Przegrałam..nie mogłam w to uwierzyć. Zawsze wygrywam. Co tym razem się stało? Widziałam na samym początku że coś jest nie tak z jego autem. Byłam tego wręcz pewna.
Nie wysiadłam dłuższy czas z auta patrzyłam tylko przez załzawione oczy jak zaczynają podbiegać tłumy do auta blondyna. Miał on wymalowany uśmiech na twarzy. Co ja właśnie zrobiłam? Zadawałam sobie w głowie te pytanie na które nie mogłam znaleźć odpowiedzi.
Widziałam jak Kuba i Marche podbiegali właśnie do mojego auta to znaczy auta Marche a tak naprawdę też już do niego nie należało, przezemnie...Co ja miałam teraz zrobić? Jak się wytłumaczyć dla Marche? Nie dostawałam odpowiedzi na te pytania w swojej głowie.
Marche otworzył drzwi auta, a ja nawet nie chciałam patrzeć mu teraz w oczy.
-Co się stało?!- zapytał z wyrzutem
-Sama nie wiem..- odpowiedziałam, liczyłam na to że nie wyciągnie mnie teraz z tego auta i nie wywiezie do lasu, bo i takie myśli krążyły mi po głowie
-To jest niemożliwe- odparł Kuba
Wysiadłam z auta, wzięłam kluczyki i czekałam tylko aż blondyn tutaj podejdzie, widziałam że właśnie zmierzał w moją stronę.
-Kluczyki paniusiu, teraz!- wykrzyknął, już nie miałam tej pewności siebie co wcześniej gdy na niego patrzyłam
-Miałem wygrać jakiegoś Mustanga, a w zamian za to wygrałem słynne audi słynnego Marche Rossi- wyszczerzał zęby w uśmiechu
-Nie tak szybko- odparł Marche gdy blondyn sięgał po kluczki które trzymałam w ręce
Blondyn przystaną na chwilę i zszedł mu z twarzy ten szeroki uśmiech gdy zobaczył kto do niego mówi.
-Nie oddam ci tego auta, to nie było jej auto, a jak dobrze wiemy to ja bym musiał się z tobą ścigać żeby wygrana tego auta była możliwa, ja jestem jego właścicielem a nie ona- nachylił się i syknął do blondyna
-Ale umowa była jasna, auto dla wygranej osoby- odparł blondyn
-A ja ci tłumaczę debilu że to nie jest jej auto- warknął do niego brunet
Nie zauważyłam nawet kiedy a blondyn wyciągnął broń skierowaną w kierunku Marche. Zamarłam. To działo się tak szybko.
-Niech oddaje mi kluczyki albo dostaniesz kulkę, nie obchodzi mnie kim jesteś ale nie dam się oszukać ani zaztraszać- odparł blondyn
-Ty chyba sobie żartujesz, postrzelisz kogoś o głupie auto?- zapytał z niedowierzaniem brunet
-Jeśli będzie trzeba to tak, więc czekam aż ta laleczka odda mi kluczyki, a ostrzegam długo nie zamierzam czekać- odpowiedział blondyn, w tym momencie wyglądał jakby coś brał
-Dobrze już- zabrałam głos i podałam mu kluczyki
-I nie było można tak odrazu?- zapytał blondyn, po czym wsiadł do auta i odjechał
Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam, w końcu Marche mógłby coś wymyślić, nie jest byle kim. Za to ja już byłam. Przegrałam z byle kim, przecież ten dzieciak się nigdy w życiu nie ścigał.
-Mogłaś mu nie oddawać tych kluczyków, wymyśliłbym coś- syknął Marche
-Tak? Niby co? Chciał do ciebie strzelić do cholery- wydarłam się
-I tak je odzyskam- odparł
-Ciekawe jak?- zapytałam z parsknięciem
-Właśnie tak- odpowiedział i wyjął telefon z kieszeni po czym po chwili do kogoś zadzwonił, ta osoba odrazu odebrała
-Halo
-Chce abyś namierzył moje auto i odebrał je z miejsca gdzie się znajduje
Nie dowierzałam w to co słyszę on naprawdę ma od wszystkiego ludzi, aż się współczułam temu chłopakowi, nie wiedział chyba z kim zadarł.
-Już po sprawie- odparł Marche
-A co jeśli się nie uda?- zapytałam z przejęciem, naprawdę czułam się za to wszystko strasznie winna
-To jest zagadka tej nocy- odpowiedział
I znowu był tajemniczy, nie rozumiałam jego zbyt często ale jednak to mnie w nim intrygowało.
-Pojedziesz ze mną- powiedział po chwili Marche
-Jak to z tobą?- zapytałam
-Do mojego apartamentu, chyba nie chcesz teraz wracać do domu co?- zapytał doskonale wiedząc co odpowiem
-No nie chce- przyznałam
-A więc dobrze zadzwonię tylko do kogoś żeby po nas przyjechał- odparł i odszedł trochę dalej z telefonem przy uchu
Myślałam nad tym czy to jest dobry pomysł, aby z nim teraz jechać w końcu widziałam co robi w wolnym czasie i temu znalazłam się na tym pieprzonym wyścigu. Z myślenia wyrwał mnie głos Kuby.
-Chyba nie zamierzasz z nim jechać- odparł Kuba
-Właśnie że zamierzam- odpowiedziałam mu nie ukrywając w głosie zmęczenia jego troską o mnie
-Czemu zawsze się nikogo nie słuchasz? I wybierasz zawsze jego?- zapytał z wyrzutem
-Ponieważ on jako jedyny ma wogóle jaką kolwiek chęć i czas żeby się mną interesować- odpowiedziałam
-Przecież ja też mam dla ciebie czas i się tobą interesuje, nie widzisz tego?- zapytał znowu
Szczerze miałam dość już kłótni z nim.
Nie zdarzyłam mu odpowiedzieć bo po chwili przyszedł Marche, a nie chciałam przy nim drążyć tego tematu jednak Kuba miał na ten temat inne zdanie.
-Kierowca przyjedzie po nas za dziesięć minut- zwrócił się w moim kierunku
-Gościu myślisz że możesz wszystko?! Że zawsze każdy będzie do ciebie lgnąć!?- wywrzeszczał Kuba w stronę Marche
Nie wierzyłam w to po prostu, już naprawde miałam go dość, co on wyprawia? Jest samobójca czy co?
-Że co proszę?- zapytał na spokojnie Marche
Dobrze że chociaż on był opanowany, ale nie na długo.
-Myślisz że ona lubi takie życie? Wybiera je bo jeszcze nie zdarzyłeś jej skrzywdzić za dużo razy- odpowiedział Kuba
-Najwyraźniej jeszcze jej to nie przeszkadza i woli moje towarzystwo bardziej niż twoje - orzekł Marche w mordem w oczach do Kuby
-Odszczekaj to!- odwarknął Kuba
Marche w odpowiedzi tylko prychnął co zdenerwowało jeszcze bardziej Kubę.
Kuba rzucił się na Marche z pięściami, ale Marche też nie został jemu dłużny. Nie mogłam na to patrzeć więc zbliżyłam się do nich i chciałam już coś powiedzieć ale nagle dostałam z pięści w policzek od Kuby. Wiedziałam że nie zrobił tego specjalnie ale gdyby nie wszczynał bójki nic takiego by się nie stało.
Chłopacy odrazu przestali się bić, to znaczy jeden mężczyzna a drugi chłopczyk.
-Laura.. ja cie przepraszam nie chciałem- odparł Kuba i zaczął do mnie podchodzić
-Nie zbliżaj się do mnie!!!- wykrzyczałam w jego kierunku
-Naprawdę przepraszam..
-Nie słyszysz durniu, odsuń się od niej- syknął do niego Marche, widziałam że był gotowy go zamordować, ale z jakiegoś powodu tego nie robił
-Nie prowokuj mnie kolejny raz!- krzyknął Kuba w stronę Marche
-I tak wystarczająco już zrobiłeś, zostaw nas- skierowałam te słowa w stronę Kuby, a on z zaszklonymi oczami zaczął się od nas odsuwać
-Chodź pomogę ci dolce- odparł Marche do mnie a te ostatnie słowo zabrzmiało pięknie z jego ust, było wręcz niezwykłe, nie wiedziałam dokładnie co ono znaczy ale brzmiało pięknie.
CZYTASZ
Devil's Love In Flames
RomanceTa historia zacznie się od zwyczajnego dnia dla nastolatki której codzienną rutyną jest wstanie do szkoły , zrobienie codziennego makijażu i jazda autobusem. Aż pewnego dnia dziewczyna nie spodziewała się że pójdzie na imprezę i spotka słynnego Marc...