Eliza po raz dwudziesty spojrzała na zawieszony na przeciwległej ścianie pokoju, drewniany zegar. Tym razem jej otępiały wzrok zatrzymał się na nim trochę dłużej. Było już dobrze po piętnastej, a ona walczyła sama ze sobą, żeby tylko nie usnąć. Od jakiejś godziny dane jej było wysłuchiwać ''skomplikowanego'' zdaniem Endeavora przedstawienia planu. Wszyscy znajdowali się w jednym z pomieszczeń głównej, znajdującej się w centrum Musutafu agencji Hawksa - studiując dostarczony przez wywiadowców plan miasta z zaznaczonymi punktami kluczowymi. Otaczały ich regały z dokumentami, a sam wystrój tego miejsca przywodził na myśl jakąś nowoczesną korporację. Duże okna, biurka ze stanowiskami komputerowymi i wreszcie główny stół na którym rozłożono pokaźny kawał mapy, nad którym się teraz pochylali. Wszyscy siedzieli. No może poza co i rusz wstającym z własnego krzesła Endeavorem, uparcie pokazującym co, gdzie, jak, po co, na co i dlaczego. Problem tkwił w tym, że cały ten wywód ognistego bohatera według Elizy dałoby się skrócić przynajmniej o połowę, a on tłumaczył to już zdecydowanie za długo. To było irytujące. Można by konkretnie i prosto tak jak zawsze robił to Lars, a nie długo i w pogmatwany sposób.
Rozejrzała się po sali. Wśród osób zebranych wokół stołu na którym leżały papiery z których korzystali, znajdowali się Edgeshot, Rock Lock, Mirko, Tokoyami, Endeavor oraz Hawks. Z tym, że ostatnia dwójka nie miała zamiaru brać udziału w akcji, a jedynie kierować nią z centrum dowodzenia. Od pamiętnego bankietu na którym poznała ich wszystkich minął już prawie miesiąc, który całkowicie wykorzystała. Codzienne treningi, lekcje, czytanie podręczników. To samo powtarzane do znudzenia ćwiczenie mające pomóc polepszyć jej i tak całkiem już niezły zmysł równowagi, poszarzanie możliwości jej indywidualności, zadania na poprawę kondycji skutecznie sprawdzające jej prawdziwą wytrzymałość, codzienny bieg z marudzącym nad uchem kurczakiem w czasie którego nasłuchała się fraz pokroju '' Mogłabyś szybciej?''. Wszystko to w perfekcyjnie skumulowanym pakiecie. Hawks zdecydowanie nie miał zamiaru jej oszczędzać. Po dwóch tygodniach stwierdził, że chyba nadszedł czas w którym może podejść do egzaminu na tymczasową licencję. Eliza nie zamierzała się z nim kłócić i tym sposobem dwa dni temu stała się szczęśliwą posiadaczką tegoż dokumentu. Nie było aż tak trudno, jak myślała. No może z paroma wyjątkami.
W dniu testu przyszło jej mierzyć się z różnymi sytuacjami. Między innymi symulacją ratowania ludzi z walącego się budynku, oraz zadaniem dotyczącym łapania zbiegłych z napadu na bank złodziei. Nie sprawiło jej to większych trudności. Dopiero ostatnia z prób została skonstruowana w sposób, który przyniósł jej zdecydowanie największy problem. Odbywała się w całkowicie zaciemnionym pomieszczeniu. I nie byłoby to takie złe, gdyby znajdowało się tam choćby najmniejsze źródło światła umożliwiające wypatrzenie przeciwnika. Wtedy mogłaby przejąć jego umysł właściwie bezproblemowo. Niestety, najwidoczniej nikt nie zamierzał ułatwiać jej życia. W przeciwieństwie do bohaterów, statyści odgrywający złoczyńców wyposażeni zostali w noktowizory dające możliwość bezproblemowego widzenia w największych nawet ciemnościach.
W momencie rozpoczęcia testu, kiedy za Elizą bezpowrotnie zamknęły się drzwi - przyszedł czas na obmyślenie szybkiego planu. Już w pierwszych sekundach zadała sobie sprawę, że indywidualność na nic się zda. Była skazana na własne umiejętności fizyczne oraz podręcznikową wiedzę, którą Hawks uporczywie w nią wmuszał. Finalnie doszła do wniosku, że chyba tylko dzięki tym upierdliwym regułkom udało jej się zdać i nie dać się zaskoczyć przez zamaskowanych i zakamuflowanych w ciemności napastników. Wiedziała co ma robić i jak się zachować. Pamiętała nawet wygląd obrazków, które miała okazję oglądać w jednej z książek gdy się uczyła.
Po zakończeniu całego egzaminu i ogłoszeniu rezultatów, Eliza z zadowoleniem mogła stwierdzić, że uplasowała się na całkiem niezłym miejscu. Zaszczytna dziesiątka. Do głowy przyszła jej myśl, że to i tak nawet dobrze jak na dziwactwo które nie jest przystosowane typowo do prac tego pokroju. Podobne zdanie po usłyszeniu wyników miał też Takami, który chyba był z siebie zadowolony bardziej niż ze swojej nowej współpracowniczki. Jego plan wypalił, a Rock Lock mógł sobie narzekać ile chciał. To był ich wspólny sukces, który uczcili okazjonalnym drinkiem w miastowym barze, którego wspomnienie cały czas budziło w Elizie przyjemne motylki w brzuchu. Kiedy dołączyli do nich znajomi, atmosfera rozluźniła się prawie całkowicie. Na jednej szklance zdecydowanie się nie skończyło. Wspomnienia tamtej nocy wprawiły ją w przyjemny nastrój, pod wpływem którego musiała chyba zamknąć oczy, bo usłyszała nad sobą agresywny krzyk Endeavora.
CZYTASZ
Postscriptum [Hawks x Oc]
FanfictionNic nie łączy ludzi tak mocno, jak wspólny cel. Nie ważne jak bardzo się od siebie różnią, jak inne mają poglądy, przekonania lub sposób bycia. Jeśli przyświeca im ta sama idea, są w stanie poruszyć góry i niebo dążąc do jej osiągnięcia. Czasem zn...