Wróciłam na taras pozostawiając Kie samą. Czułam, jak zmęczenie osiada na moich barkach. Bezwiednie opadłam na kanapę, jakby to była jedyna przystań, której teraz potrzebowałam. Blondyn siedział tuż obok, nonszalancko oparty o podłokietnik, podając mi skręta, którego zgarnęłam bez słowa. Zaciągnęłam się mocno, pozwalając, by dym powoli wypełni mi płuca, dając chwilową ulgę od wszystkiego, co działo się wokół
Cisza, która zapanowała, była gęsta, przerywana jedynie odgłosami odległego morza. Każdy zdawał się być pogrążony w swoich myślach, dopóki nie odezwałam się pierwsza
– Kie na razie nie chce rozmawiać, potrzebuje chwili dla siebie – powiedziałam w końcu, łamiąc ciszę, popatrzyłam na Johna B - Powiem ci, że rozegrałeś to mistrzowsko. Wkurzyłeś dwie dziewczyny w dwie minuty
John B westchnął ciężko i odwrócił się w moją stronę
– Nie ma co myśleć – odezwał się JJ – Wybierasz Kie
– Nie mogę podjąć decyzji – westchnął, przeczesując włosy dłonią. W jego głosie było słychać znużenie. Nie chodziło tylko o to, że był rozdarty. To wszystko stawało się coraz bardziej skomplikowane, zbyt skomplikowane
Pope, który do tej pory milczał, odezwał się, mrużąc oczy. Jego głos był jak zwykle opanowany, ale tym razem słychać było w nim cień frustracji
– Więc co? – mruknął, jakby wiedział, że odpowiedź będzie bardziej skomplikowana, niż każdy chciałby przyznać – Bez Kie nam się nie uda
– Bez Sarah też nie damy rady – odparł John B, kręcąc głową – Obie muszą w tym siedzieć
Poczułam, jak frustracja narasta we mnie, a moje myśli zaczynają krążyć wokół tego samego punktu. Oddałam skręta Maybankowi i skrzywiłam się lekko
– To życzę ci powodzenia – sarknęłam, wiedząc, że przekonanie Kie będzie równie trudne, jak przemówienie do zdrowego rozsądku samego Johna B – Mi Sarah nie przeszkadza, trzeba przekonać tylko Kiarę, a z tego, co każdy z nas wie, są pokłócone od bardzo dawna
JJ, siedzący z nonszalanckim uśmiechem na twarzy, podniósł wzrok. W jego oczach błysnęła typowa dla niego iskra szaleństwa, coś, co zawsze zwiastowało, że ma jakiś plan. Szalony, ale możliwy do wykonania
– A jakby je zmusić do pogodzenia się? – zaproponował blondyn, przysuwając się bliżej, a jego głos był bardziej żywy niż reszty
Pope odwrócił się do niego z wyraźnym sceptycyzmem
– Nie wiem, czy to dobry pomysł – mruknął, marszcząc brwi – To może skończyć się jeszcze większą katastrofą
John B jednak nie wyglądał, jakby odrzucał ten pomysł od razu. W jego oczach pojawiło się coś, co JJ bez wątpienia zauważył – zainteresowanie
– Ale może się udać – odparł John B, wyraźnie zastanawiając się nad tym, co właśnie usłyszał
***
– Ale dlaczego ja ? – jęknęłam z wyraźnym niezadowoleniem, patrząc wściekle na trójkę chłopaków stojących przede mną. Czułam, jak wzbiera we mnie frustracja – To nie ja mam konflikt, tylko Kie i Sarah – dodałam, zaciskając usta
JJ, z tym swoim wiecznym uśmiechem, podszedł bliżej, jak zawsze pełen nonszalancji. Przewiesił rękę przez mój kark, jakby to miało mnie przekonać do jego szalonego planu
– Ale ty będziesz je pilnować, żeby sobie nie powyrywały włosów – zażartował, wpatrując się we mnie z błyskiem w oku. Jego ton był lekki, jakby wszystko było prostsze, niż wydawało się na pierwszy rzut oka – Cami, nie daj się prosić, widzisz, jak bardzo John B jest sfrustrowany – dodał, wskazując ruchem głowy na bruneta
CZYTASZ
It has always been you / JJ Maybank
Fanfiction- Płotka nie zakochuje się w płotce - szepnęłam patrząc w prost w niebieskie oczy blondyna - Cami gdzieś mam tą bezsensowną zasadę - odparł JJ po czym złapał mnie delikatnie za policzki i przyciągną do siebie. Jego usta zderzyły się z moimi I musi...