- Możesz zrobić sobie kitkę? - zapytałem, a ona kiwnęła głową. Zdjęła gumkę do włosów z ręki i zaczęła robić fryzurę, o którą ją poprosiłem. Jednak gdy podniosła ręce, a jej rękawy podwinęły się zobaczyłem coś niepokojącego. Złapałem ją za rękę, akurat w momencie, w którym skończyła robić kucyka. Podwinąłem jej rękaw, a moim oczom ukazały się liczne cięcia.
- To też ci opatrzę. - powiedziałem z westchnieniem, jednak Vici pokiwała głową na boki. Nie było sensu pytać ją o to, bo wiem, że i tak nie odpowiedziałaby na żadne z moich pytań. Wziąłem gazę namoczoną płynem do odkażania ran i zacząłem przecierać rozciętą skórę na jej twarzy. Dziewczyna cały czas miała zamknięte oczy albo patrzyła się w dół. Nakleiłem jej plaster na łuk brwiowy, a siniaki posmarowałem specjalną maścią. Najchętniej dał bym jej swojej krwi, która sprawiłaby, że jej rany za chwilę by zniknęły, jednak nie mogłem teraz tego zrobić.
- Mogę cię o coś poprosić? - zapytała cicho, patrząc na mnie pierwszy raz od dłuższego czasu.
- Co takiego? - założyłem jej kosmyk włosów za ucho, aby nie ubrudził się maścią.
- Jakby Taylor się pytał, to mógłbyś mu nie mówić o mojej twarzy i nadgarstkach? - spuściła wzrok na podłogę. Przyjrzałem się jej, wyglądała jakby naprawdę przejmowała się tym, że chłopak może się dowiedzieć.
- Dobrze. - odpowiedziałem po dłuższej chwili, a ona spojrzała na mnie z pięknym uśmiechem. Musiałem przyznać, że ma śliczny uśmiech. Mógłbym patrzeć na niego cały czas. - Ale mam warunki. - tym razem to ja posłałem jej uśmiech. - Pierwszy jest taki, że pozwolisz mi opatrzyć nadgarstki i pozwolisz sprawdzać czy dobrze się goją, a drugi warunek to obejrzenie niedługo ze mną i chłopakami filmu. - uśmiech zniknął z jej twarzy tak samo szybko jak się pojawił. Z naburmuszoną miną wyciągnęła rękę w moją stronę, dając mi tym samym znak, że zgadza się. Podwinąłem jej rękaw, krzywiąc się na widok ilości cięć. Słodki zapach jej krwi wcale nie pomagał mi utrzymać samokontroli. Jednak udało mi się powstrzymać przed wysunięciem kłów.
Przemyłem rany i założyłem opatrunek. Vici trochę krzywiła się najprawdopodobniej czując pieczenie.- Gotowe. - odezwałem się, zsuwając jej rękaw i odkładając rzeczy do apteczki. Gdy chciałem już zamknąć małą czerwoną skrzynkę, dziewczyna wyciągnęła drugą rękę. Spojrzałem na nią marszcząc brwi. Podwinąłem rękaw drugiej wyciągniętej ręki i znów ujrzałem wiele czerwonych ran. Westchnąłem, zaczynając przecierać jej rany.
- Porozmawiamy o tym później. - gdy opatrunek był już założony również na drugiej ręce spojrzałem na nią znacząco. - Jeżeli masz jeszcze jakąś ranę, albo coś to możesz mi teraz pokazać. Chyba wiesz, że nie zrobię ci krzywdy, a nieopatrzona rana może sprawić ci wiele kłopotów. - widziałem jej wahanie w oczach i od razu wiedziałam, że coś jeszcze powinienem zobaczyć.
- Chcę ci tylko pomóc. Nie powiem o tym Taylor'owi, jeżeli o to chodzi. - westchnęła głośno i rozpuściła swoje loki. Położyła się na łóżku z jękiem.
- Na brzuchu? - zapytałem z lekkim opóźnieniem.
- Myhym. - mruknęła cicho zamykając oczy. Podniosłem ręce łapiąc za końcówkę jej bluzki. Pociągnąłem materiał do góry.
- O kurwa, mała, to nie wygląda dobrze. - z boku jej brzucha była dość głęboka rana, miała około dwadzieścia centymetrów. Wyglądało to okropnie, zaschnięta krew była na całej szerokości, a do okoła skóra była bardzo zaczerwieniona, w niektórych miejscach wręcz sina. Rana wyglądała jak jeden wielki brudny strup. Powoli zacząłem jak narazie przemywać ranę samą wodą. Chciałem pozbyć starej, brudnej i zaschniętej krwi. Po jakiś dwudziestu minutach była czysta. Spryskałem ją środkiem do odkażania. Nakleiłem opatrunek i dla bezpieczeństwa owinąłem bandażem.
- Boli? - zapytałem pomagając jej usiąść.
- Jestem do tego przyzwyczajona. - mruknęła cicho. - Dziękuję. - poprawiła sobie bluzkę, a ja schowałem apteczkę pod łóżko.
- To co, idziemy oglądać film? - zapytałem ściągając koszulkę, aby się przebrać. Zauważyłem, ze dziewczyna natychmiast odwróciła wzrok.
- Pójdę do łazienki i też się przebiorę. - zanim zdążyłem się odezwać Vici wstała i szybkim krokiem wyszła z mojego pokoju. Widziałem, że otwierając drzwi trzymała jedną reke na brzuchu. Przebrałem się do końca i zszedłem na dół do chłopaków.
- Co się jej stało? - zapytał Ash, gdy tylko mnie zobaczył. Michael i Calum również patrzyli na mnie wyczekując odpowiedzi.
- Nie wiem, nie powiedziała mi nic, ale jest cholernie poobijana. - usiadłem na kanapie razem z nimi. - Zaraz do nas przyjdzie.
*******
Przed poprawą 674 słowa / po poprawie 1264 słowa ❤
Rozdział był pisany na telefonie, więc może zawierać błędy, których nie udało mi się wyłapać. Jeżeli widzisz jakiś błąd prosze napisz mi w komentarzu ❤
CZYTASZ
Adoptowana // L.H.
Fantasy- Ty.. ty.. - nie skończyłam, zaczęłam jak najszybciej potrafię biec do drzwi. Chciałam uciec, najdalej jak tylko się da. Gdy już trzymałam zimną klamkę w dłoni na drzwiach pojawiła się duża dłoń chłopaka, która z łatwością zablokowała mi wyjście. *...
,,Nigdzie z tobą nie idę."
Zacznij od początku