Diana przebudziła się nad ranem i odwróciła w stronę Jared'a, ale jak odkryła jego nie było już w łóżku. Sprawdziła godzinę na telefonie i okazało się, że jest później niż sądziła. Z chęcią jeszcze poleżałaby w łóżku, ale zawsze kiedy Jared wstawał, ona nie chciała zostawać sama. Przeciągnęła się i wstała. Zarzuciła szlafrok na siebie i wyszła do salonu. Jared był w kuchni, a po mieszkaniu zaczął rozchodzić się zapach parzonej kawy. Diana podeszła do niego i przytuliła się do jego pleców, nadal nie obudziła się do końca.
-Nie musiałaś już wstawać.- powiedział Jared odwracając się w uścisku przodem do niej. Objął ją.
-Nie chciałam leżeć sama na łóżku.- burknęła wtulając się w jego klatkę piersiową. Słyszała bicie jego serca.-Mógłbyś chociaż w jedną sobotę dospać do ósmej.
-W następną. Chcesz kawy?
-Tak.
Diana usiadł przy stole.
-Jake śpi?- zapytała.
-Tak, ale pewnie niedługo się obudzi.
Jak na zawołanie usłyszeli go.
-Następny ranny ptaszek.- mruknęła kobieta i poszła po dziecko.
Kiedy wrócili kawa stała na stole, a Jared zabrał się za robienie śniadania.
-Chciałbym wyjechać o dziewiątej. Zdążysz?
-Postaram się.
Diana wolno jadła śniadanie przez co potem szybko musiała zbierać się do wyjścia. Wiedziała, że Jared jest bardzo punktualny i nie chciała go irytować. Tym bardziej, że wiedziała jak wręcz nie mógł się doczekać tego dnia. Nie zdążyła ułożyć włosów, rozczesała je tylko i pobiegła wkładać buty i kurtkę.
Do szpitala prowadził Jared. Nadal bardzo rzadko pozwalał Dianie jeździć jego samochodem. Nie chodziło o wątpienie w jej zdolności jako kierowcy, po prostu wolał mieć kontrolę nad swoim samochodem.
-Przeglądałam wczoraj moje sukienki- odezwała się Diana patrząc przez okno.-Doszłam do wniosku, że muszę kupić nową na przyjęcie.
-Byleby nie była czarna.
-Dlaczego?- odwróciła się do niego.
-Pięknie wyglądasz w czarnym, ale chociaż raz mogłabyś założyć inny kolor.
-Nie lubisz czarnego?
-Lubię, ale jesteś tak piękna, że w innych kolorach też Ci dobrze.
Diana uśmiechnęła się pod nosem.
-Zobaczę co da się zrobić.
-Chcesz żebym poszedł z tobą na zakupy?
-Nie trzeba, poproszę którąś koleżankę z pracy. Może Eva się zgodzi?- Diana upatrzyła idealną okazję na rozmowę z kobietą. Może uda się jej wyciągnąć jak Eva zapatruje się na Ed'a.-A poza tym teraz chcę Ci zrobić niespodziankę.
-Jak wolisz.
Wjechali na parking szpitala i wysiedli z auta. Diana wzięła Jake'a z fotelika i weszli do budynku. Byli tak wcześnie, że nie czekali długo. Po kilku minutach pielęgniarka poprosiła Jared'a do gabinetu. Diana w czasie czekania przeglądała sklepy ze sukienkami i szukała najbardziej odpowiedniej. Chciała wyglądać elegancko i nie zawstydzić Jared'a przed pracownikami przesadzonym wyuzdaniem. Prosta elegancja. Niespokojny Jake wiercił się jej na kolanach i w końcu musiała zostawić poszukiwania i zająć się nim. Wzięła chłopca na ręce i zaczęła chodzić z nim po poczekalni i pokazywać wszystko co mogłoby go zainteresować. Jake patrzył na wszystko dosłownie przez chwilę i stracił zainteresowanie dalej marudząc. Kiedy dziecko było bliskie rozpłakania się Jared wyszedł z gabinetu. Był uśmiechnięty od ucha do ucha i nie miał już opatrunku. Diana podeszła do niego.
CZYTASZ
Rodzina
Short StoryOn- poukładany, stateczny perfekcjonista. Ona- chaotyczna, niepotrafiąca ukrywać swoich uczuć buntowniczka. Zostają połączeni przez dziecko. Razem próbują swoich sił w starciu z rodzicielstwem i codziennym życiem. W końcu między nimi pojawia się c...