32. Riccardo, Olivia

34.3K 940 123
                                    

Riccardo

Czy żałowałem tego, że zakończyłem tą popierdoloną relację szybciej niż zakładałem? Sam nie wiem. Wiem, że dla Olivii tak jest lepiej. Polubiłem ją naprawdę.

Od razu po tym jak kobieta opuściła mój dom dostałem opierdol od mojej matki i siostry, Eleny. Matteo tylko przyglądał się wszystkiemu z boku miał wywalone. Moja najmłodsza siostra oprócz tego, że całą twarzą przeglądała wydarzenia w blogach skomentowała tylko tym "Dziwak z ciebie". Ojciec najbardziej wściekł się na wieść o tym, że zostanie dziadkiem reszta za specjalnie go nie obchodziła. Tylko napomniał mi, że "będę żałował swojej decyzji, i jeszcze po nią wrócę"

Olivia

Pierwsza noc w moim mieszkaniu po dwóch miesiącach nieobecności skupiła się głównie na tym, że cały czas leżałam, przekręcałam się z boku na bok i myślałam.

Siedzę właśnie przy starym drewnianym stole i jem śniadanie. Nie jest godne damy, bo to po prostu jajecznica z boczkiem.  Prawię całą zawartość lodówki wyrzuciłam, bo jedzenie jest po terminie. Od razu z samego rana wstąpiłam po zakupy. Nie za duże, bo nie mam pracy. Jeśli szybko jej nie znajdę to albo wyląduję pod mostem albo będę musiała prosić mamę o pieniądze, a to ostatnia rzecz, która chcę robić. Oczywiście mama ma swoje pieniądze, ale nie chcę jej zamartwiać. Jem w spokoju. Trudno jest mi wrócić do rutyny sprzed dwóch miesięcy. Wysłałam CV do kilku firm, ale co z tego będzie to nie mam pojęcia. Również zostawiłam numer telefonu w kawiarni, w której byłam częstym gościem gdy pieniądze mi na to pozwalały. Serwują tam dobry sernik i wyborną kawę. Cały czas myślę czy spotkać się z Eleną.
Mam zakończyć ten rozdział, ale strasznie go odwlekam. Może jedno spotkanie jeszcze niczego i zrobi. Przecież do tak moja psychika się nie pogorszy.

Chyba, że się mylę i jest jeszcze gorzej niż się spodziewałam.

Jedynie na co mam teraz ochotę to wygadanie moich smutków winie albo innemu trunkowi. Od roku nie byłam w klubie.
Przydałoby się tak zajrzeć. Na koncie mam jeszcze parę oszczędności w skarbonce też. Dam radę, a muszę sobie ulżyć inaczej zwariuję i zamkną mnie w szpitalu psychiatrycznym. Dzwonie do mojej przyjaciółki Evy.

- Dziewczyny rozum ci odjęło?! Nie odzywasz się do mnie od dwóch tygodni. Dzwoniąc i mówiąc "żyje, nie ma teraz czasu i dzwonię później" dwa tygodnie to jest później?! - oddalam telefon od ucha. Strasznie krzyczy.

- Dobra zachowałam się nieodpowiedzialnie. Przyznaję.
Masz ochotę przyjść do mnie o szesnastej później pójdziemy do jakiegoś klubu?

- Dobra, niech ci będzie, ale na stawiam. Masz mi wszystko opowiedzieć i to ze szczegółami - rozkazuję.

- Nie wiem czy powinnam - kreślę kółka palcem po stole.

- Co mówisz?

- Nic, nic - odpowiadam.

- Już chciałam po policję dzwonić, ale że żyłaś i się odzywałaś to nie mogła.

- Gliny by tu nie pomogły - szepcze.

- Mrucz sobie co tam mruczysz pod uchem. Będę u ciebie o szesnastej, pa!  - żegna się słyszę po drugiej stronie zamykanie drzwi.

- Część - mówię i kończę rozmowę. Kładę telefon z hukiem na stolik.  Zachowałam się nieodpowiednio przyznam się, ale już bez przesady. Przecież dawałam znaki życia.

Idiotko, co jej ze znaków życia!

Jestem kompletnie zmęczona. Czuję, że powinnam się położyć i pospać może na raty, ale zawszę to coś. Do spotkania z Eleną zostały cztery godziny. Jestem już przebrana to pół biedy jedno zadanie z głowy. Tylko się pomaluję jak został mi jakiś korektor by zakryć wory pod oczami to będę w niebie.

Myję od razu naczynia by później nie sterczeć przy garach. Po wykonanej czynności moje nogi same niosą się do łóżka. Też też robię. Kładę się, przykrywam się kołdrą zamykam oczy. Sen przychodzi sam.

Dwie godziny później.

Budzę się. Ziewam. Dobrowolnie mogłabym odpuścić sobie te spotkanie i iść spać dalej, ale cały czas nurtuje mnie pytanie. Kim jest Gianna?

Odbębnie i będę miała spokój.

Powoli wstaję. Dalej czuję ogromny ból przy wstawaniu, ale z każdym dniem jest coraz mniejszy.

- Dobra, Olivia tylko wystarczy, że podniesiesz swoją grubą dupę i będziesz na nogach. Nic trudnego - liczę w głowie do trzech i wstaję z wielkim trudem.

Podchodzę do szafy. Otwieram ją i wyciągam granatowy kombinezon. Do tego ciemną bieliznę. Kładę ubrania na łóżku. Chyba będę wyglądać w miarę, przecież nie idę na pokaz mody.

Dziewczyno ciebie by na taki nie wpuścili, bo myśleliby, że to potwór z Loch Ness.

Rozbieram się i wkładam na siebie nowe ubrania. Przejeżdżam palcem po złotych guziczkach kombinezonu.

Biorę ubrania, które miałam na sobie i idę do łazienki. Wrzucam je do pełnego  kosza na pranie. Sterta ciuchów powoli uwalnia się na zewnątrz. Wypadałoby to wszystko uprać.

Idę do łazienki przez korytarz. Wchodzę do pomieszczenia. Biało brązowe wnętrze aż prosi się o wysprzątanie. Mniej więcej je ogarniam. Prostuję włosy. Zakrywam sobie korektorem wory pod oczami. Tuszuje rzęsy.

Nie chcę robić mi się makijażu jestem w tym totalną amatorką, której nawet nie potrafi wyjść równo kreska.

Gdy już jestem gotowa dokładnie sprzątam łazienkę. Myję lustro, wannę. Zadowolona z całego efektu idę do salonu, który również prosi się o wysprzątanie, ale nie mam na to czasu. Wpycham brudne ubrania, które leżą na kanapie w łóżko i pod poduszki.  Wnosze brudne szklanki, talerze do kuchni. Opakowania po napojach wrzucam do kosza.

Raczej z Evą będziemy w takim stanie po imprezie, że każda z nas będzie miała w dupie to czy leży na majtkach.

Biorę szybko torebkę pakuje do niej pośpiesznie potrzebne rzeczy. Sięgam po klucze i wychodzę z mieszkania. Wciaskam klucz i przekręcam go dwa razy. Prawie, że biegne po schodach. Gdy już wreszcie wyszłam z tego zapyziałego bloku idę szybkim truchtem do kawiarni. Jest naprawdę nie daleko.  Idę chodnikiem prosto skręcam i znajduję się na tak zwanym rogu. Typowa włoska kawiarnia od razu rzuca mi się w oczy. Patrzę na zegarek, spóźniłam się o piąć minut.

Szybko wchodzę do środka. Nie ma za dużo ludzi. W rogu pomieszczenia siedzi Elena i patrzy z uśmiechem na mnie. Kawiarnia jest przytulna. Przed wejściem stoją drewniane stoliki.
Brązowy wystrój daje temu wnętrzu nutkę tajemniczości. Jest mnóstwo roślin. Staroświeckie świece oświetlają kawiarnie. Dziwaczne obrazy zdobią ścianę.

Siadam na krześle przed Eleną. Najpierw wymianiamy się spojrzeniami.

- Hej - mówi cicho.

- Część, co tam jak tam? - staram się brzmieć normalnie, ale i tak głos mi drży.

- Olivio, Riccardo on piję od wczoraj - mówi ze łzami w oczach. Piję?

- Dla czego?

- Nie udawaj, że nie wiesz. On cię kocha kobieto.  Te dziecko nie jest jego na pewno, Elvira się przyznała. Proszę daj mu szanse - nie jest jego?

- Nie Eleno, to nie ma sensu on kocha inną.

- Kogo?

- Giannę - mówię. Patrzy się na mnie ze zdziwieniem.

- Nie powinnam ci tego mówić, bo to on powinien zrobić. Gianna to jego była żona. Kochał ją na zabój, niestety ktoś ją porwał, a jej zwłoki przywieźli pod willę Riccardo - nie umiałam nic powiedzieć. Zatkało mnie. On mężem?

============================

Pierwszy rozdział dzisiejszego maratonu i pojawia się światełko nadziei by Riccardo i Olivia byli razem.

Wyjaśniła się sprawa z ciążą, troszeczkę z Gianną, ale to nie wszystko. 😉

Kiedy będzie następny? Sama nie wiem. Biorę się za napisanie go i będzie. Do piętnastej powinny pojawić się dwa. Chociaż nie wiem co z tego wyjdzie na pewno będzie jeden.

Pakt z Diabłem [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz