Jak zwykle zbliżały się urodziny dziadka Zenka. Kompletna masakra! Mówię wam. Chcecie wiedzieć dlaczego? Zaraz wam opowiem od początku. A wszystko zaczęło się tak...
Był piękny poranek. Obudził mnie dźwięk budzika. Od razu wstałem z łóżka, przebrałem się i szybko zbiegłem na dół do kuchni. Mama szykowała śniadanie, a tata siedział na krześle i czytał gazetę. Podszedłem do nich i się przywitałem. Usiadłem obok taty, aby zobaczyć co czyta. Mama powiedziała mi, żebym podał jej kubki i przygotował herbatę. Od razu zerwałem się z krzesła i postawiłem kubki na stole.
- Pamiętasz synku co dzisiaj jest za dzień? - zapytała z zaciekawieniem mama.
- Yyyy taak... piątek. - wyjąkałem.
- A jakie święto?
- Nie pamiętam - powiedziałem zakłopotany.
- Przecież dzisiaj są urodziny twojego dziadka. - powiedziała roześmiana mama.
A no tak! przecież dziadek ma dzisiaj urodziny. Niech to pech! A zapowiadał się taki wspaniały dzień. Dlaczego nie lubię, gdy mój dziadek ma urodziny? Ponieważ zawsze, ale to zawsze dziadek Zenek nie cieszy się z wizyty, a co najgorsza... z prezentów!!!