19.

228 54 30
                                    

Moje życie przekształciło się w rutynę. Każdy ranek spędzałam z Olafem na wspólnym chodzeniu do szkoły, a popołudnia na wizytach u Jeremiasza. Brat z dnia na dzień stawał się coraz słabszy. Lekarze tłumaczyli, że właśnie tak ma przebiegać leczenie. Zaszczepiało to w nas mnóstwo nadziei i wiary w całkowite jego wyzdrowienie. Maj skończył się potwornie szybko. Nie dało się zaprzeczyć temu, że był bardzo intensywny i obfity w emocje.

Ja i Olaf dużo rozmawialiśmy. Zazwyczaj były to niewinne przekomarzania, jednak coraz częściej zaczęły pojawiać się między nami tematy poważniejszych i istotniejszych dyskusji. Dostrzegałam jak bardzo zbliżały nas one do siebie. Pierwsze dni naszej znajomości wciąż były dla mnie zagadką. Wiedziałam, że wszystko zadziało się za szybko. Wyjaśniałam to sobie tym, że w tamtym okresie oboje nie byliśmy do końca sobą, przez multum zdarzeń, które nas wtedy osaczyły. Nie nazywaliśmy się parą, oboje stwierdziliśmy, że jest na to za wcześnie. Zaśmiałam się w duchu z naszych ustaleń. My, osoby, które całują się kilka dni po poznaniu s, uważamy, że miesiąc to za krótko. Do pocałunku już więcej pomiędzy nami nie zaszło, ale byłam świadoma, że to tylko kwestia czasu. Olaf był kochany i wspaniały. Dawałam mu to do zrozumienia przy każdej możliwej okazji. Byłam z niego taka dumna. Sumiennie dotrzymywał obietnicy i nie sięgał po żyletkę. On nie pozostawał mi dłużny i też wnosił do mojego życia mnóstwo dobrej energii. Patrzył na mnie z czułością i oddaniem. Jego przypadkowy dotyk przyprawiał mnie o dreszcze. Oboje byliśmy ze sobą szczerzy. Miałam wrażenie, że im więcej ja daję od siebie, tym bardziej on mi ufa i się przede mną otwiera. Chłopak był moją iskierką w jednym z najtrudniejszych okresów mojego życie. Byłam pewna, że pełnię dla niego taką samą funkcję. Oboje byliśmy swoim wybawieniem.

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk podjeżdżającego autobusu. Jechałam do szpitala, ale tym razem nie po to, żeby odwiedzić brata. Moim celem była wizyta u Olafa, który dziś rano poddał się zabiegowi pobrania szpiku. Nie wiedział o tym, że mam zamiar się u niego pojawić. Chciałam mu zrobić niespodziankę, nawet pomimo tego, że się tak strasznie upierał. Tłumaczył, że nie chce bym widziała go w stanie osłabienia po przeszczepie. Twierdził, że i tak mam za dużo zmartwień na głowie. Nadal miał trudności z przyswojeniem tego, że jest dla mnie cholernie ważny, a ja chcę być stałym punktem jego życia.

Postanowiłam spacerem pokonać dystans od przystanku do szpitala. Gdy mijałam chodnik na którym pierwszy raz się pocałowaliśmy, uśmiechnęłam się. Wspomnienia powróciły, miałam nadzieję, że będziemy mieć ich z Olafem jeszcze mnóstwo.

Dowiedziałam się w jakiej sali leży chłopak. W recepcji podałam się za jego przyjaciółkę, ale mówiąc to czułam się dziwnie, trochę jak kłamca. Gdy otworzyłam drzwi zauważyłam, że Olaf śpi. Najciszej jak umiałam usiadłam na krzesełku blisko łóżka. Jego twarz była wyrazem spokoju. Mogłabym godzinami się w nią wpatrywać i wysłuchiwać jego wyrównanego oddechu. Nie wiem ile czasu minęło, kiedy w końcu otworzył oczy. Nieśmiało się do mnie uśmiechnął, a potem sięgnął swoją ręką po moją dłoń. Patrzył na mnie, nic się nie odzywając. Ja też postanowiłam milczeć. Słowa nie były konieczne. Nie minęło kilka minut, a Olaf znów zasnął. Nadal ściskaliśmy się za ręce.

Gdy przez okno zauważyłam, że robi się powoli ciemno, postanowiłam wracać do domu. Najdelikatniej jak umiałam uwolniłam swoją dłoń. Moje starania okazały się na nic, ponieważ chłopak i tak się obudził. Na początku sprawiał wrażenie osoby przestraszonej, niewiedzącej co się dzieje. Gdy w końcu doszedł do siebie, niewyraźnym głosem wybełkotał.

- Dziękuję, Am.

- Jak się czujesz? Wszystko w porządku?

- Boli mnie głowa.

- Lekarz mówił, że to normalne. Nie martw się.

- Niczym się nie przejmuję, kiedy jesteś przy mnie.

Pocałowałam go w czoło, a potem pod wpływem chwili wyszeptałam mu do ucha.

- Jutro cię wypisują. Przyjdę po ciebie, a potem pójdziemy na prawdziwą randkę. Zgadzasz się?

Uśmiechnął się łobuzersko, a potem ustaliliśmy szczegóły wyjścia. Widziałam jaki jest zmęczony, ale miałam nadzieję, że do jutra mu się poprawi i będziemy mogli spokojnie wyjść. Byłam pewna, że taki wypad dobrze mu zrobi.

Dziś naprawdę musiałam już wracać. Pożegnaliśmy się, Olaf wyglądał na podekscytowanego i zadowolonego. Jeszcze przed moim dotknięciem do klamki, drzwi się uchyliły. Moim oczom ukazał się mężczyzna. W ręku trzymał wodę i słodką bułeczkę. Było pewne, że przyszedł do Olafa. Nie wiedziałam co robić. Spojrzałam pytająco na chłopaka.

- Am, to mój tata. Tato, to jest moja przyjaciółka Amanda. Poznajcie się- powiedział jakby od niechcenia.

Podałam mężczyźnie rękę. Nawet z tej niewielkiej odległości dało się wyczuć od niego woń alkoholu. Jego wygląd też pozostawiał wiele do życzenia. Długie tłuste włosy, broda i brudna kurtka. To dlatego Olaf zawsze starał się unikać jego tematu. Powiedział mi kiedyś, że od śmierci mamy, mieszka właśnie z ojcem i babcią. Podkreślał, że tylko w kobiecie znajduje oparcie i troskę. Żałuję, że go o to nie dopytałam. Byłam na siebie zła. Stwierdziłam, że kilka minut mnie nie zbawi i zostałam w pomieszczeniu. Chciałam być przy tej wizycie.

---

Hejka. Postanowiłam napisać rozdział, około miesiąc po wcześniejszych zdarzeniach. Co o tym sądzicie? Jak Wam się podoba?

Wybiło mi 3K wyświetleń, ponad 800 głosów i jeszcze ponad 500 komentarzy. Jesteście tacy kochani! Moja pozytywna energia w ostatnim czasie to głównie Wasza zasługa! DZIĘKUJĘ!

Zapraszam do dalszego głosowania i komentowania! To naprawdę wiele dla mnie znaczy!

Kocham, Wiktoria



AmandaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz