10. Sara

14K 566 80
                                    

Gdy zostaję siłą zaciągnięta do pokoju padam na kolana. Drzwi z hukiem zamykają się. Przez łzy oglądam przestrzeń obok siebie. Jednak najmniej ona mnie teraz interesuje. Resztkami sił doczołguje się do najbliższej ściany. Walę ręką z całej siły w nią dając upust swoim emocjom. Jednak nadaremno. W życiu nie pomyślałabym, że moje życie tak mocno zmieni się w przeciągu kilku dni. Gdybym nie przyjeżdżała  do tej cholernej Rosji żyłabym szczęśliwa w Warszawie. Spacerowała brzegiem Wisły. Jadła lody waniliowe z budki. Przez chwilę nasłuchuję czy nikt nie idzie do pomieszczenia, w którym się znajduję. Zamykam oczy, czując ogromną ulgę, że nikt nie naciska na klamkę ani nie słychać donośnych kroków. Jednak po chwili staję jak struna, gdy do pokoju wpada starsza kobieta o lasce. Ma ostre spojrzenie. Na sobie ma długą, prostą, sukienkę bez zdobień. Na środku zapinaną na czarne guziki. Rękawy są bufiaste. Dekolt jest zakryty. Cała kreacja jest błękitna. Na głowie ma koka, z którego nie wystają żadne niesforne kosmyki. Siwe włosy gdzieniegdzie widać przebłyski bladych, brązowych pasemek. Przęłykam głośno ślinę szykując się na cios. Spogląda na mniej oceniająco z wyższością. Zadziera wysoko brodę, stąd wiem, że się nie polubimy. Jako fanka Harrego Pottera mogłabym spokojnie powiedzieć, że z wyglądu podobna jest do aktorki Maggie Smith.

– Mój wnuczek popełnił ogromny błąd nie zabijąc cię od razu – rzuca jadowito jakby to była moja wina, że tu jestem. Jest wyrafinowana i zarazem elegancka.

Spoglądam na swoją zwyczajną, białą bluzkę z logiem znanego serialu, która wygląda jakby sama błagała o pranie. Wyglądam jak pomoc domowa w tym wielkim zamczysku. Moje włosy sterczą na każdą stronę. Wyglądam szpetnie, ale nie mam zamiaru wkładać maski i udawać zadowoloną.

– Umyj się. Widzę cię tu równo za dziesięć minut – zerka na zegarek. Rozglądam się szybko po pomieszczeniu i podchodzę do drzwi mieszczących się na przeciwko. Rozbieram się pośpiesznie i wchodzę pod prysznic. Nabieram na rękę płyn do mycia i myję się dwa razy dokładniej. Zamierzam ograniczyć korzystanie z nie swoich rzeczy. Wycieram się białym, buchatym ręcznikiem, który wisi na wieszaku. Rozglądam się nerwowo po ciemnej, szarej łazience, ale nigdzie nie widzę czegoś co mogłabym na siebie założyć, więc mocniej zawiązuje ręcznik i wychodzę.

Zastaję kobietę siedząca na jednym z foteli. Popija herbatę z filiżanki. Przed nią stoi mały, kawowy stolik. Odwraca się w moją stronę, gdy mnie dostrzega. Boję się cokolwiek zrobić, więc po prostu stoję w miejscu. Ona na pewno nie jest osobą, która zechce pomóc mi uciec. Wstaję z pomarańczowego fotela. Rozgładza materiał sukni i podchodzi w moją stronę. Podnosi moje ręcę do góry lustrując moje ciało. Gdy zdążę zareagować ręcznik już leży przed moimi nogami. Stoję przed nią naga, a ona centrymert po centymetrze ogląda moje ciało. Krępuje się i staram się zasłonić rękami, ściska uda, ale przez to tylko dostaję po dłoniach. Kręci głową na boki nie ukrywając niezadowolenia.

– Wyglądasz pospolicie. Nie ma w tobie nic zaskakującego – wyrzuca po kolei nie kryjąc oburzenia. Mam ochotę powiedzieć jej kilka słów, ale w dobrym momencie gryzę się w język. Jeszcze brakuje mi kłótni ze starą żmiją. Nigdy nie uważałam się za jakieś niewyobrażalne piękno. Były i są kobiety ładniejsze ode mnie, ale nie uważam, bym była nie wiadomo jak zwyczajna.

– Jakbym kazała ci ubrać suknie wartą fortunę to nawet to, by cię nie uratowało – teraz mam wrażenie, że naprawdę jestem karaluchem. Odganiam od siebie te myśli, bo najważniejsze, że podobam się sobie.

– Przepraszam a za to pani jest jedynym pięknem na tym świecie? – odważam się odezwać. Kręci z niedowierzaniem głową.

– Bezczelna dziewucha – odwraca się na pięcie i przechodzi do innego pomieszczenia. Czekam na nią parę minut. Ja jestem plebsem, a ona arystokracją jakże bym mogła pomyśleć inaczej.

KOSA - Szatańska gra [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz