Rozdział 20

1.6K 128 109
                                    

Kauczukowa piłeczka po raz setny odbiła się od obdartej ściany pokoju, w którym Eliza siedziała od dobrych kilku godzin. Wokół panował półmrok, przerywany tylko i wyłącznie nikłym światłem wysłużonej lampki nocnej. Stęchlizna która powoli wietrzyła się przez okno, wciąż była drażniąco wyczuwalna. Jeśli obliczenia brązowowłosej nie były mylne, od spotkania z Madelaine i Tadashim minęło około dziesięciu dni. Dodając całą resztę wychodziło na to, że przebywała w siedzibie Przymierza coś około połowy miesiąca.

Spowijało ją poczucie zmęczenia, a pod oczami snuły się lekko fioletowe cienie. Mimo tego, że dziś nie opuszczała jeszcze bazy i teoretycznie powinna być wypoczęta. Przez miniony czas również jej cera nieznacznie zmarniała, a waga spadła o kilogram lub dwa. Nie była pewna, bo i nikt nie dał jej możliwości, sprawdzenia tego. Co jakiś czas przez wpływ urządzenia elektrycznego zaczęły jej doskwierać również pulsujące bóle głowy, w związku z którymi w końcu poprosiła o tabletki. Jej ciało po minionych dwóch tygodniach zrobiło się zwyczajnie zmęczone nie najlepszą dietą i nieproporcjonalnym do niej, fundowanym jej wysiłkiem. Widocznie Tomura czuł pismo nosem i chciał jej indywidualność wykorzystać jak najintensywniej, póki jeszcze w ogóle mógł. Eliza zaczęła czuć się trochę jak za dawnych lat, kiedy dopiero zaczynała pracę u Larsa. Na początku on też brał ją raczej na wyzysk niż uczciwy układ. Kiedy po jakimś czasie przetrwała ten okres, w końcu zaczął ją doceniać. Tutaj nie mogła liczyć na takie kwiatki.

Odkąd Shigaraki postanowił wymienić Togę na Dabiego, życie dziewczyny zrobiło się odczuwalnie cięższe. Z blondynką dało się przynajmniej w jakiś okrojony sposób porozmawiać. Zupełnie odmiennie od tego, co spotykało ją w towarzystwie czarnowłosego. Kiedy chodzili razem na akcje, a robili to co drugi dzień, bądź codziennie - jedynym co od niego słyszała, były polecenia. Nawet jeśli próbowała się jakkolwiek odezwać, jej chęci w większości przypadków gniły w zarodku. Była albo ignorowana, albo zbywana jakimiś uwagami. Na początku trudno jej było uwierzyć, że to ten sam chłopak którego spotkała przed laty.

A jednak.

Do tego najwyraźniej postanowił całkowicie wyprzeć się tego kim jest, lub jak on wolał - był. Eliza wiedziała, że prawdopodobnie jeszcze kiedyś wróci do tego tematu, ale nie ta sprawa obecnie zaprzątała jej głowę. Martwiła się przeważnie o to, czy Madelaine i Tadashi byli w stanie znaleźć jej wskazówki, które przez konieczność pracy z Dabim już nigdy więcej nie były saszetkami z materiałem dowodowym. Jedynymi rzeczami jakie mogła im zostawiać, były małe skrawki papieru na których wykradzionym wcześniej ołówkiem pisała konkretne informacje. Miała nadzieję, że chociaż to w pewien sposób pomoże. Poza tym, zastanawiała się nad tym co mogło się obecnie dziać na świecie. Tomura zabrał jej w geście kary również dostęp do wiadomości, co uniemożliwiło jej dowiadywanie się o tym, co w ogóle stało się z Hawksem. Bądź co bądź, głównie ze względu na niego cały czas siedziała w tej dziurze. Jeśli najgorszy scenariusz by się sprawdził i blondyn by zginął - nie zamierzałaby siedzieć tu ani sekundy dłużej. Co prawda uspokoiły ją nieco słowa Tadashiego, który dwa tygodnie temu powiedział jej, że Takami żyje i jest w szpitalu, ale kto wie? Może wystąpiły jakieś powikłania, nikt niczego jej nie powiedział, a jego pogrzeb już się odbył i nawet na niego nie przyszła? Nie zdążyła podziękować za to, że dał jej szansę na wyrwanie się z Kanashimi? Nie powiedziała tych kilku słów, które powinna była powiedzieć?

Westchnęła na myśl o tym, że po tych kilku miesiącach to wszystko miałoby się skończyć i już nigdy nie wrócić. Oparła głowę o zimną ścianę, zatracając się we własnych, pełnych obaw myślach, w których przewijała się również twarz jej ojca. Ciekawe, czy zdążył się już wyprzeć córki przestępczyni? Eliza wiedziała, że nie zostało jej wiele czasu dla siebie. Kilka godzin temu została poinformowana, że dziś wieczorem znów wyjeżdża z Dabim. Tym razem dalej, w jakieś ważne dla Przymierza miejsce. Z tego co wiedziała, znajdowało się ono poza miastem i wymagało dojazdu. Dziewczyna podejrzewała, że tak jak za każdym razem kiedy kazano jej gdzieś wychodzić - cała sprawa będzie kręcić się wokół kupienia bądź kradzieży narkotyków na potrzeby Przymierza. Eliza po jakimś czasie miała szczerą nadzieję, że cała ta ich grupa po prostu zaćpa się końskimi dawkami prochów i sami siebie wyeliminują.

Postscriptum [Hawks x Oc] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz