Rozdział 15

321 10 4
                                    

pov: Venom

Byłem na siebie wkurwiony jak nigdy dotąd. Obiecałem sobie, że nikt już nigdy nie porwie mi mojej Vivian, a jednak... Nie czekając chwili dłużej wszedłem do auta i ruszyłem w stronę domu dzwoniąc w między czasie do Jaspera.

-Co jest stary? - powiedział chłopak z drugiej strony telefonu.

- Namierz mi szybko telefon Vivian!!! - wykrzyczałem prosto do komórki dusząc w sobie łzy.

- Czekaj ale co się stało? Ktoś ją znowu porwał?

- NIE PIERDOL TYLKO MI JĄ NAMIERZ, TERAZ!!! - wykrzyczałem tracąc po mału nad sobą kontrlę. Jasper na chwilę zamilkł po czym po chwili odpowiedział.

- Właśnie zmierzają w stronę... - przerwał.

- Jasper w jaką kurwa stronę pojechali!!!! - wydarłem się na cały samochód tłumiąc w sobie łzy.

- GPS pokazał, że wjechali do jakiegoś lasu i dalej zasięg się urwał... - nie przecież to kurwa nie jest możliwe... Gdzie jest Vivian..?

- Jak kurwa urwał? - odpowiedziałem wkurwiony.

- A skąd ja mam to wiedzieć ,kurwa,Venom wjechali do jebanego lasu jadąc dalej zasięg się urwał. - ton jego głosu zmienił się w sekundę.

- U mnie za 10 min. - rozłączyłem się dojeżdżając do domu. Zaparkowałem Camaro na moim podjeździe i wchodząc do domu trzasnąłem dzwiami nie zwracając uwagi na to czy mogły pójść zawiasy. Zadzwoniłem do wszytskich żeby w tej chwili znaleźli się u mnie w domu. Minęło pięć minut a wszyscy byli już w środku.

- Jak to się wogóle stało? Dlaczego ją porwali? - powiedział blondyn siedzący na kanapie popijając colę. - Nie wiem kurwa skąd mam to wiedzieć? - odpowiedziałem zirytowany. - Wracaliśmy zahaczając jeszcze o orlen bo musiłem zatankować i wychodząc z orlenu dzwi z auta były otwarte. Sama by nigdzie nie poszła. - Czułem jak łzy znowu napływały mi do oczu. Próbowałem je powstrzymać nie chciałem żeby reszta to widziała.
- To jeszcze nic zostawili to - położyłem na stół kartkę tą samą którą znalazłem w samochodzie.

Popełniłeś błąd zabijając Larsona więc teraz sam przekonasz się co to znaczy zabić bliską ci osobę.           R.

- Kto to jest R? - spytał Thomas z pełną budzią chipsów. - A skąd ja mam to wiedzieć? Nie jestem kurwa jakimś jasnowidzem. - powiedziałem podwkurwiony. - Boże czy my na prawdę musimy prowadzić znowu śledztwo na temat tego kto porwał Davis? - powiedział z irytowaniem Luca na co ja się wkurwiłem. - Ostatnio nie miałeś z tym problemu więc mnie nie wkurwiaj bardziej Luca. Powiedziałem ci już, że Vivian jest moja, a to znaczy do cholery, że masz jej ufać. - Luca przerwocil oczami i nic już nie powiedział. Wiedziałem, że nigdy jej nie zaufa ale miałem to w dupie bo w tym momecie liczyła się tylko ona.

- Dobra już uspokajacie się chłopaki. - Blondynka usiadła obok Luki i gładziła go po plecach. Widziałem jak jej oczy napełniają się łzami. Nie tylko jej brakowało tu dziewczyny.- Kochanie uspokój się Viv jest naszą przyjaciółką musimy ją odnaleźć i dowiedzieć się czy Larson i ten cały Max czy jak mu tam mają coś z tym wspólnego. - To cud, że tylko Layla w jakiś sposób mogła go uspokoić. Chłopak przewrócił oczami następnie przytulając do siebie dziewczynę.

- A sprawdzaliście kamery? Przecież musi coś na nich być. - Cameron obrucił się w stronę Jaspera robiącego coś w laptopie.
- Tak, widać na niej mężczyznę wyciągającego ją z samochodu, a chwilę później drugiego który mu pomaga. Davis uciskała ale ten drugi ją złapał potem uderzył ją w głowę, a następnie wpakowali ją do czarnego wana ale tu już jest problem bo ma zamazane tablice rejestracyjne więc ciężko będzie ich namierzyć. - Chłopak uniósł głowę za laptopa i popatrzył na mnie. - Jest szansa, że skoro zasięg urwał się w lesie to samochód mógł zostawić ślady opon bo wczoraj padało i jest wilgotno więc może uda nam się to sprawdzić. - Małem nadzije że Jasper się nie pomylił co do tego. Nagle usłyszałem dźwięk domofonu.

- Spodziewasz się jeszcze kogoś Venom? - powiedział Cameron.
-Nie, ale sprawdzę kto to. - Podszedłem do dzwi, a następnie je otworzyłem i... co tu kurwa do cholery robi Raise z jego ekipą?
- Wiem, że zbytnio za sobą nie przepadamy ale nie miałem innego wyjścia. - powiedział chłopak trochę zmartwionym głosem, na co lekko się zdziwiłem bo przecież on był zawsze pewny siebie i taki sztywny. Wpusiłem ich do środka z nie wielką chęcią...
- Do rzeczy - przewróciłem oczami.
- Porwali Leę...- Wcale jakoś mnie to zbytnio nie zaskoczyło, Raise próbował  powstrzymać łzy, widziałem jak się czuję ja też płakałem przy samochodzie, w końcu mi porwali moją Vivian. Zastanawiałem się tylko dlaczego ktoś kurwa je porywa skoro Larosn i Max nie mogli tego zrobić bo wysłałem na nich płatnych zabójców. Oni przecież nie żyli. To dlaczego ktoś porwał Vivian i Leę. I kim do cholery jest ten pierdolony R? Wiedziałem tylko jedno, jeśli Vivian stanie się krzywda ten kto to zrobił będzie mieć doczynienia ze mną, a wtedy nie ręczę już za siebie. Z moich myśli wyrwał mnie spowrotem głos Raise'a.

-Wiem, że tylko wy jesteście w stanie ją namierzyć znacie sie na tym wszystkim, jesteście przestępcami, znacie całe Malibu, przecież musicie coś wiedzieć. - Widziałem, że po mału tracił nad soba kontrolę wiedziałem też, że jego dziewczyna była dla niego ważna tak samo jak dla mnie Davis.

- Sweater!!! jak ja się za tobą stęskniłem - Thomas wstał z kanapy i szedł prosto w kierunku Dean'a . - Siemasz Thomas jak tam leci? - powiedział ciemno skóry chłopak. - Skoro już tu jesteś to może się czego napijemy? - Dean się zgodził na co poszedł za brunetem do kuchni. Świetnie jeszcze tego brakowało. - Ja pierdole... - powiedziałem cicho pod nosem.

- Cieszy mnie fakt, że znacie nas jako przestępców ale nie tylko tobie porwali dziewczynę Raise. - odpowiedziałem z grymasem na twarzy. - Vivian też została porwana więc wychodzi na to, że znowu będziemy musili współpracować na co wcale mi się to nie podoba. - przewróciłem oczami. - Słuchaj mnie też się to nie podoba ale nie mamy innego wyboru. Jesteście w tym najlepsi, działaliście już w gorszych sprawach mam rację? Więc chyba zależy ci na odzyskaniu Vivian mam rację? - zacisnąłem ręce w pięść, popatrzyłem się tylko na niego po czym poszedłem w stronę reszty.

- O w końcu przyszliście, dogadaliście się chociaż? - Cameron popatrzył się na mnie oczekując odemnie odpowiedzi.
- Powiedzmy - odpowiedziałem. - Uuu czyli znowu będziemy razem współpracować jak fajnie - Powidziała Layla z lekkim uśmiecham na co ja tylko przewróciłam oczami - Raise jak porwali Leę? Może coś uda nam się więcej ustalić. - Jasper popatrzył w stronę bruneta. - Zapomniałem z domu Blaze'a pewnej rzeczy wiec podjechaliśmy pod jego dom, a Lea została na chwilę w aucie, a kiedy wyszedłem z domu zobaczyłem, że dzwi Dodge'a są otwarte nigdzie sama by nie wyszła nie tutaj gdzie nie zna tego miasta potem moją uwagę zwróciła biała kartka. - Chłopak z kieszeni spodni wyciągnął białą karteczkę taką samą którą ja znałem w swoim Camaro.

Popełniłeś błąd zadzierając z Maxem więc teraz sam przekonasz się jak to jest zabić ukochaną ci osobę.               I.

- Podobnie miał napisny Venom na swojej kartce czyli obaj tych typów ma coś ze sobą wspólnego. - powiedział Cameron.
- Zaczniemy z samego rana. Na dole macie trzy pokoje gościnne idźcie tam i się prześpijcie jeszcze jest kanapa w razie co, a rano mamy misje do zrobienia. - powiedziałem zważając na to, że była już późna godzinna. - Venom nas rozgościł w swoim domu no niewiarygodne. - na twarzy Thomasa pojawił się szeroki uśmiech. - Nie przyzwyczajajcie się. - Odpowiedziałem. Wszyscy chwilę później poszli już do swoich pokoi, a Dean wraz z Thomasem poszli spać na kanapie. Wchodząc po schodach do góry kierowałem się w stronę mojego pokoju. Położyłem się do łóżka czując zapach... zapach Vivian... Miałem nadzije, że gdy tylko już ich znajdziemy nie będzie za późno.

Dajcie znać czy podoba się wam rozdział.
Następny powinien wlecieć za tydzień lub dwa. Z góry przepraszam was za jakie kolwiek błędy.

I Wanna Fall & VenomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz