Następnego dnia Eddie trochę źle się poczuł. W dodatku jego mama strasznie była rozgniewana jego wczorajszą wędrówką w deszczu. Tak jak myślał dostał zakaz wychodzenia z domu.
W głowie tylko przeklinał "Byłem umówiony i jak zwykle nie mogę wyjść".
Wiedział, że jeśli Richie przyjdzie do niego jego mama się jeszcze bardziej zdenerwuje.
Nie mógł do tego dopuścić. Natychmiast zadzwonił do przyjaciela, lecz ten nie odbierał telefonu. Pomyślał, że musi się jakąś wymknąć z domu. Jednak nie było to raczej możliwe do zrealizowania. Pozostało mu czekać na dalszy ciąg sytuacji.Richie obudził się nieco później niż Eddie i zauważył nieodebrane połączenia pomyślał:
"Pewnie Eddie nie może się doczekać kiedy będę dlatego tyle wydzwania".
Gdyby nie to, że w ostatniej sekundzie wysłał mu sms o treści:
"Hej Richie, przepraszam wiem, że byliśmy umówieni ale dostałem karę za wczoraj i nie mogę się dzisiaj z tobą zobaczyć ".
Był bardzo zawiedziony czytając wiadomość.
Nie odesłał mu nic tylko wsiadł na rower i pomimo kary Eddiego ten do niego pojechał. Kaspbrak w tym czasie czytał książkę i popijał przy tym herbatę. Był pewny, że chłopak odczytał jego wiadomość i zgodnie z jego prośbą zobaczą się dopiero jutro.
Jednak usłyszał głośne pukanie do drzwi. Nie zainteresowało go to zbytnio i dalej czytał.W tamtym momencie ktoś mocno szarpnął za klamkę i wtedy Eddie ujrzał Richiego. Byl naprawdę bardzo zdziwiony, że jego mama wpuściła kumpla do domu.
-Co ty tu robisz głupku?! - zaczął krzyczeć na chłopaka
-Uspokój się, przyszłem do ciebie bo w twojej wiadomości wynikało że nie możesz wychodzić z domu, więc zostaniemy u ciebie.
-Czyś ty zwariował? Ty masz naprawdę dziwne pomysły - ciągle na niego krzycząc.
Richie usiadł obok niego i poczochrał go po głowie, żeby już się tak nie denerwował.
-Mogę zamknąć drzwi od środka? - zapytał Tozier.
-Dlaczego chcesz zamknąć drzwi od środka?
-Zaraz się przekonasz tylko bądź cicho.
Eddie myślał że Richie znowu chce się do niego w jakiś sposób zbliżyć.
Był tego na tyle pewny, że kiedy chlopak zamykał drzwi ten zdjął koszulkę i zamknął oczy czekając na reakcję. Nagle usłyszał odpalającą się zapalniczkę. Otworzył oczy i zobaczył Toziera który wcale nie miał zamiaru go dotykać tylko palić. Spalił się ze wstydu i z zażenowaniem patrzył na chłopaka.-Eddie nie wygłupiaj się.
Chciałem tylko zapalić a ty co robisz? - zaśmiał się Richie.-J-ja tylko... Chciałem zmienić koszulkę. - powiedział zestresowany.
-Chciałeś zmienić koszulkę kładąc się bez niej na łóżko i zamykając oczy? Może oczekiwałeś że ja ci ją nałożę? - zapytał dalej się śmiejąc.
-Nie zrozumiesz, nie istotne.
Zrobiło się trochę niezręcznie ale Eddie nie miał zamiaru jednak nakładać już następnej koszulki. Po tym jak chłopak spalił papierosa zaczął wietrzyć pokój.
Dbał o to, żeby jego troskliwa mamusia nie wyczuła tego strasznego smrodu tanich papierosów. Co prawda Eddie nie lubił jak Richie palił ale nigdy mu tego nie zabraniał mimo tego, że zawsze jak odpalał papierosa martwił się o jego zdrowie. Nie chciał jednak żeby przyjaciel był na niego zły, że czegoś mu zabrania.Z racji tego, że Eddie nie mógł by pewnie jutro też wyjść zapytał swojej mamy czy Richie nie mógł by u niego zostać, w końcu byli by pod okiem jego mamy. Była szansa że się nie zgodzi ale po dłuższych namysłach udało się ją namówić.
Usiedli jeszcze razem słuchając muzyki i śmiejąc się z błachych rzeczy.Nocka jak nocka tylko tym razem obeszło się bez żadnych wybryków pomijając to że od czasu do czasu to Eddie przytulił się do przyjaciela. Nie był jakoś bardzo zestresowany tym faktem, że nie powienien, zaczął mieć powoli mniejszy dystans i iść za głosem serca, nie rozumu.
Tym bardziej chłopak podejrzewał, że Richie również coś do niego czuje. Bez zbędnych rozmyśleń czekał aż przyjdzie ranek i znowu będzie mógł się cieszyć dniem z Richiem.
CZYTASZ
I Still Love You
FanfictionDwóch przyjaciół ze szkoły Eddie i Richie zakochują się w sobie, ale żaden z chłopców nie ma odwagi o tym powiedzieć. Obydwoje próbują się do siebie zbliżyć, lecz wiedzą że nie jest to takie łatwe. Na ich drodzę stanęły również problemy, których się...