Kuba
Najlepsze, podwarszawskie SPA znajdowało się w dużym, luksusowym hotelu w środku lasu. Nowoczesny budynek z drewna i szkła porastał bluszcz, a dookoła ciasno rosły sosny i świerki, przez co budynek wydawał się kryć przed światem.
Wszedłem do holu zmierzając prosto w stronę recepcji.
- Przyjechałem odebrać moją żonę, Mię Keller. Proszę jej powiedzieć, że jej mąż czeka – powiedziałem z dumą.
Dziewczyna za recepcją uśmiechnęła się i uniosła słuchawkę telefonu stacjonarnego.
- Tak, po Mię Keller, OK, świetnie – powiedziała do słuchawki, a następnie odłożyła telefon i zwróciła się do mnie – Pana żona zaraz tu będzie.
Usiadłem na jednej z ciemnozielonych, welurowych kanap obok recepcji i wbiłem wzrok w iglasty las za wielkimi oknami. Pomyślałem, że jak ta cała szopka z moim teściem się skończy, a Lorenzowie nieco się uspokoją, przyjadę tu z Mią na kilka dni.
Stukałem nerwowo palcami w oparcie kanapy. Nie mogłem się doczekać, aż ją zobaczę. Wypoczętą, po kilku masażach i kąpielach w pachnących olejkach. Jej ciało będzie smakowało dzisiaj fantastycznie.
- Szefie – usłyszałem niski, znany mi głos.
Kosa szedł w moim kierunku trzymając Mię pod rękę. Była kompletnie pijana. Gdyby ją puścił, pewnie runęłaby na ziemię.
- Co do... - uciąłem, żeby nie narazić się personelowi SPA.
- Szefie, ona robi co chce. Ciężko ją upilnować.
- Miała się tylko nie upić. Tylko o to cię prosiłem.
- Pilnowałem jej, ale na masaże chodziła sama, a tam mieli szampana i...
- Panowie! – recepcjonistka zrugała nas gniewnie.
Złapałem Mię za nadgarstek, a ta zatoczyła się lekko i oparła się ramieniem o moją klatkę. Przykleiła policzek do mojej białej koszuli zostawiając na niej jakiś krem.
- Fajne to SPA, mężu – wymamrotała.
- Fajnie to dopiero będzie – syknąłem.
Nie patrząc na recepcjonistkę i Kosę zacząłem prowadzić Mię do wyjścia. Gibała się na boki ledwie łapiąc równowagę. Zanim jednak opuściłem budynek, drogę zastawił mi Kosa.
- Szefie, proszę dać mi ją odwieźć.
- Doceniam twoją inicjatywę, ale dzisiaj na chuj się przydałeś. Zejdź mi z drogi – warknąłem.
- Nie mogę.
Kosa stał w drzwiach blokując je swoim potężnym ciałem.
- Panowie proszę natychmiast stąd wyjść – wtrąciła recepcjonistka.
Kilku klientów SPA przyglądało nam się z uwagą. Po ich twarzach widać było, że cała ta sytuacja jest dla nich degustująca.
- Chcę wyjść, ale jak pani widzi, ten człowiek to utrudnia.
Spróbowałem jeszcze raz ominąć Kosę, ale ten znów zagrodził mi drogę.
- Spieprzaj – syknąłem.
- Nie mogę na to pozwolić. Wiem co szef zrobił Soni, kiedy była w podobnym stanie.
Ta mała dziwka musiała mu wszystko wygadać.
Sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem nóż. Chętnie użyłbym pistoletu, ale z tego znajomy komendant by mnie nie wyciągnął. Nóż natomiast nie był widoczny na kamerach. Trzymałem go ciasno pomiędzy naszymi ciałami, ostrzem w kierunku brzucha Kosy.
CZYTASZ
Wybranka Gangstera [ 18] [ZAKOŃCZONA]
RomanceRządzi przestępczym światem Warszawy, ale pragnie jednego - Jej. I nie cofnie się przed niczym, by ją zdobyć. "Siedziała przede mną w tym okrutnie uroczym bikini w wisienki, zdana tylko na mnie. (...) Właśnie teraz toczyłem najtrudniejszą walkę, tru...