MADISON
-Zawsze jesteś taki brutalny? - zapytałam, gdy chłopak zaczął brutalnie obdarowywać mnie mokrymi pocałunkami w szyję.
-Zaraz możesz się przekonać. - spojrzał mi prosto w oczy.
Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Co ja bez niego zrobię, gdy wyjadę na studia?
Właśnie studia... Został mi ostatni rok w tej szkole. Nie będę widywała codziennie swoich przyjaciół. Nie wyobrażam sobie tego. Nie jestem na to przygotowana.
-Jesteś taka piękna. - usłyszałam przy uchu.
Od razu na moje usta wpłynął uśmiech.
Ugh, czy serio tak głupie słowo mogło wywołać u mnie taki uśmiech i motyli w brzuchu?
-To nie słowa, a sama jego obecność. - pomyślałam.
Chłopak zaczął podwijać do góry moją sukienkę, wtedy usiadłam i spojrzałam na chłopaka w tym samym momencie, co on na mnie.
-Coś się dzieje? - zapytał zmartwiony.
-Nie, wszystko jest w porządku. Zastanawia mnie tylko jedno.
-Tak? - zapytał, a jego kącik ust poszedł ku górze.
-Dlaczego ty nadal jesteś w koszulce? - uśmiechnęłam się, bawiąc się jego skrawkiem koszulki.
-Ściągnij mi ją. - przysunął się bliżej.
Nie wiele myśląc, pociągnęła za jego koszulkę i ją zdjęłam. Moim oczom ukazał się bardzo wysportowany tors.
Ugh, jakie on ma cudowne ciało. Mogłabym je cały czas dotykać.
-Możesz podziwiać, nie zabraniam. - parsknął.
Przewróciłam oczami i pocałowałam go w usta. Chłopak od razu odwzajemnił pocałunek i złapał mnie za biodra, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Brunet na chwilę odciągnął się ode mnie i złapał za koniec mojej sukienki.
-To nie będzie już potrzebne. - powiedział.
Podniosłam się trochę na rękach, aby chłopak ściągnął moją sukienkę. Rzucił ją na podłogę, gdzie znajdowały się już inne ubrania. Przyglądał mi się chwilę, co mnie trochę skrępowało i zaczęłam się wiercić.
-Czy ty się przy mnie wstydzisz? - zapytał, patrząc w moje oczy.
Spojrzałam na jego twarz, był jakby smutny. Nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam w dół. Chłopak westchnął i podniósł mój podbródek. Spojrzałam na niego, a on patrzył tak intensywnie, że po moim ciele przeszły ciarki.
-Kochanie, nie musisz się przy mnie wstydzić, jesteś w każdym calu piękna, jesteś po prostu idealna, kocham wszystko, co tylko jest tobą. - pocałował mnie na dodatnie otuchy.
Ostatnio nie lubiłam swojego ciała, wydawało mi się, że ludzie spoglądają na mnie i myślą "Ale ona jest gruba". Nigdy wcześniej nie miałam problemów z samoakceptacją, ale ostatnio coś we mnie pękło. Może to przez to wszystko, co dzieje się teraz w moim życiu. Może to odbija się na mojej samoakceptacji?
-Zaraz ci pokażę, jak uwielbiam twoje ciało i ciebie, dobrze?
Pokiwałam głową i przypatrywałam się ruchom chłopaka.
Ściągnął mnie ze stołu i posadził na krześle. Kucnął przede mną i rozsunął moje nogi. Prawą nogę położył sobie na barku i zaczął całować jej wewnętrzną stronę, a drugą ręką zaczął masować moje udo drugiej nogi. Przegryzłam wargę, gdy widziałam bruneta w tej pozycji.
-Jesteś idealna. -Po prostu cudowna. - mruczał, całując moje ciało.
Jęknęłam, gdy jego prawa dłoń zaczęła ściskać i zarazem masować moją prawą pierś.
-Uwielbiam twoje jęki. - mruczał, tuż przy mojej szyi.
Nie mogłam tak bezczynnie siedzieć. Wzięłam go za barki i pchnęłam na krzesło. Chłopak zdziwił się na ten ruch, jednak po opamiętaniu się, jego kącik ust poszedł ku górze. Nie wiele myśląc, siadłam okrakiem na jego kolanach i splotłam dłonie, na jego karku. Wtedy wpadł mi do głowy pomysł, trochę się nad nim poznęcamy.
-Siedź tutaj. - mruknęłam, wstając z jego kolan.
-Nigdzie się nie wybieram. -.zaśmiał się.
Ruszyłam w stronę swojej sukienki, z której wyjęłam dwa sznureczki. Podeszłam z powrotem do chłopaka i wzięła jego dłonie w swoje.
-Czy ty chcesz mnie związać? - zapytał, unosząc prawa brew w górę.
-Mogę? - przegryzłam wargę.
-Jestem cały twój.
Usiadłam okrakiem z powrotem na jego kolanach i położyłam dłonie bruneta na bokach krzesła. Sznureczkami przywiązałam jego dłonie do krzesła i zsiadłam z kolan. Vebil przyglądał się każdym moim ruchom, nie opuszczają mnie ani na sekundę. Usiadłam z powrotem na stół i zaczęłam dotykać się delikatnymi ruchami, po całym ciele. Widziałam, jak Vebil niespokojnie wierci się na krześle. Przegryzłam wargę i sięgnęłam do zapięcia stanika. Jednym ruchem rozpięłam go i zsunęłam, rzucając go do reszty ubrać. Archer wypchnął językiem policzek, coraz szybciej oddychając. Ujęłam swoje piersi w dłonie i odchyliła głowę do tyłu, ściskając piersi.
-Oh, kurwa. - sapnął Archer.
Spojrzałam na niego i przegryzłam wargę. Zjechałam dłońmi do majtek, podniosłam się delikatnie i zsunęłam dolną bieliznę. Nogą rzuciłam majtki i rozszerzyłam nogi, tak aby chłopak miał idealny widok na mnie. Oblizałam dwa palce i włożyłam je w rozpaloną cipkę, dalej patrząc na Archera. Wkładałam je coraz szybciej i głębiej, co raz pojękując i odchylając głowę do tyłu. Archer oddychał głośno, nie spuszczając wzroku ze mnie, pożerał mnie wzrokiem. Poruszałam coraz szybciej palcami, patrząc w oczy bruneta. Pchnęłam jeszcze kilka razy i nadal patrząc na niego, doszłam.
-Boże, jesteś cudowna. - mruknął zachrypniętym głosem Vebil.
Zsunęłam się ze stołu i podeszłam do chłopaka. Uklęknęłam przed nim i rozpięłam jego rozporek. Chłopak wciągnął głośno powietrze i zacisnął dłonie w pięści.
-Podnieś się lekko do góry. - mruknęłam do niego, ściągając mu spodnie.
Brunet nic nie odpowiedział, tylko wykonał moje polecenie.
Zsunęłam jego spodnie razem z bokserkami i wzięłam jego przyrodzenie w dłoń, i zaczęłam delikatnie nią poruszać.
-Boże, Mady. - wychrypiał Archer, odchylając głowę do tyłu.
Spojrzałam na niego, gdy polizałam jego główkę. Chłopak miał głowę odchyloną do tyłu, a jego oddech był nierównomierny. Zaczęłam go lizać i brać do buzi. Na początku połowę, a później całość. Pomagałam sobie również dłońmi. Czułam, jak jego penis pulsuje mi w dłoni.
-O boże. - jęczał.
Po kilkunastu moich ruchach Archer doszedł. Poczułam w buzi słodko-kwaśny smak, który od razu połknęłam.
-Jesteś cudowna. - patrzył na mnie zamglonym wzrokiem.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Smakował swój smak, jak i mój. Położyłam ręce na jego karku i usiadłam na nim okrakiem. Po chwili usiadłam na jego przyrodzenie i zaczęłam się poruszać w przód i tył. Chłopak miał nadal związane ręce i tylko przyglądał mi się i pojękiwał razem ze mną. Czułam całe jego przyrodzenie w sobie, byłam tak spełniona. Po chwili poczułam, jak Archer zaczął się wiercić, a później poczułam czyjeś ręce na biodrach. Spojrzałam na miejsce i zobaczyłam, że brunet rozwiązał moje sznureczki. Zaczął coraz szybciej mną poruszać, po chwili przestał, a ja na niego spojrzałam spod byka.
-Spokojnie skarbie, dojdziesz i ja to sprawię. - wstał razem ze mną.
Położył mnie na stół i zaczął wchodzić we mnie i wychodzić. Całował mnie po całym ciele. Podgryzał i ssał moje sutki, a ja coraz bardziej czułam, że jestem blisko spełnienia. Czułam, jak jego penis wchodzi we mnie po same jądra. Czułam jego całego, a to jeszcze bardziej doprowadzało mnie do rozkoszy.
-A-Archer. - pojękiwałam.
-Wiem. - mruknął tuż przy moim uchu. - Dojdź dla mnie. - wychrypiał.
Widziałam, że on też jest już blisko. Brunet wchodził we mnie coraz szybciej i mocniej, a stół powoli zaczął przesuwać się z miejsca.
Po chwili czułam, jak moje ciało zaczyna drżeć, a później zaczyna opanowywać je błogi stan.
-Archer.- jęknęłam i po chwili doszłam.
Po kilku jego nierównomiernych pchnięciach poczułam ciepło rozlewające się w moim wnętrzu.
-Oh, kurwa. - Vebil opadł na mnie.
Gładziłam jego włosy, gdy ten leżał na moim brzuchu.
-Jesteś cudownaaa. - przedłużył literkę "a".
Chłopak wyszedł ze mnie i poszedł się oczyścić. Tymczasem ja zeszłam ze stołu i ubrałam się. Chłopak po chwili wrócił ubrany już w spodenki.
-Idziemy wziąć prysznic? - usłyszałam przy swoim uchu.
Stałam do nim tyłem, a ten przytulał mnie od tyłu.
-Idziemy. - wyrwałam się z jego objęć.
-Chodź za mną. - splótł nasze palce i pociągnął mnie w stronę części domu, której jeszcze nie znałam.
Szliśmy prosto przez dość długi korytarz, a na jego końcu były duże podwójne drzwi.
-Co tam jest? - zapytałam.
Archer uśmiechnął się i chwycił za klamki od drzwi. Odchylił je, a moim oczom ukazała się duża łazienka z widokiem na miasto. Na środku łazienki stała duża wanna, gdzie pomieściłoby się z siedem osób. Była zachowana w ciemno-złotych kolorach.
-Podoba się? - zapytał.
-Ty sobie żartujesz? Jasne, że się podoba. - uśmiechnęłam się.
Vebilowi chyba spadł kamień z serca.
-Idę napuścić wody, a ty odsłon rolety.
Zrobiłam to, co powiedział. Podeszłam do ściany zrobionej z dużych okien i odsłoniłam rolety, które były w połowie zasłonięte. Zobaczyłam teraz te piękne miasto. Robiło się coraz widniej, a klimat nadal zostawał. Spojrzałam na Archera, który napuścił już wodę i wyjął szampana.
-Zapraszam do wspólnej kąpieli. - wskazał ruchem dłoni.
Przyglądałam się mu, jak ściągnął bokserki i po schodkach wszedł do wanny wypełnioną wodą, i dużą ilością piany. Wolnym krokiem podeszłam do wanny i zaczęłam ściągać swoje ubrania. Vebil przyglądał się każdemu mojemu ruchowi. Weszłam do ciepłej wody, od razu się zanurzając. Archer uśmiechnął się i złapał za butelkę szampana, po czym zaczął rozlewać alkohol w kieliszki.
-Za co wznosimy toast? - zapytałam, patrząc mu w te piękne, brązowe oczy.
-Za twoje osiemnaste urodziny, mała. - mruknął. - Wszystkiego najlepszego. - powiedział i stuknęliśmy się kieliszkami.
Uśmiech nie schodził mi z ust.
Pamiętał o moich urodzinach...
ARCHER
Gdy tylko Grayson dał mi znać, że na jego imprezie pojawił się Diego i gang, rzuciłem wszystko, co robiłem, i od razu wsiadłem na motocykl. Byłem wtedy chwilę w domu, aby zabrać balony, gdy dostałem tę wiadomość. Jechałem z tak dużą prędkością, że złamałem chyba wszystkie przepisy. Ale gdy dowiedziałem się o tym, myślałem tylko o niej, o Madison.
Ta dziewczyna sprawia, że czuje, że żyje. Muszę jeszcze raz zabrać ją do mojej mamy i Luka, który tak bardzo ją polubił. Diego jest niebezpieczny, ale to, że stworzyłem swój gang i na jego czele stoi kobieta, daje mi dużą przewagę w tej grze. Niestety, gdy Madison wyjedzie na studia, a dokładniej miesiąc przed będę musiał przejąć zarządzanie w pełni, a to oznacza, że Diego i jego gang zaatakują nas w stu procentach.
Ogarnąłem bronie już jakiś czas temu, nie mogłem żyć w strachu, że coś stanie się mojej rodzinie, czy też mi.
Klub był praktycznie naszykowany, a
tort miałem odebrać razem z chłopakami. Nie wiem, jak będzie wyglądał, ponieważ to chłopaki składali zamówienie. Mam nadzieję, że nic się nie stanie...
Ig: kzmydynka