Rozdział III Pierwsze ostrzeżenie

177 20 0
                                    

08.12.2004


        Ktoś wyrwał mnie ze snu mocno szarpiąc za ramię. Mimo potwornego bólu głowy otworzyłem zmęczone powieki. Ból rozsadzał mi głowę. Miałem mdłości i jedyne co chciałem to to, aby zasnąć i nigdy się nie obudzić, ale zagniewana twarz trenera Kruczka była wystarczającym powodem, aby wstać...

- Co tu się dzieje? - warknął. - Dlaczego czuję od ciebie alkohol, co?

   Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Nie znalazłem nic co by mnie usprawiedliwiało, a po za tym kac nie pozwalał mi zebrać myśli. Czułem się okropnie, ale najgorsze było przeświadczenie, że zawiodłem trenera...

- Nie możesz pić po każdej wygranej!!! Też cieszę z twojego sukcesu, ale twoje zachowanie było karygodne. Na razie nie będę wyciągał żadnych konsekwencji, o sytuacji nie dowie się Kuttin, ale... - głos miał twardy, stanowczy. Starałem się go słuchać, ale nie mogłem się skupić. Z pomiędzy potoku słów wyłapałem tylko imienia Huli i Kowala. Potem trener położył mi na ramieniu dłoń i wyszeptał: - Kamil przygotował ci leki przeciw bólowe... ale nie przesadzaj... Musisz być dzisiaj gotowy na piętnastą. Masz wywiad... Przygotuj się...

- A potem wracamy do domu? - zapytałem, odgarniając kołdrę.

    Trener uśmiechnął się delikatnie, poklepał mnie po ramieniu i pokiwał głową.

********

     Mój pierwszy poważny wywiad z dziennikarzami nie był zbyt udany. Pytali mnie nie tylko o sukces sportowy, ale także o sprawy prywatne. Nie miałem zamiaru o tym rozmawiać, dlatego jąkałem się i wahałem przy większości odpowiedzi. Nie wypadłem najlepiej... Dawid i Stefan też byli zestresowani i ledwo sklejali sensowne wypowiedzi. Sytuacje uratował ( jak zwykle ) Kamyk. Opowiadał o naszych treningach, atmosferze w kadrze, a także nadziejach związanych z zauważeniem przez PZN naszych świetnych wyników. No cóż... facet miał talent. Mówił tylko to co chciał, a jednocześnie dziennikarze nie mogli narzekać na brak informacji.

  Po spotkaniu udaliśmy się prosto na lotnisko. Do Polski mieliśmy dotrzeć w środku nocy, więc nie było szansy, że spotkam się z Monią wcześniej niż jutro rano.

- Panie Rutkowski!!! - ryknął Kruczek ciągnąc mnie za ramię. - Ja rozumiem, że pan zakochany, ale jak nie wsiądziemy teraz do samolotu to w najbliższym czasie raczej nie spotkasz się ze swoją dziewczynką, więc proponowałbym się ruszyć.

   Bezmyślnie pokiwałem głową i udałem się za resztą kadry. Dowlokłem się do samolotu. Zająłem miejsce obok Kamila, który czytał jakąś tam książkę. Ja nie miałem na to siły. Ułożyłem się wygodnie na siedzeniu i spojrzałem w małe okrągłe okno. Widziałem i czułem jak koła samolotu odrywają się od czarnego asfaltu, jak maszyna wzbija się powoli w powietrze i zaczyna lecieć... Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie siebie lecącego wysoko, mając wiatr pod nartami. Siebie szybującego po zwycięstwo, po kolejny sukces. Potem pojawiła się Monia stojąca na dole skoczni, czekając, aż rzucę narty i do niej pobiegnę... to wszystko było cudowne...

***

   Obudziłem się dopiero w Polsce. Śnieg lekko prószył, a jego cienka warstwa leżała na dachach budynków. Jeszcze nigdy nie widziałem Krakowa nocą... dotąd nie zdawałem sobie sprawę jakie to duże i piękne miasto. Dzięki temu, że nasz hotel był gdzieś dalej, bardziej na obrzeżach niż w centrum miasta, to mogłem dokładnie obejrzeć dawną stolicę naszego kraju. Czułem się tu jak u siebie, jakby nie to, że daleko bym miał na skocznię to najchętniej od razu bym się tu wyprowadził. Tu był ten wielki świat, do którego od małego mnie ciągnęło.

   Z zamyślenia wyrwał mnie głos trenera Kruczka, który razem ze mną i z Kamilem jechał mniejszym samochodem.

- Mati, masz gratulację od prezesa no i od całego związku narciarskiego. Jutro po południu dostaniecie swoje wynagrodzenia, a kto wie to może i nawet spotkacie się z samym Adamem Małyszem. A to co mogę wam zagwarantować to to, że Rafał Kot was starannie zbada. Stefan i Dawid marudzili na bóle w kolanach, więc dla bezpieczeństwa wszyscy poddacie się kontroli - Łukasz przyjrzał mi się uważnie, jakby chciał dokładnie sprawdzić czy jego świeżo upieczony mistrz jest nadal w jednym kawałku.

- Dobrze trenerze.

     Pół godzinę później, w hotelu, byliśmy już zameldowani, umyci, szykowaliśmy się do snu. Byłem niemal pewny, że to ja pierwszy padnę, ale Dawid mnie wyprzedził. Biedny chłopak zasnął kiedy tylko dotknął głową poduszki. Wyglądał na prawdę uroczo! Włosy po rozrzucone na całej poduszce...

- Ma któryś z was piankę do golenia? Ja chyba w Norwegii zostawiłem - Stefan wychylił głowę z łazienki.

- Ja - mruknąłem i leniwie sięgnąłem do bagażu podręcznego. Wymacałem opakowanie i rzuciłem je w stronę Stefka.

  Chłopak kiwnął głową, już miał wejść do z powrotem do łazienki, gdy nagle przystanął i obejrzał starannie opakowanie mojej pianki do golenia. Potem uśmiechnął się i podszedł do Dawida. Lekko odgarnął młodszemu koledze włosy i delikatnie posmarował mu ciało białą mazią.

   Kamil i ja stanęliśmy obok.

- Wiesz, że on to sobie przez sen zamrze? - mruknąłem.

- Ja chcę mu włosy ogolić - mruknął Hula, a ja i szatyn zanurkowaliśmy w naszych bagażach, aby odnaleźć żyletki. Po chwili wszystko gotowe.

- Ogolimy mu całą głowę - Kami spojrzał się ze współczuciem na Dawida.

- A co? - Stefan wspomagając się nożyczkami, zajął się pierwszym pasmem.

- Trener będzie wściekły... - chłopak narzekał jak nie on. Już wiedziałem, że coś kombinuje. - Proponuję mu zgolić tylko grzywkę... no i może jeszcze trochę na środku?

- Jeszcze z ciebie ludzie będą - pokiwał z podziwem głową Stefan.

       Przez półgodziny bawiliśmy się we fryzjerów. Może trochę za dużo ogoliliśmy go, ale...

       Nagle w drzwiach stanął trener, a obok... To była Monika. Ciemne włosy miała rozpuszczone, policzki były jeszcze zaczerwienione  od mrozu, na którym przed chwilą buła. Szary płaszcz podkreślał jej idealną figurę. Wyglądała pięknie. Z wrażenia opuściłem żyletkę...

- Ała - ostrze spadając zahaczyło o nos Dawida i chłopak się obudził. Dotknął miejsca, gdzie przed chwilą miał bujne włosy, a gdy ich nie znalazł... - Aaaaaaaaaa!!!!!

    Kamil, Stefan i ja odskoczyliśmy od razu. Trener Kruczek mordował nas wzrokiem dając do zrozumienia, że nawet zminimalizowany żart mu się nie podoba. Zerknąłem szybko na Monię i ku mojemu zaskoczeniu nie wyglądała na zachwyconą.

- Monika - krzyknąłem i podbiegłem się przywitać, podnosząc ją lekko.

- Dzień dobry - mruknęło trio moich kolegów.

- Hej - dziewczyna wyswobodziła się z mojego uścisku i stanęła na ziemi.

- Witam - mruknął trener z miną pod tytułem ,, Macie problemy" - I żegnam. Chciałem tylko sprawić panu Rutkowskiemu miłą niespodziankę - gdy skończył wyszedł trzaskając drzwiami.


 Hej! Nie wiem czy mi ten rozdział wyszedł. Ale jest bardzo ważny jeżeli chodzi o rozwój fabuły. Już od następnego rozdziału ( nie wiem kiedy się pojawi, pewnie tuż po Świętach ) będziemy  mieli podział tej części jeżeli chodzi o czas akcji, ponieważ postanowiłam wpleść tutaj losy jeszcze jednego teraźniejszego polskiego skoczka.

NastępcaWhere stories live. Discover now