotonnym życiu. Na dodatek na więcej niż godzinę!
— W chuj zabawna — przewróciłam oczami i odeszłam od tego dupka.
Zajęłam miejsce na leżaku Tadeusza. Zmusiłam go aby posunął dupę i zrobił mi miejsce, a kiedy to zrobił położyłam się obok niego. Może i nie znałam chłopaka zbyt dobrze, ale on w porównaniu do swojego przyjaciela wydawał się naprawdę sympatyczny.
— Mogę wiedzieć co ty, kurwa, robisz? — nade mną i Tadkiem zjawił się Michał.
Założyłam na nos okulary i spojrzałam na niego z dołu. Wydawał się zirytowany.
— Opalam się? Nie widać?
— Spierdalaj do siebie — warknął niemiło, a ja pokazałam mu środkowy palec.
— Matczi, przestań... To są i nasze koleżanki — usłyszałam nad uchem. Uśmiechnęłam się chamsko wystawiając język do blondyna.
Przez następne dwie godziny leżeliśmy na leżakach na ogrodzie chłopaków. Nie wiem jakim cudem ja i Matczak się nie pozabijaliśmy, ale duża ilość upomnień od strony jak i mojej przyjaciółki, tak i od chłopaków dała nam do myślenia. Mieli nas po prostu dość.
Co pół godziny ja i Adela miałyśmy swój rytuał w opalaniu. Po prostu zmieniałyśmy stronę, to z brzucha na plecy. I właśnie przyszła moja kolej, a jedynym wolnym ręcznikiem na którym mogłabym się położyć na brzuchu był ten na którym leżał Michał.
Przewróciłam oczami, ale schowałam dumę do kieszeni i położyłam się koło niego, jak kurwa najdalej się dało. Kocyk, na którym leżeliśmy był prawie pod samym tarasem, a reszta siedziała i wygrzewała się prawie przy wodzie. Byliśmy dość daleko, więc nawet by nie zwrócili uwagi jakbyśmy zaczęli się cicho kłócić.
Położyłam się wygodnie na brzuchu i skrzyżowałam ręce i opadłam o nie podbródek. Chwilę później Michał również przybrał taką pozycję, ale szybko ją zmienił odwracając się do mnie bokiem. Nie patrzyłam na niego, ale on patrzył na mnie. Doskonale to czułam.
— Od kiedy tak właściwie rapujesz? — zapytał nagle, a ja zdziwiona jego pytaniem popatrzyłam na niego.
— Od kiedy cię to interesuje? — odgryzłam się.
Blondyn przewrócił oczami i westchnął. Nagle się bliżej przysunął, a jego twarz leżała ja kocyku tuż pod moją. To było zbyt blisko, ale się nie odsunęłam.
— Błagam cię, Rosa. Możemy chyba czasem pogadać jak normalni ludzie.
Na to jak mnie nazwał zareagowałam inaczej. Użył mojego pseudonimu. Może fakt Rosa było jakimś tam zdrobnieniem do mojego pełnego imienia, ale ja używałam go jako ksywki artystycznej. Mówili na mnie tak tylko fani i ludzie z branży.
— No chyba możemy... — westchnęłam kładąc głowę obok niego. Jednak gdy znajdowaliśmy się aż tak blisko lekko się odsunęłam.
I wtedy on zrobił coś co rozpoczęło ten cały pierdolony cyrk.
Nagle poczułam zimne palce Michała na mojej gorącej skórze. Chłopak dotknął mojego biodra i kreślił na nim szlaczki swoim palcem. Zmarszczyłam brwi, jednak nieznane mi dotąd uczucie nie pozwoliło mi na niego wrzasnąć i po prostu się odsunąć.
— Co robisz? — szepnęłam cicho. Cały czas patrzył mi w oczy, co cholernie mi się nie podobało.
— Dotykam cię? — odpowiedział pytaniem na pytanie, a ja westchnęłam ciężko.
Jego palec zaczął sunąć do góry. Z biodra pomalutku sunął do piersi. Wjechał na plecy i wsunął palec pod cienki sznureczek mojego stanika kąpielowego.
— Michał — zaznaczyłam ostro, jednak jego dotyk wcale mi nie przeszkadzał... mi się podobało.
— Powiedz a przestanę.
Ale się nie odezwałam. Pozwoliłam mu na to. Może to nie było nic wielkiego, ale mi to sprawiało nie małą przyjemność. Jego zimne palce sunęły po moim gorącym ciele. W pewnym momencie sama nie wiedziałam czemu ale również się odwróciłam na bok, tak samo jak on. I wtedy on miał większe pole do popisu.
Nie uśmiechnął się cwaniacko, nie rzucił chamskim tekstem. On po prostu badał delikatnie, ze skupioną miną moje ciało. Patrząc mi w oczy tymi swoimi brązowymi tęczówkami.
Kiedy dotknął mojego brzucha i przejechał po jego długości mnie przeszedł dreszcz, a po tym westchnęłam cicho.
Kurwa mać... podobało mi się.
— Elo mordy! — usłyszeliśmy oboje krzyk.
Jak poparzeni oderwaliśmy się od siebie stając na baczność. Mój oddech choć przed chwilą jeszcze spokojny, teraz był szybki nie równy. Czułam się jakbyśmy robili coś złego.
Przed nami na tarasie stał Oskar i reszta. Popatrzyłam na Michała w momencie kiedy on popatrzył na mnie. Oboje mieliśmy przestraszone miny. Już nie był taki pewny siebie.
Bo czuł to samo co ja.
— Nagrywamy numer! — oznajmił blondyn.
— Co? — krzyknęliśmy razem z Matczakiem, na co tylko przewróciłam oczami.
— To! Wzięłaś laptopa, Rosa. Leć po niego i robimy bicik moja ukochana producentko — puścił mi oczko.
— Hell yeah! — wrzasnął z tylu Franek.
A ja żeby jak najszybciej się uwolnić od wzroku i dotyku Matczaka uciekłam do ich domu aby wyjść do siebie. Jednak on poszedł za mną. Chwycił mnie za ramie i przysunął do siebie.
— Co? — warknęłam.
— Czemu mi na to pozwoliłaś? — zapytał poważnie.
— To nic wielkiego, Michał — zaśmiałam się nieszczerze.
— Rozalia, dla naszej sytuacji było to coś wielkiego. Ja nie wiem co mną kierowało.. po prostu nie mogłem się powstrzymać — wyznał.
— Nie wiem. Lepiej żeby to się nie powtórzyło.
— — —
w końcu coś konkretnego. to będzie w chuj fast burn moi drodzyXDDD
jaaaak się podoba???
kocham i do następnego x