rozdział 5

24 3 0
                                    

Po pracy skoczyłem do sklepu po cos do jedzenia i wróciłem do domu. Rozebrałem się z munduru, a broń schowałem tam gdzie zawsze i ubrałem tylko dresowe spodnie. Poszedłem do kuchni żeby przygotować sobie jakąś szybką kolację. Włożyłem gotowe lasagnie do piekarnika, a potem usiadłem przed telewizorem otwierając puszkę piwa. Ledwo sie rozłożyłem na kanapie, usłyszałem pukanie do drzwi. Przewróciłem oczami spoglądając na zegarek na którym wybiła prawie dwudziesta trzecia. Polazłem pod drzwi i zdziwiłem się kiedy je otworzyłem.

- No prosze, co za niespodzianka- przywitałem gościa, otwierając szerzej drzwi- wejdż- zaproponowałem.

Oliwia weszła do środka, rozglądając się po mieszkaniu.

- Przepraszam, że tak póżno ale wiedziałam że tak póżno kończysz więc jestem.- wytłumaczyła. Wyglądała jak zwykle pięknie. Dzinsowe spodnie upinały jej biodra, a nogi wyglądały w nich jeszcze dłuższe. Blond włosy miała upięte w wysoki koński ogon, a ich końce opadały na lewe ramię.

- Co cię do mnie sprowadza? Bo myślałem że juz wszystko sobie wyjaśniliśmy na ostatnim spotkaniu.- Oparłem się o ścianę dzielącą salon z kuchnią.

- No właśnie. Ja teraz wyjeżdzam w niedzielę na sesję i nie chciałabym sie rozstawać tak w złości.- odparła, robiąc przy tym smutną minkę.

- No wiesz, nie chce ci przypominać ale to ty sama zaczęłaś tą kłótnie.

- Widzę, że jeszcze ci nie przeszła obraza za to co powiedziałam wtedy- przewróciła oczami, po czym podeszła do mnie dotykając opuszkami palców mojej nagiej klaty.

- No weż nie bądz taki- uśmiechnęła się słodko jak to ona potrafi, żeby tylko ratowac sytuację.- proszę.

- Przestań, Oliwia- odsunąłem jej rękę-Ja nie jestem czyjąś zabawką, rozumiesz? Może kiedy wrócisz to pogadamy. Teraz jestem zmęczony i przepraszam cię bardzo ale chcałbym odpocząc.

- Wypraszasz mnie?!- zapytala ze złością.

- Przepraszam, ale tak.

- Jak sobie chcesz, cześc- i wyszła.

Usiadłem spowrotem na kanapie, a po chwili znów usłyszałem pukanie do drzwi.

- Kurwa, Oliwka co znowu- pomyślałem wściekły i poszłem otworzyć drzwi.

- Czego zno...-przerwałem kiedy zobaczyłem kto stoi za nimi.- Paulina...

Dziewczyna patrzyła na mnie dziwnie jakby zorientowała sie jaki jestem zły.

- Przepraszam, to ja może pójdę- odparła, wpatrując się w mój nagi tors.

- Wejdz- powiedziałem szybko- Sorry, poprostu myślałem że to ktoś inny.

Paulina weszła do środka. Miała na sobie szary sweter z kapturem i dżinsy, a włosy upięte w koński ogon.

- Nie chce ci przeszkadzać- powiedziała.- bo chyba miałes zamiar coś jeśc?

- Ta, właśnie...- i wtedy przypomniałem sobie o mojej zapiekance- kurwa moja lasgne- i szybko otworzyłem piekarnik, z którego buchnął gorący dym i wyciągłem ją.

- To chyba już po twojej kolacji, co- usłyszałem w jej głosie drwinę.

- Nie ma tak żle, starczy dla nas dwojga- spojrzałem na nią.-bo z pewnością nie jadłaś kolacji, co?

Przekroiłem lasagne na dwie części i ułożyłem na talerzach, po czym położyłem w salonie na stoliku.

- Myślisz, że przychodze do Ciebie tylko po to żeby się najeść i wyspać?!- wybuchnęła złością.

ZielonookaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz