Chyba jeszcze nigdy nie czuła się tak okropnie, wchodząc do szkoły. Po kłótni z Jensenem nie wiedziała co zrobić. Miała w sobie pewnego rodzaju pustkę. Zawsze, nawet kiedy jeszcze ze sobą nie rozmawiali, w jakiś sposób dla niej był. Gdyby coś się stało, na pewno mogłaby się do niego zwrócić o pomoc. A teraz...? Teraz nie mogła.
Idąc na pierwszą lekcję tego dnia, którą niestety była geografia, starała się uniknąć konrontacji z nauczycielem. Zobaczenie się z nim na zajęciach w klasie pełnej ludzi było zupełnie inną sprawą, niż spotkanie go na prawie pustym korytarzu. Wolałaby odłożyć to na później.
Jednak, jak na złość, akurat schodził po schodach, po których dziewczyna wchodziła. Uparcie patrzyła przed siebie, ignorując go. Natomiast Jensen zastosował odmienną taktykę. Wpatrywał się w Victorię, dopóki całkowicie się nie minęli. W jego spojrzeniu nie było, jak zazwyczaj, radości z powodu zobaczenia nastolatki, a raczej chłód i oziębłość.
Poszła na górę, a on zszedł do pokoju nauczycielskiego.
Jamie stał pod klasą od geografii i niedbale opierał się o ścianę. Rozmawiał z Dustinem, który jedną ręką obejmował Olivię, a drugą trzymał plecak.
- Hej - powiedziała Victoria, podchodząc do nich.
- I jak ci się podobało? - spytał Jamie, przyciągając ją do siebie. - Nie było chyba aż tak źle, co?
- Było super - odparła, przytulając go.
Poczuła się dziwnie dobrze w ramionach przyjaciela. Tak jak nigdy przedtem. Zawsze się trochę obawiała, że to się nie skończy dobrze, jednak ostatnio pokazał jej, iż potrafi przestać. Zaczął nad sobą panować w jej towarzystwie i to nawet po alkoholu.
- Vicky, po południu idziemy do mnie, żeby dokończyć ten projekt na geografię, okej?
- Jasne - uśmiechnęła się. Spędzenie czasu z przyjaciółmi dobrze jej zrobi i może pozwoli zapomnieć o kłótni z Jensenem.
- A jeżeli chodzi o bal, to od jutra zaczynają się przygotowania. Chciałaś pomóc, tak?
- Tak! - odpowiedziała szybko. - Nie mogę spędzić całego życia w domu...
- To fajnie. - Jamie wyraźnie się ucieszył.
Gdy zadzwonił dzwonek, oznajmiający, że za chwilę rozpoczną się lekcje, Dustin przyjacielsko klepnął kolegę w ramię, złapał swoją dziewczynę za rękę i razem poszli do innej klasy. Jamie otworzył drzwi od sali geograficznej i puścił Victorię przodem. Większość uczniów już siedziała w swoich ławkach, czekając na nauczyciela.
W tym momencie nastolatka żałowała, że na początku roku wybrała miejsce w pierwszym rzędzie. Z drugiego albo trzeciego też widziałaby Jensena, a w takich chwilach jak ta, mogłaby się schować za innymi. Teraz była na linii frontu.
Po chwili wszedł do klasy. Victoria zdążyła już otworzyć swój podręcznik na przerabianym temacie i uparcie wpatrywała się w tekst. Nie miała zamiaru patrzeć na Quinna.
Niestety, książka od geografii nie zawierała w sobie samej geografii. Wszechobecne "J", zarysy jego twarzy, rąk... Każdy rysunek przedstawiał właśnie jego. Trochę przeszła jej złość na mężczyznę. Miał wszelkie prawo być na nią zły. Tyle już dla niej zrobił: udzielił korepetycji przed sprawdzianem, odwiózł do domu, kiedy tego potrzebowała, pocieszał, gdy Jamie posunął się za daleko, nie wspominając już o odebraniu jej pijanej z klubu o 2 w nocy. A ona nadal mu się nie odwdzięczyła. Nie zrobiła nic, zupełnie nic. Po prostu wyszła z jego domu bez jednego słowa podziękowania.
W pewnym momencie, kiedy Jensen pokazywał coś na mapie, Victoria podniosła wzrok. Zaczęła mieć wyrzuty sumienia. Nie powinien na nią krzyczeć, ale ona też nie miała prawa się w ten sposób zachowywać.
Nauczyciel odwrócił się i przejechał wzrokiem po klasie. Połowa zajmowała się czymś zupełnie niezwiązanym z lekcją.
- Poole, podaj mi nazwę najwyższego szczytu w Ameryce Południowej - powiedział, zwracając się do siedzącego w kącie chłopaka. Nastolatek spojrzał na niego zdezorientowany.
- Eee... Mont Everest?
- Foster?
- Tak? - zapytał Jamie. Przed chwilą jeszcze rozmawiał z kolegą, który zajmował miejsce za nim.
- Gall?
- Nie wiem... - Victoria wzruszyła ramionami.
Jensen odwiesił wskaźnik koło tablicy, wolnym krokiem podszedł do swojego biurka i usiadł na krześle. Oparł się i spojrzał na uczniów. Przez parę minut milczał, a wszyscy wpatrywali się w niego, nie rozumiejąc, co nauczyciel zamierza zrobić.
- Wiecie co? - spytał spokojnie. - Po zajęciach z waszą grupą zastanawiam się czy nie powinienem iść na jakiekolwiek inne studia. Najwyraźniej uczenie w liceum nie jest dla mnie. Nie mam pojęcia, co robią inni nauczyciele, że potrafią wam coś przekazać. Może ze mną jest coś nie tak? Tylko problem jest taki, że jakoś we wszystkich pozostałych grupach dzieciaki dają radę, uczą się. - Zrobił pauzę. Popatrzył Jamiemu w oczy, a to wzbudziło w nim gniew. Gdyby nie on, sobota byłaby dla niego pięknym dniem. To, co powiedziała mu Victoria, kiedy zasypiała, zmieniło wszystko. Tylko Jamie stanowił problem. - Będziecie gnić w tej klasie - dodał ostro, zaciskając pięści pod stołem. - Będziecie tu gnić, dopóki nie przejmie was pani Hunter. Bo nie mam zamiaru potraktować ulgowo ż a d n e g o z was. - Przy ostatnich słowach spojrzał w stronę klasy, gdzie siedziała Victoria i Jamie. - Żadnego - powtórzył, a Victorii przebiegły ciarki po plecach.
CZYTASZ
Nauczyciel
RomanceI nikt do tej pory nie zauważał tej siedemnastoletniej dziewczyny w jasnoróżowym swetrze, siedzącej w ławce podczas pierwszego tygodnia szkoły, oprócz pewnego młodego nauczyciela geografii.