Rozdział 14

26.1K 1.3K 109
                                    


Gdy Ash przypomniał mi o krecie w stadzie mój dobry poranek znikł, a zastąpił go zły humor.



W mojej watasze znajduje się zdrajca, który przekonuje innych. Niestety są bardziej ostrożni po tym, jak zabiłem jednego z nich, więc trudno będzie go znaleźć.



Andrzej był przyjacielem mojego ojca. Perfidnie wykorzystał jego wyjazd, by zamordować kilka naszych wilczyc, ale popełnił błąd. Nie poczekał, aż znajdę moją mate. A ona nie jest wilkiem. Teraz muszę ją pilnować. Bez niej moja wataha upadnie.

Naradzając się z moimi najbardziej zaufanymi ludźmi razem układamy plan wykrycia zdrajcy.

Po skończeniu spotkania od razu kieruję się do kuchni, tam, gdzie zostawiłem moją małą, jednak gdy jej nie znajduję ani tam, ani w pokoju Clary momentalnie mój ponury nastrój się pogarsza.



Biegnę do schodów, chcąc znaleźć jak najszybciej Clarę, z którą będzie pewnie moja mate, jednak gdy jestem już na pierwszym schodku momentalnie zamieram.



Na środku nich moja Roza całuje się z Marcusem, człowiekiem. W dodatku nie tak nieśmiało, zwyczajnie, tylko z językiem w jego obrzydliwych ustach.


Oczy zachodzą mi mgłą. Podchodzę do bydlaka i chwytam za kołnierz odciągając od mojej własności. Rzucam nim o ścianę, po czym zerkam na chwilę na zawiedzioną twarz Roz.



- Zostaw mojego przystojniaka idioto, znajdź sobie innego- krzyczy, a mnie nerwica bierze.



- Ja jestem twoim przystojniakiem, a śmieć jest już martwy!- krzyczę, unosząc osuniętego na schody Marcusa i z całej siły pięścią uderzam go w brzuch. Ten krzyczy, po czym próbuje się zasłonić, ale nie daję mu tej szansy.



- Jesteś zazdrosny. Zachowujesz się jak idiota- za sobą słyszę piskliwy głos Rozy, jednak teraz nie w głowie mi się z nią użerać. Najpierw ukaram tego zboczeńca.



- Nie wnerwiaj mnie mała i siedź cicho- łapię rękę chłopaka, którą trzymał pod jej bluzką i łamię, z przyjemnością słysząc trzask kości.



- Ciebie nie trzeba. I tak cały czas chodzisz gburowaty- mała odpycha się od ściany i podchodzi do mnie, chwytają rękę, która przed chwilą zadawała bój typkowi.



- Przestań, to go boli, a mnie bolą uszy, jak tak robisz. I czemu tu jest tyle jednorożców - zaśmiała się smutno pokazując palcem nad moją głową. Marszczę brwi przyglądając się jej.



- Jesteś pijana? - pytam i podchodzę do niej, wyczuwając alkohol.



- Jesteś jednorożcem?-ignoruje moje pytanie.



- Zbliżyłaś się do faceta. Obściskiwałaś się z nim i jeszcze, kurwa jesteś pijana. Oj mała. Jak wytrzeźwiejesz złoję ci ten seksowny tyłeczek - warczę i biorę ją na ręce, bo ledwo co stoi - Ash! - wołam betę, chodź wiem, że teraz pewnie się dobiera do Clary.



Po pięciu minutach przybiega bez koszulki z rozczochraną fryzurą.



- Czego drzesz mordy- niezadowolony rozgląda się, a jego wzrok zatrzymuje się na jęczącym z bólu Marcusie.



- Co tu się ojebało?



- Zabierz Marcusa do lochów. Później ci wytłumaczę- mówię i przerzucam sobie Roz przez ramie.



- Jednorożec ma seksowne pośladki- słyszę jej chichot zza pleców.



- Jednorożec się tobą jutro porządnie zajmie kochanie- warczę szybko wchodząc na górę

Seksowny idiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz