Cicha tęsknota.
Udawany spokój.
Przyczajona szkolna rzeczywistość.
Zamknięta książka.Wszystko to, doprowadzało ją powoli do emocjonalnej izolacji.
***
Piąte piętro.
Na jednym z korytarzy stała drobna, brązowooka prefekt naczelna, obejmująca dłońmi swoje ramiona.
Stała i wpatrywała się w pustą ramę, którą niegdyś zamieszkiwał stary, markotny czarodziej, odsłaniający przejście do niegdyś, jej dormitorium, które dzieliła z pewnym ślizgonem.
Przyszła w to miejsce poraz pierwszy, odkąd z niego odeszła.
Gdy wraz z Teodorem powiadomili o rezygnacji z niego McGonagall, dorminatorium stało puste i nie można było się do niego w żaden sposób dostać.
Rama obrazu.
Tylko tyle pozostało.Nie wiedziała ile czasu minęło odkąd tak stała, ale gdy tam dotarła, nie odrywała oczu od miejsca, gdzie znajdowało się przejście.
- Wszędzie cię szukałem - usłyszała głos zbliżającego się do niej Harrego - Nie sądziłem, że tu będziesz - powiedział zatrzymując się obok niej.
- Szczerze mówiąc, to ja też - odpowiedziała cicho.
- Co tutaj robisz? - jej przyjaciel skierował wzrok w punkt, na który patrzyła.
Hermiona spuściła wzrok.
- Miałam coś do przemyślenia. Coś się stało? - spytała, chowając swoje dłonie w kieszeniach czarnej, szkolnej szaty.
Nie wiedział jak zacząć.
Był zmartwiony.
Pansy już dwa tygodnie go unikała.
Nawet peonie, które podsunął mu Zabini, w niczym nie pomogły.- Pansy wciąż nie chce ze mną rozmawiać.
Doskonale wiedziała, co kierowało czarnowłosą ślizgonką, gdyż ostatnio sporo rozmawiały.
Obiecała jej dyskrecję.- Harry, musisz z nią koniecznie porozmawiać.
- Gdyby to było takie łatwe. Ciągle mnie unika. Mówiła ci coś?
Hermiona poczuła lekkie zakłopotanie, gdyż nie mogła mu powiedzieć z czym boryka się Pansy.
- Słuchaj Harry. Jedynie co mogę zrobić, to pomóc ci ją złapać... wtedy przedyskutujecie pewne tematy.
Na jego twarz wkradł się lekki uśmiech.
Wkońcu lepsze to niż nic.
Kiwnął głową w geście zrozumienia i na nią spojrzał.- Wszystko ok? Wyglądasz na nieco przybitą.
- Naprawdę? - ściągła brwi ku dole, lekko się przy tym uśmiechając.
- Coś cię męczy? Nad czym tak myślałaś?
Hermiona na nowo przybrała poważny wyraz twarzy.
Zaczęła iść z nim powoli w kierunku schodów, prowadzących na dół.- Postanowiłam sprzedać dom.
- Co? - brunet spojrzał na nią zaskoczony - Jesteś tego pewna? To twój dom rodzinny.
- Stoi pusty. Nie byłam w nim od czasu, gdy zmieniłam moim rodzicom wspomnienia. Oni już do niego nie wrócą, Harry. W związku z moimi planami, ja też w nim długo nie zostanę. Chce wynająć coś w magicznym świecie.
- To ma sens, ale... Jesteś pewna Hermiono? Masz z tego miejsca tyle wspomnień.
Nie chciała tego robić, ale już dawno zdecydowała się zostawić trudną przeszłość za sobą.
CZYTASZ
Twój Cień { Dramione }
Fanfiction" - Możesz się odsunąć? - wolała trzymać go na dystans. - Nie uciekaj ode mnie, Granger. - Ja przecież nie uciekam... - nieco się speszyła, co usilnie chciała przed nim ukryć. - Uciekasz, a to mnie jeszcze bardziej zachęca do zrobienia z tobą rzeczy...