Rozdział XXVI

3.8K 227 101
                                    

❗ROZDZIAŁ MOŻE ZAWIERAĆ BŁĘDY. CHCĘ TEŻ ZAZNACZYĆ, ŻE NIE JESTEM LEKARZEM I KOMPLETNIE SIĘ NA TYM NIE ZNAM, A WSZYSTKO CO NAPISAŁAM W ROZDZIALE, TO TYLKO FIKCJA.❗ MIŁEGO CZYTANIA😘

Valentina :

Powoli otworzyłam oczy, a biel pomieszczenia sprawiła, że ponownie zamknęłam oczy. Głowa nieziemsko mi pulsowała. Zaczęłam ponownie otwierać oczy, pierwsze co zauważyłam to te białe przeklęte ściany. Rozejrzałam się po pokoju, w którym się znajduje i śmiało mogę przyznać, że jestem w szpitalu. Jak ja ich nienawidzę. Spojrzałam za swoje ręce. Na odkryte ręce. Na sobie mam typową szpitalną koszulę nocną z krótkim rękawem. Zajebiście, tylko tego mi brakowało, żeby ktoś zobaczył moje blizny na nadgarstkach. Niektóre były zrobione za pomocą żyletki, ale są też taki, które robiłam nieświadomie. Gdy czymś się stresowałam zaczynałam mocno drapać i wbijać paznokcie w skórę na nadgarstku. Do dłoni miałam poprzyklejane rożne plastry, z których wychodziły kable, które prowadzą do jakiegoś dziwnego urządzenia, które stoi koło mnie. 

Wzrokiem zaczęłam szukać swojego telefonu. Okazało się, że znajduję się na stoliku pod oknem. Zaczęłam powoli podnosić się z łóżka, a gdy miałam stawiać już krok do przodu, moja noga stanęła na czymś twardym. Spojrzałam na podłogę, na której... spał Asher z poduszką pod głową. Pomimo tego, że nie znamy się długo, a jesteśmy w związku co może wydawać się dziwne, ten gest sprawił, że poczułam przyjemne ciepło w okolicy serca. 

- Kurwa, ała. Ja pierdole, moja noga - syknął pod nosem, a ja zacisnęłam usta w cienką linie, żeby się nie roześmiać, ale nie wytrzymałam i po chwili wydałam z siebie cichy chichot. Chłopak otworzył szeroko oczy i szybko wstał z ziemi, stając przed mną. - Czy ty jesteś normalna? Wstajesz sama z łóżka po tym jak leżałaś, jebane pięć dni w śpiączce? - chłopak nic więcej nie mówiąc, wziął mnie w ramiona i nawet nie wiem, w której chwili moje stopy nie dotykały już podłogi. Asher odrzucił kołdrę na bok i położył mnie w szpitalnym łóżku, po czym szczelnie przykrył białą kołdrą.

- Jesteś słodki. - powiedziałam, wpatrując się w twarz chłopaka.

- A ty nieodpowiedzialna. Jak mogłaś sama wstać z łóżka, wiesz, że mogłaś się przewrócić i jeszcze bardziej rozwalić sobie głowę?

Jeszcze bardziej rozwalić sobie głowę?

Moją prawa dłoń automatycznie powędrowała w stronę mojej głowy, a gdy poczułam, że jest prawie cała owinięta bandażem zaniemówiłam. 

- Co się stało? - zapytał zmartwiony chłopak.

- Ja... ja nie pamiętam nic.

- Nie pamiętasz nic z tego ataku? Żadnej charakterystycznej rzeczy? Na przykład jak wyglądał mężczyzna lub co ci powiedział, nie pamiętasz? - zapytał kucając przy łóżku.

- Nie, nie o to chodzi. Ja nie pamiętam NIC z tego ataku. Nie pamiętam nawet, że kiedykolwiek zostałam zaatakowana. 

- Ktoś cię zaatakował, prawdopodobnie chciał pieniędzy. - w jego oczach widziałam coś co mówiło mi, że nie był ze mną w stu procentach szczery. Coś ukrywa.

- Nie rozmawiajmy już o tym. - poprosiłam.

- Jasne, chcesz coś porobić? Coś ci podać? Przywieść ci coś? Potrzebujesz cze... - i w tym momencie już mu przerwałam.

- Chcę żebyś położył się koło mnie i przestał zadawać pytania. - uśmiechnęłam się do niego i przesunęłam na połowę łóżka. 

Gdy tylko wypowiedziałam te słowa, chłopak znalazł się już na drugiej połowie łóżka. Chwycił mnie za talię i przyciągnął do siebie, żeby po chwili złożyć krótki pocałunek na moim czole. Uśmiech sam pojawił mi się na ustach.

Who are you? #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz