21. Następna stacja

Start from the beginning
                                    

 W przestronnym salonie roiło się od chłopaków w koszulach i dziewczyn w błyszczących ubraniach - w większości wspólni znajomi ze studiów i koledzy Katy z liceum. Pośród roześmianego i jeszcze w miarę trzeźwego towarzystwa Maja nie dostrzegła jednak Filipa. Nie kontaktowała się z nim od południa, ale teraz nie chciała do niego wydzwaniać - możliwe, że był jeszcze z Maćkiem i Łukaszem i nie chciała przeszkadzać w spotkaniu. 

 Kiedy już miała ruszyć w stronę kuchni, by zostawić tam przyniesione jedzenie i alkohol, ktoś zasłonił jej oczy dłońmi. Nie musiała długo domyślać się, kto to był.

- Zgadnij, kto?

- Hm... czy to stary rok? - zażartowała. 

- No wiesz co? - Filip zabrał ręce z jej oczu, a Maja odwróciła się. Stał przed nią, ubrany w dżinsy i granatową koszulę w kratę. Miał idealnie uczesane włosy i uśmiechał się do dziewczyny łobuzersko. Zlustrował ją wzrokiem, po czym wziął za rękę, przyciągając do siebie.

- No, no - pokiwał głową. - Wyglądasz jak księżniczka.

- Tylko korony mi brakuje - Maja rozpromieniła się. Filip pocałował ją, odrobinę dłużej niż zwykle robił to publicznie. Dziewczynie zrobiło się gorąco, choć okna w całym salonie było otwarte na oścież i z zewnątrz dochodziło mroźne powietrze. 

 Impreza toczyła się własnym życiem - ludzie podzielili się na grupki, gdyż wśród zaproszonych osób byli zarówno przyjaciele Katy z dzieciństwa, znajomi z liceum i ze studiów. Filip i Maja na dłuższą chwilę ulokowali się w fotelu nieopodal suto zastawionego stołu - dziewczyna usiadła na oparciu, a nogi położyła mu na kolanach. Zajadali się popcornem, rozmawiali o planach na kolejny rok i co jakiś czas wstawali tylko, by wypić z innymi shota.

- Wiesz, Filip... - powiedziała Maja po jakimś czasie, kiedy z salonu przenieśli się do pokoju obok, by przez ogromne okna popatrzeć na fajerwerki. Do północy zostały dwie godziny. - Zaczęłam powoli rozglądać się za pracą.

- Pracą? - uniósł brwi. - A po co ty chcesz iść do pracy?

- No nie wiem, może po to, by zarabiać? - Maja wywróciła oczami, kręcąc słomką w drinku, który wcześniej przygotowała jej Ada. Przyjaciółka nie oszczędziła na wódce, w związku z czym picie go szło Mai dość opornie.

- Ale... - Filip urwał, szczerze zdziwiony. - Przecież nie brakuje ci pieniędzy. Z tego, co mówiłaś rodzice dają ci całkiem sporo.

- Tak, ale chcę mieć własne pieniądze. Co w tym złego? 

 To w tym złego, że za chwilę w ogóle nie będziemy mieli dla siebie czasu, pomyślał Filip. Zbliżała się sesja, zaliczenia, egzaminy, a Maja jeszcze wymyśliła sobie pracę, no świetnie. Zrobiło mu się przykro - starał się zrozumieć, że potrzebowała niezależności finansowej, niemniej jednak nie wyobrażał sobie, że będą widywać się jeszcze rzadziej niż do tej pory.

 - Filip? - Maja spojrzała na niego podejrzliwie.

- Nic, zamyśliłem się - uśmiechnął się nieszczerze. Dziewczyna chciała pociągnąć ten temat, kiedy do pokoju wpadło kilku znajomych, by przyłączyć się do oglądania fajerwerków. Zaczęli zagadywać Maję i Filipa, toteż ich prywatna rozmowa raczej nie miała szans trwać dalej.

xxx

- Trzy, dwa, jeden... ! - gdy cyfry na wyświetlaczach telefonów gości wskazały północ, a data zmieniła się na pierwszego stycznia dwa tysiące dziewiętnastego roku, w górze zabrzęczały kieliszki uprzednio napełnione niezbyt drogim szampanem. Kilka osób wolało robić zdjęcia fajerwerkom, a jeszcze inni od razu przeszli do składania sobie życzeń. 

 Maja nie doczekała się pocałunku o północy, gdyż minutę wcześniej do Filipa zadzwoniła matka i ten uznał, że nie wypada tego zignorować. Nie przejmowała się tym jednak za bardzo, ponieważ tę wyjątkową chwilę spędziła z Adą i Marysią, obejmując się wzajemnie i śpiewając niezbyt ambitne piosenki Zenka Martyniuka. Maja przypomniała sobie o istnieniu Filipa dopiero wtedy, gdy pojawił się w drzwiach balkonowych, wówczas kiedy wszyscy zbierali się z powrotem o środka.

- Wybacz, musiałem odebrać - powiedział do Mai, biorąc ją za rękę. Kiedy wszyscy opuścili balkon, postanowił wykorzystać tę chwilę, by zostać sam na sam ze swoją dziewczyną i złożyć jej noworoczne życzenia. Maja starała się słuchać go z uwagą, jednak od dłuższego czasu stała na balkonie bez kurtki i kilkunastostopniowy mróz stawał się nie do wytrzymania.

- Mój Boże, ty cała się trzęsiesz - powiedział Filip po chwili, szczelnie obejmując ją ramionami.

- W porę zauważyłeś - prychnęła, kiedy otwierał drzwi, by mogli wejść do środka. Emocje po wybiciu północy opadły i całe towarzystwo praktycznie straciło ochotę na dziką imprezę - teraz każdy powoli sączył swoje trunki, a tematy zeszły na bardziej depresyjne niż wcześniej - większość zaczęła narzekać na powrót na uczelnię i zbliżające się zaliczenia. W pewnym momencie Maja zniknęła z Adą, Maryśką i kilkoma innymi dziewczynami na babskie pogaduchy w sypialni rodziców Katy. Choć Filip bardzo chciał spędzić z nią resztę tej nocy, rozumiał, że miała potrzebę poświęcenia czasu przyjaciółkom. Sam raper postanowił pogadać chwilę z Igorem, którego zastał drzemającego w pokoju Katy.

- Zgaś to światło... - wymruczał, kiedy Filip wszedł do środka, naciskając włącznik. 

- Stary, serio... - westchnął, siadając obok. Igor powoli podniósł się z łóżka - na prawej stronie jego twarzy odbiła się dłoń z kawałkiem zegarka, którą podłożył sobie pod głowę. - Wyglądasz jak pieprzony Two Face z Batmana. 

 Nie komentując tego, Igor wstał i wygładził błękitną koszulę. Po tym ponownie usiadł na łóżku i chwycił szklankę w połowie napełnioną whiskey, stojącą na szafce. Pociągnąwszy łyk, wzdrygnął się.

- Obrzydliwe - mruknął i spojrzał na zegar ścienny, wiszący nad drzwiami. Wskazówki pokazywały dziesięć minut po trzeciej. - Kurwa, ile ja spałem?

- Nie wiem, ale trochę cię nie było - Filip usiadł na szerokim parapecie, z szerokim uśmiechem zerkając w kierunku okna, za którym co jakiś czas pojawiały się fajerwerki. Że też ktoś miał siłę jeszcze nimi strzelać. Igor oparł się o ścianę, przyglądając się przyjacielowi. Rzadko kiedy widywał Filipa szczerzącego się do okna z byle powodu. W ogóle rzadko kiedy widywał go tak zadowolonego. Dlatego też sądził, że powód takiego nastroju mógł być tylko jeden.

- Wpadłeś jak śliwka w kompot - zachichotał Igor. - Aż dziwnie cię takiego widzieć.

- Gdzie? - Filip błyskawicznie odwrócił głowę w jego stronę. Igor jeszcze głośniej zaczął się śmiać. - Z czego się cieszysz, debilu?

- Zaczynam podejrzewać, że Queen Bee ma super moce - powiedział. - To niesamowite, co z tobą zrobiła. 

 Filip wzruszył ramionami, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Igor po części miał rację - Maja wprawdzie nie miała supermocy (a przynajmniej raper tak podejrzewał), ale w ciągu ledwie kilku miesięcy totalnie zawróciła mu w głowie. 

- Hej, chłopaki! - nagle do pokoju wpadła Kata. - Chodźcie, robimy zdjęcia!

- Zdjęcia? - Igor wywrócił oczami, powoli podnosząc się z łóżka. - Teraz, kiedy wyglądamy jak zombie?

- Ty i tak zawsze wyglądasz jak zombie - zaśmiał się Filip, uderzając przyjaciela w bark. Igor nie pozostał mu dłużny i zrobił to samo, po czym - wciąż się przepychając - poszli do salonu, gdzie siedziała reszta gości.

Sto tysięcy książek || Taco HemingwayWhere stories live. Discover now