30.

3.6K 139 3
                                    

 Diana przebudziła się nad ranem i odwróciła w stronę Jared'a, ale jak odkryła jego nie było już w łóżku. Sprawdziła godzinę na telefonie i okazało się, że jest później niż sądziła. Z chęcią jeszcze poleżałaby w łóżku, ale zawsze kiedy Jared wstawał, ona nie chciała zostawać sama. Przeciągnęła się i wstała. Zarzuciła szlafrok na siebie i wyszła do salonu. Jared był w kuchni, a po mieszkaniu zaczął rozchodzić się zapach parzonej kawy. Diana podeszła do niego i przytuliła się do jego pleców, nadal nie obudziła się do końca.

-Nie musiałaś już wstawać.- powiedział Jared odwracając się w uścisku przodem do niej. Objął ją.

-Nie chciałam leżeć sama na łóżku.- burknęła wtulając się w jego klatkę piersiową. Słyszała bicie jego serca.-Mógłbyś chociaż w jedną sobotę dospać do ósmej.

-W następną. Chcesz kawy?

-Tak.

Diana usiadł przy stole.

-Jake śpi?- zapytała.

-Tak, ale pewnie niedługo się obudzi.

Jak na zawołanie usłyszeli go.

-Następny ranny ptaszek.- mruknęła kobieta i poszła po dziecko.

Kiedy wrócili kawa stała na stole, a Jared zabrał się za robienie śniadania.

-Chciałbym wyjechać o dziewiątej. Zdążysz?

-Postaram się.

Diana wolno jadła śniadanie przez co potem szybko musiała zbierać się do wyjścia. Wiedziała, że Jared jest bardzo punktualny i nie chciała go irytować. Tym bardziej, że wiedziała jak wręcz nie mógł się doczekać tego dnia. Nie zdążyła ułożyć włosów, rozczesała je tylko i pobiegła wkładać buty i kurtkę.

Do szpitala prowadził Jared. Nadal bardzo rzadko pozwalał Dianie jeździć jego samochodem. Nie chodziło o wątpienie w jej zdolności jako kierowcy, po prostu wolał mieć kontrolę nad swoim samochodem.

-Przeglądałam wczoraj moje sukienki- odezwała się Diana patrząc przez okno.-Doszłam do wniosku, że muszę kupić nową na przyjęcie.

-Byleby nie była czarna.

-Dlaczego?- odwróciła się do niego.

-Pięknie wyglądasz w czarnym, ale chociaż raz mogłabyś założyć inny kolor.

-Nie lubisz czarnego?

-Lubię, ale jesteś tak piękna, że w innych kolorach też Ci dobrze.

Diana uśmiechnęła się pod nosem.

-Zobaczę co da się zrobić.

-Chcesz żebym poszedł z tobą na zakupy?

-Nie trzeba, poproszę którąś koleżankę z pracy. Może Eva się zgodzi?- Diana upatrzyła idealną okazję na rozmowę z kobietą. Może uda się jej wyciągnąć jak Eva zapatruje się na Ed'a.-A poza tym teraz chcę Ci zrobić niespodziankę.

-Jak wolisz.

Wjechali na parking szpitala i wysiedli z auta. Diana wzięła Jake'a z fotelika i weszli do budynku. Byli tak wcześnie, że nie czekali długo. Po kilku minutach pielęgniarka poprosiła Jared'a do gabinetu. Diana w czasie czekania przeglądała sklepy ze sukienkami i szukała najbardziej odpowiedniej. Chciała wyglądać elegancko i nie zawstydzić Jared'a przed pracownikami przesadzonym wyuzdaniem. Prosta elegancja. Niespokojny Jake wiercił się jej na kolanach i w końcu musiała zostawić poszukiwania i zająć się nim. Wzięła chłopca na ręce i zaczęła chodzić z nim po poczekalni i pokazywać wszystko co mogłoby go zainteresować. Jake patrzył na wszystko dosłownie przez chwilę i stracił zainteresowanie dalej marudząc. Kiedy dziecko było bliskie rozpłakania się Jared wyszedł z gabinetu. Był uśmiechnięty od ucha do ucha i nie miał już opatrunku. Diana podeszła do niego.

RodzinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz