I - STILES

1.6K 55 11
                                    

- Jak ona miała na imię? Mówiłeś, bo nie pamiętam? Za dużo ich. - uśmiechnąłem się do mężczyzny szukając odpowiedniej koszulki na imprezę.
- Sandra? Selina? Cos w tym stylu. A co? Zazdrosny, że mam branie? - powiedzial to z takim nadetym głosem.
- Bardzo śmieszne. Mi wystarczy Lydia. - z szafy wyjalem czarna koszulke z małym napisem na piersi.
- I dla niej się tak stroisz? Wystarcza jeansy i jakas koszula oraz kurtka żebyś mógł ją przykryć jakby było jej zimno. Byłoby to takie romantyczne. - wymawiał to z tako sztucznością. Naprawdę przestał wieżyc w miłość.
- Ty może nadganiasz wyglądem... - uśmiechnął się pod nosem - Ale ja nie. Może pomógłbys czegoś poszukać, a nie się gapisz i kpisz. - spojrzalem Derekowi w oczy.
- No dobra. - odepchnal się od ściany o którą się opieral i podążył w stronę szafy. - Zobaczmy co Stiles Stylinski posiada w swojej komnacie tajemnic.
Godzinę później już podazalismy na imprezę. Okazja byl powrót Scotta do, domu. Od 2 lat gania po lasach i małych miasteczkach w poszukiwaniu zagubionych, nowych wilkołaków. Co jakiś czas wraca do miasta z nowymi. Trochę mi przykro, bo przez to nie widuje go za często. Czasem dzwoni, ale to nie to samo. Od tęsknoty odrywa mnie Lydia i Derek.
- Wielki Alfa powrócił! Juz myślałem, że o mnie zapomniałeś! - z uśmiechem na twarzy rzuciłem się w ramiona przyjaciela. - Tesknilem, chłopie. - szepnąłem mu do ucha.
- Ja za tobą też, stary. - odpowiedział mocniej mnie do siebie przyciskając.
- Ilu nowych? - zapytalem niechętnie się od niego odsuwajajac.
- Piątka. Jakieś rozpieszczoną bachory. - już chialem coś powiedzieć, ale mnie powstrzymal. - Spokojnie. Nie ma ich tu. Peter ich zabrał. - facet naprawdę zrobił się do wytrzymania od kiedy Malia zgodziła się spędzać z nim więcej czasu.
- W takim razie jestem szczęśliwy. - wystawiłem zeby do przyjaciela. - Gdzie dziewczyny?
- W salonie. - pokazał ręka w stronę pomieszczenia. W odpowiedzi klepnalem go ręka w ramię. Poszlem przed siebie. Za sobą słyszałem tylko jak Derek wita się ze Scottem. Coś tam sobie powiedzieli i podążyli za mną. Gdy dotarlismy do pokoju na kanapie siedziała Malia z Lydia. Moja dziewczyna na mój widok od razu wstała. Podeszła do mnie i pocalowala na powstanie. Nastepnie objęła i zaprosiła na kanapę. Reszta też usiadła. Po jakimś czasie doszli jeszcze: Liam, Theo, Jackson, Ethan, Mason i Corey. Naprawdę się ze sobą zbliżyliśmy przez te lat.
Podczas imprezki zebrało się sporo alkoholu. Nikt nie był niepijacym. Opowiadaliśmy o rzeczach, ktore spotkały nas podczas nieobecności Scotta, tanczylismy do piosenek i pilismy sporo alkoholu. Normalna impreza grupki znajomych.
Do czasu gdy Liam nie wpadł na ten genialny pomysł.
- Gramy w butelkę? - zapytał gdy wszyscy zmeczeni po tańcach na parkiecie upadli na kanapę.
- Wchodzę. - odpowiedział mocno napruty Scott.
- Ja też.
- I ja.
Wkocnu wyszło na to, że wszyscy się zgodzili. No prawie wszyscy.
- Derek! Nie psuj zabawy! No dawaj! - odezwała się Lydia marudzącym głosem. Chłopak miał na twarzy ten swój prawie wiecznie niezadowolony grymas. W ręku trzymał piwo.
- Po co? W takie gry grało się w wieku 13 lat?
- To, że mamy trochę więcej nic nie szkodzi. - alkohol też dał mi w kość. - Rozluznij się. No choć. - machnalem do niego ręka w gescie przywołania go. Głośno westchnął.
- Abym tego nie żałował. - dopil piwo. Wszyscy siedzieli już w kółku. Usiadł obok Jacksona i Theo i polozyl butelke na środku okręgu.
Gra zaczęła się niewinnie. Najpierw całował się Mason ze Scottem. Mój nawalony kumpel całował go ledwo otwierając usta. Mason musiał mu pomoc. Nigdy nie zapomnę miny Coreya jak na nich patrzył.
Potem nadszedł czas Lydii i Jacksona. Było to dość krępujące. Jackson sam przyznal, że po związku z dziewczyną zmienił pole bramkowe. Ja nie byłem zazdrosny ani nic w tym sensie. Martwilem się tylko o swoją ukochana, ale jak się okazało bez potrzeby. Pocałowali się szybko i niewinnie. Od razu przeszliśmy do kolejnej pary - Liam i Theo. Przez 5 minut gapli się na siebie jakby patrzyli na słońce. Jakby razily ich promienie.
- Liam sam to wymyśliłeś! - powiedziała poddenerwowana Malia.
- To przez alkohol. - chciał się wykręcić, ale w tym momencie Theo złapał go za koszule i połączyl swoje usta ze z jego. Liam odwzajemnil pocałunek. Ten całus byl dość długi, ale wolałem nie wnikać.
- Zadowoleni. - odezwał się z niezadowoleniem Theo puszczając koszule chłopaka, który byl oszołomiony. Nastała krepujaca cisza, która przerwal Corey.
- Dobra. Teraz ja. - zakręcił butelka.
- Coś nowego. Jeszcze nie całowałam się z gejem. - skitowala Malia gdy trafiło na nią.
- A ja nigdy nie całowałem się z dziewczyną. - powiedzial nie pewnie Corey.
- Serio? - wtraciła się Lydia.
- Nie bylo potrzeby. Od razu wiedziałem co wolę. - wzrokiem powędrował po Masonie. Chłopak uśmiechnął się.
- Musi być ten pierwszy raz. - dziewczyna nachyliła się do Coreya i go pocałowała. Byl to normalny pocałunek nie za słaby i nie za tarczywy.
- I jak? - spytała odchylając się od chłopaka.
- Jeśli chcesz to usłyszeć... Tak. Nadal jestem gejem. - wszyscy poszli w śmiech. Nawet Derek lekko się uśmiechnął. Po chwili zakręciłem butelka. Gorzej trafić nie mogłem.
- Nie ma mowy! - Derek agresywnie wstał odsuwając się w stronę ściany.
- Tak wylosowal Stiles. - odezwała się Lydia. - Takie są zasady.
- Ja nawet nie chciałem grać w to gówno! - był oburzony.
- Mogę go zastąpić. - wtracił się Ethan.
- Nie! Nie można łamać zasad! Niektórzy z nas też nie byli zadowoleni ze swoich wyborów, a jakoś nie marudzili. - z ukosa spojrzala na Jacksona, który odwrócil się do niej tyłem.
- A ty co nic nie mówisz?! Powiedz cos?! - Derek podążył w moja stronę. Ja tylko siedziałem nadal skupiony na butelce. Ocknął mnie podchodząc.
- A co mam powiedziec? Takie są zasady. - powiedzialem gdy złapał mnie za koszule w chwilę mnie podnosząc. Też bym tak chciał. Niestety nie jestem wilkołakiem.
- Widzisz. Mój chłopak nie marudzi. Ja też, a bym mogła. W czym masz problem? - Lydia nie dałaby mu spokoju. Popatrzył na mnie. Na pewno poczuł strach na mojej twarzy. Nadal trzymając mnie za koszule popchnął mnie na środek okręgu. Wszyscy skupili na nas wzrok.
- Specjalnie dla was. - powiedział nadal zdenerwowanym glosem.
Następnie mocno objął moja twarz i złączył nasze usta. Czułem w tym agresję i namiętnośc. Poddałem się temu uczuciu. Odwzajemnilem jego pocałunek wpajając się w jego usta. Nic nie widziałem poza nim. Nagle mnie od siebie odepchnąl. Słyszałem swój szybki oddech. Patrzyliśmy sobie w oczy. Był chyba tak samo zaskoczony jak ja.
- Wygrałam z tobą Malia. Ja pierwszy raz całowałem się z facetem i wilkołakiem w jednym. - skitowalem gdy się w miarę uspokoiłem czując każdy wzrok na sobie.
- Wygrałeś to chyba całą te grę. - spojrzalem w jej stronę. Miała szeroko otwarte oczy jak reszta. Nawet Scott na chwilę wytrzeźwiał.
- Chcieliście show to macie! Mowilem, że to głupi pomysł! - Derek pokazał na wszystkich. Potem spojrzal na mnie. Wziął kurtkę z fotela i wyszedł trzaskając drzwiami.
- A temu o co chodzi? - odezwał się niezadowolony Jackson.
- Nie wiem, ale ja muszę się napić. - odpowiedziała Lydia łapiąc mnie za ramię i pchając do kuchni.

Derek i Stiles - "Jedna Impreza" Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz