Rozdział 28

2.8K 95 3
                                    


Chcę się najebać, napierdolić, nawalić, wszytko, byleby znieczuliło. Jeszcze nie otrząsnęłam się z poprzedniego ciosu, a już muszę przyjąć kolejny. Dlaczego to właśnie ja mam jakieś pierdolone szczęście do nieszczęścia?
Pieprzony dupek! A ja mu chciałam wybaczyć?

— Czemu się nim przejmujesz? — pyta Luiza, podając mi kolejną chusteczkę.

— Bo go kurwa kocham!

— Kochasz go?

— Tak! — spuszczam wzrok — przynajmniej czuję, że go kocham...

— Dlaczego mu tego nie powiesz?

— Kurwa Luiza! On ma narzeczoną! W której części opowieści tego nie zrozumiałaś!?

— A może to zwykła pomyłka? — mówi to bez przekonania. Chwilę jednak mam nadzieję, może ma rację, a ja nie potrzebnie panikuje? Ale kogo ja próbuję oszukać. Zabawił się mną, a teraz okazuje się, że ma już narzeczoną, po co mu ja?

— Ktoś puka. Pójść otworzyć?

— Pójdziemy razem.

— Jesteś cała rozmazana...

— No to co?

— A jak to on?

Chwilę się zastanawiam nad odpowiedzią, ale postanowiłam działać. Wzięłam wacik i nasączyłam go płynem micelarnym, po chwili cały tusz i podkład znajdował się na wacikach.

Pukanie przeszło w dzwonienie. Ktoś natarczywie próbował dostać się do środka. Szłyśmy razem z Luizą powolnym krokiem, nigdzie się nie spiesząc. Miałam nadzieję, że to nie on, bo już czułam, że mam łzy w oczach. Skrzywdził mnie. Tak cholernie mnie skrzywdził, a ja nadal myślę, czy mu nie wybaczyć. Debil. Idiota. Kretyn. Wszytko jego wina. Zmienił mnie, a teraz nie potrafię sobie poradzić z prostym wygarnięciem mu wszystkiego i ciągle przez niego płacze. Nie mogę już tak dłużej!
Otworzyłam drzwi.
Stał tam. Był przejęty i chciał wejść do środka, ale zagroziłam mu drogę razem z Luizą.

— Musimy pogadać!

— Nie mamy o czym.

— Eve, proszę... — zaczynam mięknąć, ale nie dam mu się znów omotać. Mogę przez to cierpieć do końca życia, ale nie wybaczę mu nigdy tego.

— Mam tylko jedno pytanie... — patrzy na mnie z ciekawością — jak długo ten wasz związek trwa?

Spuścił głowę. Wiedziałam już wtedy, że odpowiedź, którą od niego otrzymam, będzie dla mnie w chuj bolesna. Jednak byłam gotowa ją przyjąć.

— Dwa lata, ale...

— Żadnych kurwa „ale”! — przerywam mu — byłeś z nią w związku, kiedy zacząłeś się ze mną spotykać! Dlaczego nigdy przedtem jej nie spotkałam? Byłam u ciebie w domu kilka razy i ani razu jej nie spotkałam...

— Dostała roczny kontrakt w Kanadzie, nie było jej tu...

— A ty musiałeś sobie ulżyć, bo cię kutas swędział! Dlaczego ja?

— Ja tego nie planowałem Eve! Naprawdę coś do ciebie poczułem. Chciałem zerwać z Susan, kiedy się pojawiłaś, ale na początku się bałem. Ona ma wysoko postawionych rodziców...

— Lepszy towar... — przygryzam dolną wargę, próbując powstrzymać łzy.

— Eve to nie tak!

— A jak?

Nawet nie wiem, kiedy znaleźliśmy się w salonie. Byłam wściekła na niego, na siebie. Jak mogłam mu się dać tak omotać!?

— Kiedy cię porwali, czułem się, jakbym został dźgnięty. Uświadomiłem sobie, że nie mogę cię stracić!

Nie mogę Cię kochać ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz