Kuba
- Mamy problem – powiedział Kosa.
- Jak widać. - Odparłem i spojrzałem znacząco na broń.
- Szef idzie ze mną.
Zdumiał mnie jego tupet.
Jak na gościa, który właśnie stracił robotę przez mierzenie z broni do swojego szefa, miał dla mnie bardzo śmiałą propozycję.
Ostrożnie podszedłem w jego kierunku z rękoma uniesionymi do góry tak, aby nie sprowokować niebezpiecznej sytuacji. Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do ogrodu, a następnie przez ogrodzenie do domu Antoniego.
W domu mojego sąsiada panował spokój, jakby wszyscy mieszkańcy gdzieś wyjechali.
Kosa skradał się w głąb domu z niezwykłą ostrożnością celując bronią przed siebie zupełnie tak, jak gdyby za każdą ścianą miał stać ktoś, kto może otworzyć ogień. Ochraniał mnie. Najlepiej, jak potrafił, a przecież jeszcze chwilę temu to ja oglądałem wnętrze jego lufy zastanawiając się czy dziś umrę.
- Kosa co ty odpierdalasz, czemu się włamaliśmy – zapytałem, kiedy ostrożnie przechodziliśmy przez salon.
Wszystkie odpowiedzi, jakie zadawałem sobie odkąd Kosa przerwał moją randkę z żoną, znalazły odpowiedź, gdy weszliśmy do głównej sypialni.
Ciało Antoniego Dębskiego oparte było plecami o zagłówek łóżka. Głowa zwisała bezwładnie na karku, przeciążając zwłoki na jedną stronę. W martwej dłoni, między sinymi palcami, leżała książka. Umarł czytając „Imię Róży".
- Kiedy? – warknąłem.
- Około dwóch godzin temu.
Podszedłem bliżej ciała i dokładnie przyjrzałem się głowie nieboszczyka. Tuż nad uchem dostrzegłem ranę postrzałową. Precyzyjną, bezbłędną, obliczoną aby zabić szybko i bezboleśnie.
Na twarzy mojego teścia nie zachowała się żadna emocja, która mogła towarzyszyć mu, kiedy żegnał się ze światem. Wyschnięte gałki oczu wlepiały wzrok w zagniecenia pościeli, a skóra na policzkach opadła tworząc głębokie bruzdy pokryte krótkim, srebrnym zarostem. Biedak nie zdążył się nawet ogolić na swoją śmierć. Zginął w łóżku ubrany jedynie w piżamę. Jak przeciętny mieszkaniec przedmieść, a nie jak jeden z najpotężniejszych, warszawskich gangsterów.Było mi go nawet żal. Umrzeć w łóżku. W piżamie. Kurwa.
- Zajebie chuja – wycedziłem.
Strąciłem ręką stojącą na szafce szklankę z wodą. Szło roztrzaskało się na wiele małych kawałków.
- Lepiej nie zostawiajmy śladów. Policja może...
- Policja nic nie może – uciąłem.
Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem prywatny numer komendanta.
- Co tam Kuba? Znów jakieś reporterskie gnidy koczują pod twoim domem? Mogę wysłać patrol, załatwią ich raz dwa.
- Mamy trupa, Andrzejku.
W słuchawce zaległa cisza, jakiej nie spodziewałbym się po człowieku, który takie telefony dostaje nader często.
- O kurwa – wydukał z wyraźnym entuzjazmem. – Kogo znowu odjebaliście?
- Dębski. Nie miałem z tym nic wspólnego. Chłop zaliczył dziś niefartowny wieczór.
- A ty jak mniemam pieprzyłeś w tym czasie swoją młodą żonę i ona może potwierdzić, że nie masz nic wspólnego ze śmiercią jej ojca.
CZYTASZ
Wybranka Gangstera [ 18] [ZAKOŃCZONA]
RomanceRządzi przestępczym światem Warszawy, ale pragnie jednego - Jej. I nie cofnie się przed niczym, by ją zdobyć. "Siedziała przede mną w tym okrutnie uroczym bikini w wisienki, zdana tylko na mnie. (...) Właśnie teraz toczyłem najtrudniejszą walkę, tru...