– Mówiłaś, że Ross się stresuje, bo płyta nie przyjęła się dobrze.

Kiwam głową. Przynajmniej tak mi powiedział, gdy po raz pierwszy odczułam, że jest jakiś inny ‐ bardziej cichy, nieswój. Recenzje były dość słabe, sprzedaż kiepsko poszła, Harper nie została zaakceptowana przez fanów, ciągle porównywana do Loren. Ludzie twierdzą, że to koniec ery Nemesis, a nawet mnie zabolało, jak szybko postawili na nich krzyżyk. Również kupiłam płytę. Jest inna od wszystkiego, co nagrywali przez lata, nawet głos Rossa brzmi inaczej. Zmienili brzmienie, styl, ale właśnie w tej płycie był cały Ross. Ten, którego znam ja. Widocznie ludzie takiego go nie chcą.

– Przez lata osiągali sukcesy, Crystal. Możliwe, że po prostu sytuacja trochę go przytłoczyła. Wspominałaś, że ta płyta była dla niego ważna.

– Nagrał ją ze względu na mnie. Była ważna, bardzo osobista, bo się w niej odsłonił. Zaczęli nagrywać zupełnie inny materiał, bardziej w ich stylu, zanim zaszła zmiana. Walczył o to, żeby ta płyta wyszła, choć wytwórnia, ani zespół na początku nie chcieli tego zaakceptować.

Diana w zrozumieniu kiwa głową, ale mnie to denerwuje i sama nie wiem, dlaczego.

Czuję się, jakby jego porażka była moją winą. Bo chciał mnie wesprzeć, dać znać, że łączy się ze mną...

Potrząsam lekko głową. To była jego decyzja i liczył się z tym, że może się ponownie nie udać. Zapewniał mnie, że w końcu czuje się sobą. Żartował nawet, że może przejdą na pop.

Z tyłu głowy tłucze się przekonanie, że to nie o odbiór płyty chodzi, choć to wydaję się najbardziej sensownym wytłumaczeniem.

– Mężczyźni trochę inaczej podchodzą do problemów, niż kobiety. Częściej się wycofują. Daj mu czas. Niech pozbiera myśli. Nie twórz własnych scenariuszy.

Uśmiecham się blado i pokornie kiwam głową.

– Opowiedz, jak ci idzie jazda konna. Czekasz aż Blake w końcu pozwoli ci przejść w kłus, prawda?

Ten temat trochę mnie ożywia i spycham na bok swoje lęki. Jestem pewna, że cokolwiek się dzieje we wnętrzu Rossa, w końcu mi o tym opowie. Wiele razy dawał mi przestrzeń na poukładanie sobie wszystkiego w głowie, zawsze był cierpliwy.

Na pewno dzisiaj się odezwie. Po prostu to ja już tak bardzo tęsknie, że każda chwila bez niego wydaję się być wiecznością, a strach przed utratą go, odbiera mi rozsądek.

*

Gdy dzwonię do niego wieczorem, telefon jest wyłączony.

I przez resztę następnego dnia też.  

*

– Kurwa! – warczę i ściskam telefon tak mocno, że zaraz rozsypie się w drobny mak. Niekontrolowane przekleństwo pali mnie w usta. Ale od dwóch dni z Rossem nie ma kontaktu. Wyłączył telefon i teraz już nie jestem w stanie powstrzymać paniki. Wszystko we mnie krzyczy, że coś się stało. Coś złego.

– Bzydko mówisz, ciocia – napomina mnie Melody, patrząc wielkimi, zdziwionymi oczami. Nigdy nie słyszała u mnie takiego tonu ani słownictwa.

– Przepraszam, skarbie – wzdycham i siadam obok niej, głaszcząc po brązowych włoskach.

Muszę się uspokoić, nie mogę tracić nad sobą kontroli, szczególnie przy dziecku, które chłonie otoczenie jak gąbka wodę.

 Biorę głęboki wdech. Mel siada mi na kolanach i przytula. Wtulam się w drobne ciałko dziewczynki i wdycham zapach czekoladowego szamponu do włosów.

Taniec duszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz