Rozdział 41

782 48 7
                                    

Ta propozycja zaskoczyła mnie totalnie.

Miałam dołączyć? Do niego? Pokręciłam szybko głową, odwracając te myśli. Chcial mnie zabić, skrzywdził mnie. Nie ma możliwości, abym z nim jakkolwiek współpracowała. Zlecił zabójstwo mojej mamy. Nigdy mu tego nie wybaczę.

- Przemyśl to porządnie. - dodał, a jego oczy błyszczały nadzieją.

- Jak ty to sobie wyobrażasz? - prychnęłam. - Zabiłeś mi mamę, chciałeś zabić moją całą rodzinę!

Ten jedynie zaśmiał się obrzydliwie. Wygięłam usta w grymasie na dźwięk jego śmiechu. Był okropny.

- Nerwowa, sprytna, niecierpliwa... Jaka jeszcze jesteś, Melanie Evans? - uniósł brwi. - Z pewnością dalibyśmy radę... Nasza dwójka. Ona.. Ona byłaby potężna. Znam twoją przeszłość, wiem co robili ci ludzie w wcześniejszym życiu. Mogłabyś im się odwidzieczyć. Ta zemsta byłaby smakowita, wiesz? Zapach ich krwi, dźwięk ich krzyków z bólu... Sam ich ból wystarczy.

Przekrzywiłam głowę w bok, bacznie go obserwują i myśląc nad jego słowami. Mogłam to wszystko zrobić bez niego. Mogę stać się najlepsza, ale za to z moją rodziną, u której mam całkowite zaufanie. Mu nie ufałam.

Morris był zwykłym manipulantem i psychopatą. Myślał jedynie o sobie oraz o jego planie. Chciał mnie u swojego boku, wiedząc, że znam Silence Academy lepiej niż on. Każdy zakamarek. Mu chodziło o zemstę, a mi o spokój, którego z nim nie miałabym.

- Nie. - odparłam. - Nie ustąpię u twego boku. - wyprostowałam się, idąc wokół niego. - Naprawdę myślałeś, że się zgodzę?

- Słuchaj..

- Nie mam zamiaru cię słuchać. Nie po tym wszystkim. Słyszysz sam siebie? Chcesz zniszczyć moją rodzinę, a jednak zachciało ci się ze mną współpracować. - złapałam za broń, która przyłożyłam do jego skroni. - Naprawdę czujesz się aż tak zdesperowany?

Cisza wokół zadawała się być coraz bardziej napięta. Zastanawiałam się, kiedy to pięć minut minie.

Mężczyzna milczał, wbijając wzrok przed siebie. Nie był widocznie zadowolony z swojego planu, który był kolejnym z wielu, które go zawiodły. Są one tak oczywiste, że aż żałosne.

- Czuje się kurewsko zdesperowany. - wyznał, na co chciało mi się śmiać. - Nie wszystko idzie po mojej myśli.

- Mogłam to zauważyć.

Mężczyzna już otwierał usta by coś odpowiedzieć, jednak w tym samym czasie otworzyły się drzwi od pomieszczenia. Nie odwróciłam się, iż myślałam, że to Mattheo i reszta chłopaków. Myliłam się. Byli to ochroniarze Morrisa, którzy złapali mnie niespodziewanie oraz tak, abym nie mogla się ruszyć. Było ich trzech z czego dwóch z nich mnie trzymało, a natomiast trzeci odwiązywał swojego szefa.

Zmrużyłam gniewnie oczy, patrząc jak wstaję z satysfakcjonującym uśmiechem na swojej perfidnej twarzy.

- Wiedziałam.. Specjalnie to zrobiłeś!

- Ach, słodka Melanie Evans. Jesteś taka nerwowa... - podszedł, a następnie pogłaskał mój policzek.

- Powiedz tak o niej jeszcze raz, bądź ją dotknij, a przysięgam, że skręcę ci kark. - rozbrzmiał głos Mattheo.

Moja ostatnia nadzieją ratunku.

Zerknęłam w bok, widząc jak on i reszta stoją w drzwiach. Tym razem bylo ich więcej. Ku mojemu zaskoczeniu pojawił się również Hunter, wraz z nieznanymi mi osobami. Były w garniturach tak samo jak on. Może to jego wspólnicy?

Devil's AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz