23. Jesteś potworem

3.7K 141 23
                                    

Kuba

- Mamy problem – powiedział Kosa.

- Jak widać. - Odparłem i spojrzałem znacząco na broń.

- Szef idzie ze mną.

Zdumiał mnie jego tupet.

Jak na gościa, który właśnie stracił robotę przez mierzenie z broni do swojego szefa, miał dla mnie bardzo śmiałą propozycję.

Ostrożnie podszedłem w jego kierunku z rękoma uniesionymi do góry tak, aby nie sprowokować niebezpiecznej sytuacji. Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do ogrodu, a następnie przez ogrodzenie do domu Antoniego.

W domu mojego sąsiada panował spokój, jakby wszyscy mieszkańcy gdzieś wyjechali.

Kosa skradał się w głąb domu z niezwykłą ostrożnością celując bronią przed siebie zupełnie tak, jak gdyby za każdą ścianą miał stać ktoś, kto może otworzyć ogień. Ochraniał mnie. Najlepiej, jak potrafił, a przecież jeszcze chwilę temu to ja oglądałem wnętrze jego lufy zastanawiając się czy dziś umrę.

- Kosa co ty odpierdalasz, czemu się włamaliśmy – zapytałem, kiedy ostrożnie przechodziliśmy przez salon.

Wszystkie odpowiedzi, jakie zadawałem sobie odkąd Kosa przerwał moją randkę z żoną, znalazły odpowiedź, gdy weszliśmy do głównej sypialni.

Ciało Antoniego Dębskiego oparte było plecami o zagłówek łóżka. Głowa zwisała bezwładnie na karku, przeciążając zwłoki na jedną stronę. W martwej dłoni, między sinymi palcami, leżała książka. Umarł czytając „Imię Róży".

- Kiedy? – warknąłem.

- Około dwóch godzin temu.

Podszedłem bliżej ciała i dokładnie przyjrzałem się głowie nieboszczyka. Tuż nad uchem dostrzegłem ranę postrzałową. Precyzyjną, bezbłędną, obliczoną aby zabić szybko i bezboleśnie.
Na twarzy mojego teścia nie zachowała się żadna emocja, która mogła towarzyszyć mu, kiedy żegnał się ze światem. Wyschnięte gałki oczu wlepiały wzrok w zagniecenia pościeli, a skóra na policzkach opadła tworząc głębokie bruzdy pokryte krótkim, srebrnym zarostem. Biedak nie zdążył się nawet ogolić na swoją śmierć. Zginął w łóżku ubrany jedynie w piżamę. Jak przeciętny mieszkaniec przedmieść, a nie jak jeden z najpotężniejszych, warszawskich gangsterów.

Było mi go nawet żal. Umrzeć w łóżku. W piżamie. Kurwa.

- Zajebie chuja – wycedziłem.

Strąciłem ręką stojącą na szafce szklankę z wodą. Szło roztrzaskało się na wiele małych kawałków.

- Lepiej nie zostawiajmy śladów. Policja może...

- Policja nic nie może – uciąłem.

Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem prywatny numer komendanta.

- Co tam Kuba? Znów jakieś reporterskie gnidy koczują pod twoim domem? Mogę wysłać patrol, załatwią ich raz dwa.

- Mamy trupa, Andrzejku.

W słuchawce zaległa cisza, jakiej nie spodziewałbym się po człowieku, który takie telefony dostaje nader często.

- O kurwa – wydukał z wyraźnym entuzjazmem. – Kogo znowu odjebaliście?

- Dębski. Nie miałem z tym nic wspólnego. Chłop zaliczył dziś niefartowny wieczór.

- A ty jak mniemam pieprzyłeś w tym czasie swoją młodą żonę i ona może potwierdzić, że nie masz nic wspólnego ze śmiercią jej ojca.

Wybranka Gangstera [ 18] [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz