35. Prędko stąd nie wyjdziesz

2.3K 77 31
                                    

„Nie sądziłem, że kiedykolwiek doświadczę czasu jako niekończącej się linii, na której puls życia wyznaczać będą tylko wschody i zachody słońca". — Adrian Bednarek, Zapomniany

***

Kuba

Pomieszczenie przesłuchań było ciasne i duszne. Jego ściany, pokryte szarym tynkiem, tworzyły posępną atmosferę.

Kazali mi zająć miejsce tyłem do drzwi wejściowych. Sam nigdy bym tam nie usiadł, instynktownie wolałem mieć nad wszystkim kontrolę, wiedzieć kto wchodzi i kto wychodzi z pomieszczenia. Ale to był element ich taktyki. Próba złamania mnie.

W pomieszczeniu, na środku, stał jeden stół i dwa krzesła. Jedno dla mnie, drugie naprzeciw, puste, ale wiedziałem, że niedługo ktoś się na nim pojawi.

Patrzyłem beznamiętnie w swoje odbicie w lustrze weneckim. Rozcięta warga i purpurowa otoczka lewego oka szpeciły moją twarz. Ślady po walce, której nie miałem szans wygrać.

Ludzie odpowiedzialni za te ślady stali po drugiej stronie lustra weneckiego i obserwowali mnie uważnie, mając nadzieję zobaczyć pokonanego człowieka. Po moim trupie.

Po długiej chwili oczekiwania, która również była precyzyjnie zaplanowanym elementem przesłuchania, drzwi za moimi plecami otworzyły się i do pomieszczenia wszedł Lisicki.

Niespiesznie zajął miejsce naprzeciwko.

- Czarna, czy z mlekiem? – zapytał kładąc na stole dwie kawy.

- Jakbyś nie wiedział.

Ostatnie tygodnie ten zdradliwy chuj mieszkał w moim domu, poznał mnie i moich najbliższych bardzo dobrze. Poznał nasze nawyki, upodobania, to, o czym rozmawialiśmy, z czego się śmialiśmy.

- Pij, Kuba. Mamy tu sporo kwitów, prędko stąd nie wyjdziesz – zaśmiał się złośliwie.

Podsunął mi kubek z czarną kawą, a sam wziął łyk tej z mlekiem.

- Jeśli myślisz, że przekupisz mnie swoją chujową kawą, to się pomyliłeś.

- Kawę kupiłem ci po starej znajomości. To zwykły akt dobroci. Tak robią moralni ludzie.

Człowiek, który wciągał zapasy mojego magazynu kokainy jak odkurzacz, śmiał pouczać mnie w kwestii moralności.

- Gdzie jest Mia – zapytałem.

- Skończ już z tym, Kuba. Pytasz nas od kilku godzin, a ja mówię ci, że nie wiem. Pewnie uciekła do Lorenzów, na ciebie nie mogła liczyć.

Metalowy łańcuch łączący dwie obręcze na moich nadgarstkach zadzwonił pod stołem, gdy zacisnąłem pięści.

Przed oczami wciąż miałem obraz Mii, jej przerażone oczy, gdy Dawid Lorenz trzymał ją w swoich łapach, a ja nie byłem w stanie jej obronić. Nic nie wkurwiało mnie bardziej, niż bezsilność.

- To co, Kubuś. Przyznajesz się i odstawiamy pokazówkę dla picu, czy wolisz przegrać swoje życie? – Powoli nachylił się nad stołem. – Dobrze się zastanów. Jesteś młody, całe życie przed tobą. Posiedzisz kilka lat, a potem wypuścimy cię za dobre zachowanie. Prasa trochę ci podokucza, a po kilku nagłówkach dadzą sobie spokój. Będziesz sławny. Może nawet przybędzie ci nowych fanek. Wiesz, kobiety lubią niegrzecznych chłopców – zarechotał.

- Gdzie jest Mia? – powtórzyłem chłodno.

- Do chuja! - Lisicki uderzył w stół otwartą dłonią. Kawa w papierowych kubkach zachlupotała. - Jesteś przestępcą, Keller. Pół Warszawy wciąga twoje dragi, nie będziesz teraz dyktował warunków.

- A ty w której jesteś połowie?

Mimo szczypiącej rany, zdobyłem się na uśmiech.

- Nie popisuj się, Keller. Oni nic nie słyszą – wskazał na lustro weneckie. – Mikrofony są wyłączone, nasza rozmowa jest tajna.

- Bardzo profesjonalnie – rzuciłem ironicznie, po czym wróciłem do głównego tematu. – Chcę zobaczyć Mię. Całą i zdrową. Zapewnij jej ochronę, a wtedy będziesz miał mój podpis na zeznaniach.

- Już ci mówiłem, nie wiem gdzie ona jest.

- Układałeś się z Dawidem, zaplanowaliście to razem. Zadzwoń do niego i każ mu ją wypuścić – podniosłem się z krzesła i doskoczyłem do komendanta.
Uniósł dłoń sugerując ludziom za lustrem, aby się nie wtrącali. - To Dawid wydał zlecenie?

- Nie współpracowałem z nim.

Ostatnimi siłami rozsądku trzymałem się, aby mu nie przywalić.

- Chcę zobaczyć się z Aliną – wycedziłem. - Zorganizuj mi z nią spotkanie, sam na sam, bez świadków i mikrofonów. A ja dam ci namiar na mój magazyn. Weź stamtąd ile chcesz, nawciągaj się, a resztę sprzedaj albo pochwal się prasie. Będziesz obrzydliwie bogaty albo obrzydliwie sławny.

- No, no, Kubuś – cmoknął. – Obracałeś dwie laski na raz pod jednym dachem i nawet ja się nie zorientowałem. Nieźle, muszę przyznać...No dobrze, zorganizuję ci randkę z twoją pokojówką, szykuj adres magazynu.

***

Rozdziały z narracją Kuby specjalnie będą krótsze oraz będzie ich mniej. Wymyśliłam, że tak oddam tęsknotę Mii za mężem i surowy, zero-jedynkowy klimat aresztu.

Czy to dobry zabieg? Nie wiem... pozostawię to Waszej ocenie 😊

Druga próba dodania zdjęcia do rozdziału 🤞

Kolejny rozdział jutro lub we środę.
A jeśli podobał Ci się rozdział, zostaw proszę gwiazdkę 😘

Do przeczytania!

***

Wybranka Gangstera [ 18] [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz