28

16.4K 514 126
                                    

Biały sufit, białe ściany, biała pościel. Rozglądam się bardziej. Kroplówka, której kabelek ciągnie się do mojej ręki, dokładnie do zgięcia ręki. Przy w kłuciu czuję ogromny ból. Na zewnętrznej części dłoni mam siniaka. No tak zapomniałam, że mi żyły pękają i powinnam mieć wenflon wielkości jak dla małego dziecka. Rozglądam się po pokoju dalej. Nagle dostrzegłam w ciemnościach bardzo istotną rzecz.

Na łóżku polowym, na przeciwko mojego łóżka spał Alan. Był to słodki widok. Jednak nagle zaczęło mi się przypominać dlaczego tu w ogóle leże. Łzy ze mnie lecą jak chcą. To jest obrzydliwe i okropne.

Zabije tego śmiecia. Obiecuję sobie,że przy najbliższej okazji zabiję go. Mam już w dupie wszystko. Czuje gniew, złość, obrzydzenie i chęć zemsty. Sprawię mu taką krzywdę, taki ból jakiego jeszcze nigdy nie doznał. Ja będę się karmić jego jękami, tak jak on karmił się moimi. W mojej głowie mam takie scenariusze,że aż sama się ich boje.

Nagle Alan zaczął się przebudzać, jak tylko zobaczył,że siedzę i jestem przytomna od razu wstał na równe nogi.

- Jeju, nareszcie.- powiedział z troską i przejęciem.

- Nareszcie? - zapytałam.

- Byłaś nieprzytomna dobre 9 godzin. Już traciłem szanse,że w ogóle się jeszcze obudzisz.

- No, a jednak się obudziłam, widzisz.

- No widzę.- uniósł lekko lewy kącik ust do góry.- Amando... ja wiem,że może być ciężko, ale powiesz mi co się właściwie stało?

- Czyli to Ty wtedy wszedłeś do pokoju?- zapytałam.

- Tak. Przyszedłem bo myślałem,że może masz ochotę iść zjeść wreszcie normalny obiad. Ale jak tylko otworzyłem drzwi. Krew się we mnie zagotowała. Od razu się na niego rzuciłem. Okładałem go pięściami beż opamiętania. Nie ukrywam też parę razy dostałem. Jednak to on ledwo kontaktuje, ja mam tylko rozciętą wargę. Ale no słucham Cię co się wydarzyło.

- Eh no to tak.- zaczęłam niepewnie i opowiedziałam mu wszystko dokładnie. Widać było,że się tym przejął. - I wszedł we mnie, kilka razy bo nagle drzwi się otwarły, a ja tylko usłyszałam spadające ciało na ziemię i odpłynęłam.- skończyłam ze łzami w oczach.

- Jaki to jest frajer, boże to jest niemożliwe, no kurwa!- zaczął się ciągnąć za końcówki włosów, był wkurwiony i przejęty.

- A tak w ogóle to gdzie on jest?- zapytałam ze spuszczoną głową.

- Leży też pod kroplówką, nie wiem co się z nim dzieje bo przez cały czas siedziałem z Tobą.- mimowolnie na te słowa lekko się uśmiechnęłam.- Trzeba powiedzieć o tym Matt'owi.

- Po co mu o tym mówić. Wolałabym,żeby nikt nie wiedział. Czuje obrzydzenie do samej siebie.

- Trzeba mu powiedzieć,żeby coś z tym fiutem zrobił.

- No i co niby zrobi? Jestem tylko waszą porwaną. Pewnie ma to głęboko w chuju.- Zaczęłam cicho szlochać, to wszystko było okropne.

- Skończ pierdolić! Myślisz,że kurwa nie widzę? Że nie widzę tego jak Matt Cię traktuje?! Gdyby nie to,że to byłaś akurat Ty i,że Matt ma podejście do Ciebie takie jakie ma to nawet nie miałbym kurwa potrzeby wchodzić do tego pokoju wtedy i miał bym wypierdolone na to co kto komu robi!

Trochę mnie przestraszył ale z drugiej strony uspokoił. Jak Matt mnie traktuje?

- Ale powiedz mu sam, ja już nie dam rady o tym mówić i nie chcę.

- Dobrze porozmawiam z nim, dzisiejszą noc spędzę z tobą dla bezpieczeństwa. Będziemy spali u mnie w pokoju.

- A co z Dennisem? - zapytałam niepewnie.

- Co ma być z nim? Jego nikt tu nie zgwałci, zresztą prawie wszyscy się go boją. To on przecież.. - przerwał.- Wiesz co może się już zbierajmy do pokoju, zmęczona pewnie jesteś.

To było dość dziwne, ale nie chce już w to wnikać. Wyjęłam wenflon z ręki nie zważając na ból i po prostu poszłam za Alanem.

Jego pokój znajdował się niedaleko mojego, jednak ten wyglądał dużo lepiej. Nawet miał normalne okna ze zwykłymi roletami.

- Trzymaj.- powiedział i rzucił mi swoją koszulkę i krótkie spodenki. Poszłam do łazienki się przebrać i wróciłam do pokoju. Alan już leżał w łóżku. Położyłam się obok niego.

- Alan?- zapytałam niepewnie.

- Co jest?- jego słowa były przepełnione troską.

- Mógłbyś mnie posmyrać? Lepiej mi się wtedy zasypia. - byłam trochę skrępowana pytając.

- No jasne.- odparł po czym zaczął mnie smyrać po głowie, ja dla bezpieczeństwa po prostu się w niego wtuliłam, nie zważając już na nic i usnęłam.

Alan pov.

- Mógłbyś mnie posmyrać? Lepiej mi się wtedy zasypia. - takiego pytania to ja się nie spodziewałem ale było to dość urocze.

- No jasne.- odpowiedziałem bez zastanowienia i zacząłem ją smyrać po głowie. Po chwili poczułem jak owinęła się w okół mnie i po prostu wtuliła.

Było to dla mnie przyjemne. Lubiłem czułość, jednak nie mogłem jej mieć. Nie mogłem mieć normalnej kobiety. Nie chciałem żadnej plątać w ten świat. Jeśli jednak jest okazja to korzystam.

A co do Amandy, to strasznie mi jej szkoda. Ona jest taka mała i bezbronna. A cierpi przez błędy rodziców. Ten świat jest dla niej zbyt ciężki. Jednak ja dużo nie mogę na to poradzić.

Zasnąłem.

_____

Obudziłem się, ona dalej spała wtulona we mnie. Nie chciałem jej budzić. Delikatnie zdjąłem jej małe rączki z siebie i szczelnie ją przykryłem kołdrą.Sam zaś poszedłem się ubrać i poleciałem do Matt'a.

- O miło cię widzieć Alan, wiesz może gdzie jest Oscar? - zapytał obracając się na krześle.

- Tak, leży pobity na oddziale.

- Co się stało? Przecież żadnej akcji nie było.

- No przyłożyłem mu parę razy wczoraj. - odparłem pewnie.

- Jak to?- zapytał poważnie ale w jego głosie było coś jeszcze. Złość? Nie wiem w sumie.

- Bo wiesz co...- zacząłem trochę niepewnie.- Kurwa powiem wprost no, przyłapałem tego fiuta na tym jak gwałci Amandę. - odparłem.

Jego wyraz twarzy...



I wpadł kolejny!
Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach 😘
Mamy już prawie 4k odsłon!!

Kim jesteś? ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz