Rozdział 6

90 11 1
                                    


- Jestem wykończona, chyba dzisiaj umrę – Skylar rzuciła się na swoje łóżko, po raz kolejny doceniając ten wygodny materac i miękką pościel, która pachniała płynem do prania. Mogłaby tak leżeć już zawsze i nawet nie czułaby się źle, że nic nie robi.

- Przepiszesz mi w spadku chociaż twoje buty? – Florence, jej najlepsza przyjaciółka podniosła do góry nowiutką parę szpilek od Louboutina i również westchnęła, w przeciwieństwie do szatynki, z zachwycenia, po czym odłożyła obuwie na półkę – Mama się wami dobrze zaopiekuje, obiecuję.

Skylar parsknęła, obracając się na łóżku tak, by widzieć dziewczynę.

Wróciła z Londynu dosłownie pół godziny temu, bo ku jej wielkiej rozpaczy, z niektórych projektów nie dało się już zrezygnować, więc jeśli nie chciała całkowicie poświęcić swojej kariery, nie miała innej opcji, niż po prostu się tam zjawić. Musiała więc znowu opuścić zajęcia, co ciągnęło za nią kolejne pasmo koszmarów. Już i tak sypiała po cztery godziny dziennie, by chociaż w najmniejszym stopniu nadrobić zaległości. Jak się okazało, domowe nauczanie w jej przypadku nie przyniosło za dobrych efektów. Odczuwała swoje braki praktycznie na każdej lekcji i by nie wyjść na kompletną idiotkę, przed wszystkimi zajęciami powtarzała temat do przodu. Ale gdy omijała w szkole cały dzień, przerabianie materiału do przodu było wręcz niemożliwe, bo ledwo wyrabiała się ze zrozumieniem tego, co zdążyła opuścić. W praktyce więc, zamiast opanować wszystko do perfekcji, z dnia na dzień popadała w coraz większe zaległości, a co za tym szło, spała jeszcze mniej.

- Martwię się o Ciebie, Sky – Florence położyła się obok niej, podpierając się na łokciu by móc na nią patrzeć – Boje się, że naprawdę się wykończysz, i nawet ta oh... nawet ta CUDOWNA kolekcja butów nie sprawia, że martwię się chociaż trochę mniej.

McKenzie szturchnęła ją w ramię, wywracając oczami.

- Jeszcze daję radę – Odpowiedziała – No i miałam dzisiaj sesję z Paxtonem, więc czuje się o niebo lepiej.

- Oh tak – Florence westchnęła rozmarzona – Paxton jest niczym lekarstwo na wszelkie troski.

Obie zaśmiały się głośno, bo Paxton był ich małym, wewnętrznym żartem. Skylar poznała go niecałe dwa lata temu, miała wtedy ledwo szesnaście lat, a jej kariera nabierała tempa z dnia na dzień. To miała być jej pierwsza sesja z partnerem, więc naprawdę się stresowała. Pozowanie do obiektywu w pojedynkę było jednym, ale zgranie się z drugą osobą tak, aby każdy wyszedł korzystnie było o wiele trudniejsze i wszyscy mówili jej, że musi naprawdę się skupić. Gdy weszła na plan zdjęciowy, dosłownie zbierała swoją szczękę z podłogi, starając się nie zaślinić parkietu. Paxton Harrington, był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziała. Zbudowany tak dobrze, jakby sam Bóg rzeźbił jego sylwetkę, z uśmiechem od którego miękły jej kolana i głosem, którego mogła słuchać nawet jakby recytował jej znienawidzoną lekturę z dzieciństwa. Ale był jeden minus, na który nikt nie miał wpływu. Paxton był od niej starszy o siedem lat, co w tamtej sytuacji wydawało się być istną przepaścią. Nie zmieniło to jednak faktu, że dziewczyna wzdychała do niego przez naprawdę długi czas i spokojnie mogła nazwać go swoją pierwszą, młodzieńczą miłością. A Florence podzielała jej zdanie. Koniec końców Paxton rzucił karierę modela, by skupić się na projektowaniu ubrań, zdążył znaleźć dziewczynę, dla której dosłownie oszalał, a ze Skylar udało mu się całkiem dobrze zaprzyjaźnić. I mimo że ani McKenzie, ani Florence nie robiły już do niego maślanych oczu, to nadal żartowały z tego, jak wielką miłością ich życia jest Paxton.

- Mitzy pytała, czy nie chcesz wpaść jutro do niej na pogaduszki. Wiesz, my trzy, winko i plotki o chłopakach – Puściła do niej oczko – Dodam tylko, że Mitzy robi najlepszy makaron z krewetkami na świecie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 23, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

After AllOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz