Każda decyzja ma swoje konsekwencje

107 0 7
                                    

Leżałam na łóżku, wpatrując się w sufit, a w mojej głowie trwała burza myśli. Każde słowo Sandry, każdy szczegół jej planu wracały do mnie jak echo. Czy mogłam jej zaufać? Czy jej propozycja była szansą na wolność, czy może kolejną misterną intrygą Wiktora?

Próbowałam odgonić te myśli, chwytając książkę, która leżała na stoliku obok. Wzrok przesuwał się po literach, ale słowa nie miały sensu. Strony przewracały się mechanicznie, jakby czytanie mogło odwrócić uwagę od ciężaru decyzji, która przede mną stała.

W końcu odłożyłam książkę i wciągnęłam głęboki oddech. Czułam, jak czas płynie boleśnie wolno, a każda minuta zdawała się ciągnąć w nieskończoność.

Nagle usłyszałam kroki na korytarzu. Stały rytm butów Wiktora wyrwał mnie z zamyślenia. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem, a w progu pojawił się on, spokojny i opanowany, jak zawsze.

– Obiad, króliczku – powiedział, jego głos był miękki, ale nie zdradzał żadnych emocji.

Podniosłam się z łóżka, starając się uspokoić oddech. Ruszyłam za nim, próbując nie wyglądać na zdenerwowaną, choć serce waliło mi w piersi.

W kuchni było cicho, aż za cicho. Kiedy zajęłam miejsce przy stole, od razu zauważyłam, że Sandry nie ma. Jej puste miejsce zdawało się krzyczeć, ale nie miałam odwagi zapytać Wiktora, gdzie jest. Nie wiedziałam, czy to celowe, czy przypadkowe, ale jej brak był jak ostrzeżenie.

Jedliśmy w milczeniu, a każdy kęs jedzenia zdawał się rosnąć w moich ustach. Wiktor siedział naprzeciwko mnie, obserwując mnie od czasu do czasu, ale nie mówił ani słowa.

Kiedy skończyliśmy, Wiktor wstał pierwszy. Zabrał mój talerz, podszedł do zlewu i włożył go do środka, po czym wrócił na swoje miejsce. Usiadł, splótł dłonie i spojrzał na mnie z tym swoim przenikliwym uśmiechem, który nigdy nie sięgał jego oczu.

– Kasiu – zaczął spokojnie – jesteś na pewno pewna, że nie masz mi o czymś powiedzieć?

Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Walczyłam z myślami, które kłębiły się w mojej głowie. Wiedziałam, że kłamstwo mogło mnie kosztować drogo, ale wiedziałam też, że zdrada Sandry oznaczałaby koniec naszej przyjaźni.

– Nie, Wiktorze – odpowiedziałam po chwili, starając się, by mój głos nie drżał.

Wiktor wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, jakby analizował każde moje słowo, każdy gest. W końcu uśmiechnął się lekko i wstał z miejsca.

– Wstań – polecił.

Zrobiłam to powoli, czując, jak moje nogi są jak z waty.

– Daj ręce za plecy – powiedział, a ja poczułam, jak moje serce znowu przyspiesza.

Nie miałam wyboru. Zrobiłam, co kazał, a on wyjął z kieszeni opaskę na nadgarstki. Czułam, jak zimny materiał owija się wokół moich rąk, a jego dłoń zacieśnia pętlę z pewnością kogoś, kto robił to już wiele razy.

– Chodź – powiedział spokojnie, kładąc rękę na moim ramieniu.

Prowadził mnie korytarzem, a każdy krok wydawał się stawiać coraz trudniej. Kiedy skręciliśmy w stronę znanego mi pokoju, poczułam, jak napięcie w moim ciele osiąga zenit. Wiedziałam, dokąd mnie prowadził.

Korytarz wydawał się dłuższy niż kiedykolwiek wcześniej. Każdy krok był cięższy, a w głowie rozbrzmiewały myśli, których nie mogłam uciszyć. Może powinnam powiedzieć mu prawdę? Może to jedyna szansa, by uniknąć tego, co miało się wydarzyć.

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz