Rozdział 41

1.7K 41 4
                                    

Wahałam się czy odebrać od Aarona. W końcu j to zrobiłam... Kiedy jednak odebrałam, była cisza.

- Cze-eść... - odezwał się w końcu Aaron.

- Po co dzwonisz?

- Bardzo cię przepraszam... bardzo.

- Czemu mi to zrobiłeś?!

- Nie wiem jak ci to wytłumaczyć...

- To zadzwoń jak będziesz umiał!

Rozłączyłam się. Powinnam mu dać się wypowiedzieć, ale poczujcie się na moim miejscu.

„Zamiast mi powiedzieć to wprost, on idzie na łatwiznę i dzwoni."

Poszłam wściekła do łazienki i spojrzałam w lustro. Patrzyłam się w swoje odbicie.

„Co mam robić? Co jest ze mną nie tak?"

Nie wiem czemu, ale bez powodu łzy zaczęły mi spływać po policzkach.

Nagle do łazienki wszedł Rick.

- Jezus! Przepraszam, nie wiedziałem że tu jesteś. Coś się stało?

- Nie nic, już wychodzę. - przetarłam oczy i zbliżałam się do drzwi.

Rick złapał mnie jednak za ramię.

- Nie warto dusić coś w sobie. Jak mówisz komuś o swoich zmartwieniach, jest ci lżej.

Zignorowałam go i wyszłam. Wiedziałam jednak, że ma racje. Poszłam do łóżka i zasnęłam.

Następnego dnia, kiedy jadłam śniadanie, ktoś zapukał do drzwi. Kiedy Amanda je otworzyła, tam stanął Josh.

- Hej Alice!

- Cześć! Chodź! Aleks zrobił gofry.

Przy jedzeniu opowiedziałam Joshowi o wszystkim.

- Lipa... - powiedział.

- Nom...

- Chcesz narazie spokój od chłopaków, czy dasz się namówić na kolacje?

- Kusząca propozycja, zamieniam się w słuch.

- Restauracja z widokiem na piękne, śmiedzące, betonowe ulice. Zamówimy azjatyckie żarcie.

- Będą krewetki i sushi?

- Ta...k

- JADĘ!

- Nie powiedziałem kiedy i o której...

- Możemy nawet w czasie sprawdzianu z matematyki. Dla krewetek wszystko.

- Kolacja. Dzisiaj o 19 zabiorę cię tam.

- Pasuje.

Zarumieniłam się. Josh zawsze był cudowny. Jednak nie wiedziałam czy to nie będzie błąd... Chciałam się z nim przyjaźnić. Chyba warto było jednak spróbować.

Tego samego dnia, poznałam go z Gabrielem i Klarą. Poszliśmy do galerii z nimi oraz Rayanem. Było super!

Zwiedziliśmy Maca i byliśmy w kinie. Potem poszliśmy do skateparku. Okazało się, że Rayan i Gabriel są do siebie podobni. Oboje potrafią świetnie jeździć na desce i to samo zamówili w Macu.

Kiedy oboje jeździli na desce i się popisywali, odezwałam się do reszty. Według mnie oboje musieli chodzić razem.

- Mam nowy ship. - szepnęłam do Klary i Josha.

- Kogo zeswatujemy? - zapytała Klara.

- Gabriel i Rayan.

- Skąd wiesz, że Rayan jest gejem? - zapytała Klara.

- To widać. Znam go, nigdy go nie pociągały dziewczyny i nigdy nie miał dziewczyny. - odezwał się Josh. - Jestem za.

- Rozpoczynamy akcje „Zeswatanie Gabrysia i Rayana".

Jednak jesteś przy mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz