A Living, Breathing Storm Cloud

119K 6.9K 3.3K
                                    

Stukam nerwowo palcami o drzwi od auta Elle i wyglądam przed okno, pochłaniając wzrokiem widok nocnego miasta.

Koleżanka na mnie spogląda i uśmiecha się łagodnie.

   - Spokojnie, Bronte. To dobrze, że Blake się w końcu przed tobą otworzył i robi jakiś postęp w budowaniu waszej relacji.

   - Taa.. - mamroczę, kiwając głową bez entuzjazmu. Elle z pewnością ma rację, jednak jej słowa nie odpedzily zdenerwowania które towarzyszyło mi od rana.

   - Mimo to, nie wybaczaj mu tak szybko, okej? Niech wie, że musi sobie zapracować na twoje zaufanie i nie może więcej traktować cię jak śmiecia. Gdy zobaczy jak łatwo może cię stracić nie popełni znów tego samego błędu.

   - Jestem zaniepokojona tą całą sytuacją. - Wzdycham. - Przecież jeszcze nigdy nie odbyliśmy poważnej rozmowy. W ogóle nie wiem czy to właśnie dlatego chce się ze mną spotkać - mówię na jednym wydechu. - Poza tym, jestem jego totalnym przeciwieństwem. Wiem, że niby przeciwieństwa się przyciągają, ale skoro nie mamy ze sobą nic wspólnego to dlaczego Blake miałby chcieć się ze mną przyjaźnić?

   - Zignoruj te całe naukowe statystyki i inne pierdoły, bo one nie zawsze są trafne - odpowiada Elle, skręcając w jakąś uliczkę i parkuje na wprost budynku pod którym stoi Blake. Wypuszczam nerwowo powietrze, spoglądając na koleżankę. - Spytaj samej siebie czy jesteście zgodni jako przyjaciele od początku waszej znajomości. Dobrze się czujecie we własnym towarzystwie?

   - Tak. Jednak często się kłócimy.

   - To dlatego, że Blake jest kutafonem. Ale zaczyna zdawać sobie sprawę z tego jak nie powinien zachowywać się w stosunku do ciebie, więc nie będzie więcej takich problemów.. Albo przynajmniej mam taką nadzieję. - Marszczy brwi w namyśle, otwiera okno od strony kierowcy i wychyla przez nie głowę. - Jeśli zranisz Bronte jeszcze raz, przysięgam, że cię zniszczę - zapewnia Blake'a i to z taką pewnością siebie, że aż mnie to przeraża. - Zapuszczałam paznokcie specjalnie na tę okazję więc lepiej uważaj. - Chłopak ostrożnie robi krok w tył, a Elle spogląda na mnie z uśmiechem. - No proszę.

   - Jesteś niesamowita. - Śmieję się, przytulając koleżankę na pożegnanie i wychodzę z auta. Gdy samochód znika w mroku, obracam się do Blake'a. - Cześć.

   - Cześć - odpowiada i odchrząkuje. - Chodźmy - mówi, obracając się i podchodzi do wysokiego, opuszczonego budynku. Biorę głęboki oddech i idę za nim przez ścieżkę, która prowadzi nas pod drzwi. Blake wchodzi do domu i kontynuuje swoją wędrówkę na dach. Gdy docieramy na miejsce zauważam, że znajdują się tu dwa, a nie jedno krzesło.

Omiatam wzrokiem piękną panoramę naszego miasta, która nadal wywiera na mnie ogromne wrażenie. Nie wiem czy kiedykolwiek przyzwyczaję się do tego cudownego widoku. Blake siada na jednym z krzeseł, a ja idę za jego śladem i biorę od niego koc, przyglądając mu się z uwagą.

   - Jesteś dzisiaj bardzo gadatliwy. Mógłbyś się na chwilę zamknąć? Nie słyszę własnych myśli.

Chłopak wzdycha na mój sarkastyczny komentarz i spogląda na mnie z uśmiechem.

   - Spadaj. Nie widzisz, że się denerwuję?

Nie mogę powstrzymać uśmiechu, wkradającego się na moją twarz.

   - Widzę. Trzęsą ci się ręce. - Wskazuję na jego dłonie, którymi bawi się nerwowo. - Dlaczego się denerwujesz?

   - Nie sądziłem, że przyjdziesz.

   - Ale przyszłam.

   - Taa.. - przytakuje, kiwając głową. - I nie przygotowałem się na to. I to dlatego jestem tak cholernie zdenerwowany. Od czego powinienem zacząć?

Living With The Bad Boy PL ✔️ [ tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz