Mała, brązowowłosa dziewczynka z uśmiechem patrzyła na swojego przyjaciela, który wzbijał się w powietrze na swojej nowej miotle, którą dostał od swojego ojca.
- Jesteś pewna, że nie chcesz spróbować? - krzyknął w jej stronę. To już któryś raz zadawał jej to samo pytanie, ale ona nigdy się nie zgadzała, bała się, bała się wysokości.
Przyjaźnili się odkąd pamiętała. Wychowywała ją babcia, ponieważ jej rodzice... oni jej nie chcieli zostawili ją tuż po narodzeniu. Rodzice Dracona byli bardzo sympatycznymi ludźmi.
- Spróbuj. - powiedział miękko lądując na ziemi. - Zobaczysz jak fajnie.
Nie chciała sprawić mu przykrości więc ten jeden jedyny raz zgodziła się. Mimo, że nie robiła tego nigdy wcześniej.
Niezdarnie wzbiła się w powietrze. Przez moment zaparło jej dech w piersi. Zaraz obok niej pojawił się Draco z wielkim uśmiechem na swojej bladej twarzy.
- Widzisz? Mówiłem, że Ci się spodoba. - podleciał bliżej niej, zbyt blisko. Zderzyli się. Chłopiec złapał równowagę, jednak jego przyjaciółka nie.
Zaczęła spadać...
- Przez Ciebie miałam złamaną nogę. - powiedziała dźgając go palcem w udo.
- Przepraszałem Cię milion razy. - uśmiechnął się. - Wiesz jak się wtedy wystraszyłem?
- Domyślam się. - rzekła wstając z podłogi. - Muszę już iść Ron i Harry będą się niepokoić.
- Na prawdę musisz? - spytał ze smutkiem stając obok niej, położył dłoń na jej policzku. Po chwili namiętnie się całowali.
- Muszę. - wciągnęła głęboko w płuca jego wspaniały zapach. - Do zobaczenia jutro, Draco.
- Do zobaczenia. - szepnął i ostatni raz pocałował ją w usta. Po chwili każde poszło w swoją stronę.