Rozdział 71

1.4K 99 2
                                    

*Niall's POV*
- Nie zostaw mnie. - poczułem jak ktoś mnie odpycha. - Zostaw mnie. - ktoś bił w mój tors. - Proszę. - tym razem płacz doszedł do moich uszu. Momentalnie otworzyłem oczy i uderzyła we mnie ciemność nocy. Zegarek stojący na kom idzie wskazywał kwadrans przed czwartą.
Zmęczony przetarłem twarz dłonią i spojrzałem na dziewczynę. Pot spływał jej kroplami po czole aż do szyi po przez policzki. Usta miała lekko rozchylone z, których wydostawały się przerażające krzyki, a jej ciało uległo szamotaninie.
Nie mogę na to patrzeć.
- Aaaa! - wydała z siebie krzyk rozpaczy, a może i nawet desperacji.
- Domi. - chwyciłem ją za ramiona. - Dominica! - sam zaczynałem unosić głos. - Obudź się! - nagle zobaczyłem, że otwiera oczy i nabiera głęboki oddech.
- Boże. - wyszeptała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Wziąłem ją w swoje objęcia.
- Cśśś. Już wszystko dobrze. Jestem tu. - kiwałem nami na boki głaszcząc jej plecy i szeptając do ucha by się uspokoiła.
***

Przez resztę nocy spałem sam. Zdziwiłem się nie widząc obok mnie szatynki. Przejechałem dłonią po miejscu na którym powinna leżeć. Jest zimne. Przetarłem oczy będąc zmęczony. To wszystko zaczyna mnie powoli wykańczać. Co się z tą dziewczyną dzieje?
Wyczołgałem się spod kołdry i założyłem moje szare spodnie dresowe, a na gołe ramiona narzuciłem zwykłą bluzę z Adidasa. Chwytając telefon i kule w dłoń skierowałem się na dół. Niemal od razu do mojego nosa dotarła woń świeżej kawy na co się lekko uśmiechnąłem. Jak ja ją uwielbiam. Nie wiem czemu ale herbata mi nigdy nie podchodziła.
Nalałem sobie świeżo zaparzonej kawy i postanowiłem poszukać Domi. W salonie jej nie było ale kątem oka zobaczyłem jak coś się poruszyło na tarasie. Niewiele myśląc ruszyłem na zewnątrz.
Siedziała na krześle ogrodowym okryta zielonym kocem. Wpatrywała się przed siebie pijąc dawkę kofeiny, która mi ledwie starcza na dwie godziny.
- Jak się czujesz? - zapytałem siadając naprzeciwko niej. Wzrok miała jakby nieobecny, a wory pod oczami zdradzały jej zmęczenie.
- Źle. - przyznała poważnie na co zmarszczyłem brwi. - Ja już nic nie rozumiem. To wszystko jest takie bezsensu. - westchnęła mówiąc nawet nie patrząc na mnie.
- Ale o co ci chodzi? - zapytałem skonsternowany na co uniosła wzrok na moją osobę.
- Możesz mi powiedzieć na czym stoimy? - spiąłem się momentalnie słysząc jej pytanie. Sam nawet nie wiem co teraz jest pomiędzy nami.
- I tu jest właśnie problem. - przyznałem, bo po co mam ją okłamywać.
- Coś do mnie czujesz? - w tej chwili była jak zwykła maszyna. Mechaniczny ton opuszczał jej usta ci chwilę.
- Oczywiście, ze tak. Przeżyliśmy tyle wspaniałych chwil i chcę z tobą wiązać przyszłość. Nawet specjalnie dla ciebie mógłbym porozmawiać z moim bratem. Kocham cię i zrobię dla ciebie wszystko. Zobacz ile razem przeżyliśmy. Nasza droga jest pełna różnych przeszkód ale razem jesteśmy w stanie je pokonać... tylko proszę... - złapałem jej dłoń. - Nie zostawiaj mnie i nie niszcz nas. Wiem, że ja ostatnio... - Nie mogłem znaleźć odpowiednich słów. - odbiło mi. Mam tą świadomość, że to był błąd, że się z tobą klóciłem. Przepraszam. - mówiłem całkiem szczerze. - Zobaczymy jak to się potoczy. Będzie dobrze. - mówiąc to oszukiwałem sam siebie.
---------------------------------------------
ZAPRASZAM DO MNIE NA LABEL ANGEL O HARRYM ... JEST TO OPOWIADANIE FANTASTYCZNE...  SĄ ANIOŁY, DEMONY I INNE ISTOTY NADPRZYRODZONE. JAK KTOŚ LUBI TAKĄ TEMATYKĘ TO ZNAJDZIE JE NA MOIM PROFILU :*

ROSELANCOM XX

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz