Zaczęłam udawać, że mam zamiar sprzątać na wypadek kiedy by Wiktor niespodziewanie wrócił. Podeszłam do szafy i wyjęłam ten odkurzacz i podłączyłam go do prądu. Włączyłam go żeby robił wrażenie, że posłusznie sprzątam a ja zabrałam się na szukanie czegoś co mi się może przydać do ucieczki ale oprócz butelki wody nic nie znalazłam. Podeszła do drzwi którymi wyszedł Wiktor złapałam za klamkę a drzwi się otworzyły. Otwierałam delikatnie i przed sobą widzę schody które idą do góry i w dół. Zaryzykowałam i wybrałam schody do góry. Wchodziłam nimi jak najciszej i dotarłam do kolejnych drzwi. Serce mi waliło ze strachu, że Wiktor może mnie sprawdza i siedzi sobie za tymi drzwiami. Ale zaryzykowałam złapałam za klamkę i delikatnie popchnęłam drzwi. Moim oczom ukazał się mały pokoik którym były drzwi chyba żeby wejść do mieszkania a najważniejsze było tam okno. Podchodzę do niego i wyglądam ostrożnie. Widzę że jestem na parterze i bez zastanowienia otwieram okno i wyskakuje przez nie na dwór. Rozglądam się wokół widać wielką posiadłość ogrodzoną płotem i lasem. Zaczynam jak najszybciej biec do płotu. Wdrapuje się na niego i zeskakuje. Zaczynam biec w głąb lasu. Czuje jak ściółka leśna wbija mi się w stopy powodując ból bo biegnę bez butów. Biegłam tak może z dziesięć minut. Postanowiłam złapać oddech i usiadłam pod drzewem. Siedząc masowałam sobie stopy i wyciągałam przyczepione igiełki i inne gałązki do moich skarpet. Napiłam się wody i postanowiłam iść dalej bo robiło mi się zimno. Miałam tylko na sobie bluzę pod którą miałam koszulkę na krótki rękaw spodnie dresowe i skarpety. Wstając zauważyłam w oddali dym zaczęłam biec w tym kierunku. Zbliżając się coraz bliżej do źródła dymy moim oczom ukazał się dom. Szczęśliwa, że mój koszmar zaraz się skończy. Wychodząc z lasu widzę otwartą bramę od tego domu. Przechodzę przez nią i biegnę do drzwi domu i zaczynam w nie walić. Otworzył je w średnim wieku mężczyzna.
- Błagam pomocy zostałam porwana ale udało mi się uciec.
- Wejdź do środka dziecko. Nic ci nie jest? I jak masz na imię?
- Jest Kasia, jest mi tylko strasznie zimno.
-Dobrze Kasiu jestem Janek.
Zaprowadził mnie do salonu i kazał usiać na fotelu który stał przy kominku. Usiadłam a Janek przyniósł mi koc i powiedział, że mam odpocząć a on idzie wezwać policje i zrobi mi gorącej czekolady. Siedziałam i patrzałam na palący się ogień w kominku i ciesząc się, że mój koszmar minął. Minęło parę minut i słyszę, że ktoś wchodzi do pokoju. Byłam pewna, że pan Janek przyniósł moją gorąca czekoladę. Ale nagle serce mi stanęło bo usłyszałam głos Wiktora.
- Witaj mój króliczku o to twoja gorąca czekolada. Mam nadzieje, że chociaż zrobiłaś porządki o które ciebie prosiłem przed tym twoim spacerkiem.
Byłam przerażona gdy Wiktor stanął przed mną. Wiktor wręcz przeciwnie miałam wrażenie, że ma wielki ubaw z tej sytuacji. Pozwolił mi wypić kubek gorącej czekolady całym czas patrząc na mnie z uśmiechem.
- Widzę, że skończyłaś to jak wracasz zemną po dobroci czy mam ci pomóc.
- Po dobroci proszę pana.
- To wstawaj i weź ręce za siebie.
Zrobiłam to o co prosi mnie Wiktor. Wiedziałam, że teraz mi nie odpuści mogłam tylko robić wszystko żeby nie zdenerwować go bardziej. Poczułam jak moje nadgarstki są łączone za pomocą opaski zaciskowej. Tak samo Wiktor złączył moje kostki i teraz stałam jak ten słup soli.
- No to teraz zapraszam do mojego samochodu.
- Ale jak mam nogi przecież związane nie mogę chodzić.
- To skaczemy jak króliczek raz raz.
Zaczęłam skakać do drzwi wywracając się prawie kilka razy a Wiktor szedł za mną i się śmiał. Gdy doszliśmy do drzwi otworzył je a następnie wziął mnie na ręce. Postawił mnie przy swoim samochodzie otworzył tylnie drzwi i pomógł wejść i usiąść na tylnej kanapie. Po czym zamknął drzwi i poszedł usiąść za kierownicą. Gdy wracaliśmy zaczęłam płakać z tego powodu, że mogłam właśnie zmarnować swoją ostatnia szanse na wolność. Gdy dojechaliśmy pod jego dom ponownie pomógł mi wyjść z samochodu. Skacząc koło Wiktora doszliśmy do drzwi wejściowych. Otworzył je i pierwszy raz zobaczyłam jak wygląda jego dom w środku. Był niesamowity, wyglądał jak pałac. Stałam i podziwiałam.
- Co podoba ci się.
- Tak, i to bardzo.
- Gdybyś się dobrze zachowywała to byś mogła tu przybywać a ty chyba nie byłaś grzeczna.
Nic nie odpowiedziałam spuściłam głowę w dół. Wiktor wyjął nóż z kieszeni. Na początku się przeraziła ale on tylko przeciął mi opaskę z kostek.
- Dobrze idziemy do twojego pokoju.
Złapał mnie za rękę i prowadzi mnie. Znaleźliśmy się w pokoju z którego wyskoczyłam przez okno.
- O to tak króliczek uciekł.
Otworzył drzwi zaczęliśmy schodzić w dół. Stanęłam koło drzwi od pokoju gdzie miałam posprzątać było cały czas słychać włączony odkurzacz. Wiktor otworzył drzwi i chciałam wejść do środka ale Wiktor mnie zatrzymał.
- Gdzie wchodzisz króliczku to nie jest już twój pokój. Będzie ciebie jeszcze czekała dodatkowa kara za nie posprzątanie go. A teraz zapraszam ciebie do nowego pokoju.
CZYTASZ
Porwana
ActionKasia ma już piętnaście lat. Wracając ze szkoły do domu rozwiesza ogłoszenia o zaginięciu swojej koleżanki Sandry. Gdy skoczyła wieszać ogłoszenia zaczęła wracać do domu i wybrała drogę na skróty co było jej błędem.