2. Czasem prawie błazen

7.4K 229 44
                                    


Urósł w ciągu lata. Byłem na to przygotowany. W końcu gdy wrócił jako uczeń czwartego roku, wciąż z długimi kończynami i rzucający dziewczynom ukradkowe spojrzenia, byłem gotów. Nic mnie nie zaskoczyło. A on nigdy niczego nie podejrzewał.

– Dla mnie, Potter, jesteś tylko...

Ostrożnie, ostrożnie...

– ...wstrętnym smarkaczem, który uważa, że przepisy i regulaminy są poniżej jego godności.

Jakim jesteś kłamcą, Severusie. Ale tak to, oczywiście, bywa, gdy zajdzie się tak daleko.

– Jeszcze jedna nocna wycieczka do mojego gabinetu, Potter, a drogo mi za to zapłacisz!

Tutaj prawie przegrałem, prawda? Lepiej nie myśleć o Harrym Potterze w kategoriach nocnych wycieczek i potajemnych wizyt w moim gabinecie, i egzekwowania zapłaty. W żadnej formie. Powiedziałem Dumbledore'owi, że nie jestem potworem; zaczynam tracić pewność. Ale przecież on wciąż był dzieckiem, a ja jeszcze mam trochę sumienia.

A przynajmniej miałem.

Urósł tego lata jakieś trzy cale. Wciąż przerażająco chudy i coś na kształt gamonia – zastanawiam się, jak sobie z tym radzą w quidditchu – ale jego oczy pod tą blizną są wciąż zielone i więcej jest tej bladości. Więcej tego nieśmiałego, szerokiego uśmiechu, który mogę oglądać tylko jako osoba trzecia, oczywiście. Więcej... wszystkiego, tak podejrzewam.

Chyba tracę zmysły.

Voldemort wrócił; lepiej powiedzieć, że przede wszystkim nigdy nie odszedł. Znów jestem śmierciożercą i ryzykuję życie z każdą małą przejażdżką na sekretne miejsce spotkań. Gdyby ktokolwiek z nich, choćby jeden, podejrzewał coś, byłby to koniec Severusa Snape'a. Więc jestem szpiegiem. Jestem nauczycielem, którego szóstoklasiści nie rozpoznaliby właściwego eliksiru leczącego zranienia, gdyby nawet ugryzł ich w nogę. Jestem czarodziejem. Innymi słowy, mam więcej rzeczy, by się martwić, niż głupie zakochanie w uczniu.

Powiedział, że jestem żałosny. Obawiam się, że mógł mieć rację.

* * *


– Nie patrz teraz – wymamrotał Ron.

– Co? – odszepnął Harry, słuchając polecenia i gapiąc się niewzruszenie w talerz. Czyżby Fred i George znów zaczarowali jedzenie? Wydawało mu się, że jajka do niego mrugają.

Znowu to robi.

Hermiona rzuciła ukradkowe spojrzenie na stół nauczycielski.

– Ron ma rację. Patrzy prosto na ciebie.

Teraz Harry to czuł: mrowienie na karku. Snape. Przez ponad cztery lata w Hogwarcie wyćwiczył się w rozpoznawaniu, gdy znienawidzony mistrz eliksirów obserwuje go niczym robaka pod lupą.

– Ciekawe, czy myśli o tym, co zrobiłem – powiedział lekko.

– Albo o tym, co zamierzasz zrobić – rzekł ponuro Ron. – Zachowujemy się bez zarzutu! Już nawet nie wywracam na niego oczami!

Było to prawdą. Odkąd pod koniec Turnieju Trójmagicznego dowiedzieli się, że Snape robi... coś... niebezpiecznego w walce przeciw Voldemortowi, próbowali być dla niego trochę życzliwsi. Raczej zmarnowany wysiłek, biorąc pod uwagę, że nigdy nie okazał im z podobnej uprzejmości.

Harry otworzył usta, by skomentować, gdy zauważył, że Hermiona zmarszczyła brwi, patrząc na solniczkę Tym Spojrzeniem oznaczającym, że do czegoś właśnie doszła.

– Nie podejrzewa – wymruczała.

– Kto? Snape? – oburzył się Ron. – Chyba żartujesz. To najbardziej podejrzliwy typ, jakiego widziałem.

– Ja go podejrzewam o wiele rzeczy – wyszczerzył się Harry.

– Jasne, jak faworyzowanie, perfidię, podciąganie stopni tego idioty Malfoya i obniżanie naszych własnych...

– Nie – tym razem wyraźniej powiedziała Hermiona, wreszcie spoglądając na nich ponad przyprawami. – Miałam na myśli, że nie patrzy na Harry'ego podejrzliwie. Wiecie, jak zazwyczaj. To tak... jakby go po prostu obserwował.

Harry zamrugał. Po chwili Ron, który wyraźnie czuł się nieswojo, przypisując coś pozytywnego wrogowi, wymamrotał:

– No i dobrze. Po tym, co stało się w zeszłym roku.

Harry parsknął:

Uważa na mnie? Nie, o ile nie o to poprosił go Dumbledore. Och, czekajcie – dodał ze śmiechem. – Dumbledore powiedział, że zamierza poprosić Snape'a o coś strasznego...

– Nic bardziej strasznego dla Snape'a niż to – zgodził się Ron.

Hermiona tylko zmarszczyła się jeszcze raz w zamyśleniu.

Seria HerbacianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz