Ricardo
Słyszę gwar rozmów i donośną muzykę, jeszcze zanim zdążam wejść na salę treningową, która stała się obecnie olbrzymim ringiem i pokojem gościnnym w jednym. Dookoła ringu ustawione są fotele i stoliki, przy których zaczynają się wygodnie usadawiać mężczyźni w garniturach aka grube ryby, jak ujął to Terrence. Kręcą się przy nich kelnerki z nocnej zmiany z jednego z moich klubów, zbierając zamówienia i roznosząc na tacach zamówione wcześniej napoje alkoholowe. Niektórym mężczyznom towarzyszą ich seksownie ubrane kobiety, w krótkich sukienkach i bogatej biżuterii. Sączą drinki z palemkami i rozglądają się po sali z ciekawością. Niektóre wyglądają niepewnie, dzięki czemu wiem, że są tutaj pierwszy raz.
Podchodzę do znajomych osób i witam się z nimi podaniem ręki. Z ciekawością rzucam okiem na nowe twarze. Nie znam nikogo, nigdy wcześniej nie widziałem ich w okolicy, ale ufam moim ludziom i jestem pewien, że dokładnie ich sprawdzili. Dookoła sali dostrzegam swoich ochroniarzy i kilku pięściarzy, wyeliminowanych z dzisiejszych walk. Wiem, że Terrence postarał się o maksymalną ochronę, dlatego zamiast miotać ślepo ciosami, pomagają nam pilnować porządku. Dobrze wiedzą, że jeszcze przyjdzie ich czas.
Mijam niewielką grupkę palaczy w przejściu z sali walk do drugiej, mniejszej, z barem i kilkoma dodatkowymi lożami. Witam się z barmanem i skręcam do ostatniego, najkrótszego przejścia. Otwieram pojedyncze drzwi na samym końcu korytarza, prowadzące do szatni, w której czekają wybrani na dzisiaj pięściarze. Na pierwszy ogień Terrence posyła Gonzalez'a, który zajmuje czołową pozycję w rzędzie za drzwiami. Uśmiecham się bezczelnie na ten widok i podchodzę do Adriana i Demetrio - głównego walczącego dzisiejszego wieczoru. Tuż przed nim rozgrzewa się Domenic, który wychodzi jako przedostatni.
- Szefie. - wita się ze mną krótko.
Kiwam głową w odpowiedzi i podchodzę do brata.
- Jesteś, kurwa, najlepszy. Nie spierdol tego. - słyszę jego donośny głos.
- Adrian. - zaczynam, stając obok.
Spogląda na mnie ze złością. Wiem, że jest cholernie nerwowy i nienawidzi, gdy mu się przerywa, ale muszę porozmawiać z Demetrio. Czasem mam wrażenie, że nasze charaktery dzieli pierdolona przepaść.
- Znajdź Terrence. Trzeba wybrać nową osobę do zbierania zakładów. - oznajmiam krótko. Dotychczas zajmował się tym Gonzalez, dopóki nie spierdolił swojego zadania.
Adrian krzyżuje ręce na piersi. Wzdycha głośno i zwraca się jeszcze raz do Demetrio:
- Wygraj to. Inaczej dostaniesz gówno z zakładów.
Odchodzi pospiesznie w stronę szczającego w gacie ze strachu kuzyna. Zatrzymuje się przy nim i zaczyna obserwować jego zachowanie. Gonzalez zauważywszy go, łamie się i próbuje go przekonać, żeby odpuścił mu walkę. Dziwię się, że nie ogarnął jak bezcelowe jest jego wycie. Adrian zaciska dłonie w pięści i zaczyna się donośnie śmiać. Podnosi jedną rękę do ucha i udaje, że się przesłyszał. Chwilę później zadaje Gonzalez'owi cios w brzuch i oznajmia mu tonem pozbawionym litości:
- Dziwię się, że mój brat jeszcze Cię nie zajebał. Ciesz się, że skończyłeś w tej szatni. Gdybym to ja miał władzę, już byś tu nie skomlał.
Zostawia Gonzalez'a w jeszcze gorszym stanie niż go zastał i wychodzi szukać Terrence'a. Wbijam wzrok z ziemię i zaciskam wargi. Ojciec miał swoje powody, by nie mianować go następcą. Adrian jest odważny i bezlitosny. Choć posiada cechy, które powinien mieć przywódca, wciąż zaślepiają go nadmierne nerwy i agresja, przez co często nie jest w stanie trzeźwo myśleć. Są to atrybuty, których sam nigdy nie wykazywałem. Dlatego jestem teraz na pierwszym miejscu i zarządzam całym klanem. Tylko Ty jesteś jeszcze w stanie go kontrolować, nikt inny, powiedział mi kiedyś ojciec. Dopiero niedawno zrozumiałem, co dokładnie miał na myśli. Wcześniej byliśmy dla siebie z Adrianem niemal obcy. Ja uczyłem się walczyć, Adrian znikał na całe dni. Kiedy wracał, miał zwykle zdartą skórę na rękach i czyjąś krew na koszulce. Kiedy ja uczyłem się zarządzania biznesem, on wolał szukać sobie posranego towarzystwa. Większość z tych dzieciaków siedzi teraz w pace.
CZYTASZ
Ricardo
RomanceJill Bellamy nie miała łatwego dzieciństwa. Stara się za wszelką cenę wymazać z pamięci przykrą przeszłość i zacząć wszystko od nowa. Jednak kiedy los w końcu zaczyna się do niej uśmiechać, dostrzega coś, czego nikt nie powinien był zobaczyć. Zjawia...