Rozdział 10

455 12 1
                                    

- - - - CHARLOTTE
Minęło półtora miesiąca odkąd wyjechałam. Szczerze odnalazłam się tu super i nawet wynajęłam pokój w bloku, nad którym znajdowała się moja praca. Pracowałam w kawiarni, jednak zarabiałam dosyć sporo z powodu znajomości, czyli mojego dziadka. Planowałam zostać tutaj zarobić trochę i wrócić z planem zakupu własnego auta. Może i Kash mi to obrzydził, ale nie zamierzam z tego rezygnować. Miałam na oku już jedno auto i konsultowałam się z właścicielem. Dał mi 3 miesiące na uzbieranie funduszy, inaczej musiałam wziąć kredyt. Cały czas kontaktowałam się z Jack'iem, który polecił mi handlarza. Jack pomoże mi również stuningować pojazd, ponieważ prowadzi swój warsztat.
Dzisiaj obudziłam się z nadzieją, że ten dzień będzie taki jak reszta. Sen przerwał mi dźwięk telefonu. Rozchyliłam powieki i bez zastanowienia kliknęłam zielony przycisk.

- Hej Charlotte, mamy lekki kłopot... - usłyszałam głos Jack'a. - Handlarz potrzebuje sprzedać auto tu i teraz.

- Jack, ale ja nie mam teraz funduszy. Przecież była umowa, że mam jeszcze... - spojrzałam na kalendarz wiszący na ścianie. - półtora miesiąca.

- Zależało ci na tym. - westchnął. - mogę ci go sprowadzić od niego nawet dzisiaj.

Wzięłam głęboki wdech. Wiedziałam, że piszę się to z tym, że musiałabym wrócić do Stanów.

- Bierz go. - powiedziałam po chwili. - Wyślę ci listę rzeczy, które bym chciała żebyś wykonał.

- Super Charlotte. - zaśmiał się. - gratuluję pierwszego auta!

Chłopak się rozłączył a ja niepewnie wybrałam numer Evansa. Nie wiem, czy nadal chciał mnie przyjąć pod swój dach.

- Char? - powiedział zaspany. - już myślałem że nigdy się nie odezwiesz. Martwiliśmy się.

- Cześć. - zaczęłam cicho. - Chciałam tylko zapytać czy nie będzie to problem, że wrócę z powrotem do Nowego Jorku...?

- Oczywiście, że nie! - Uniósł lekko glos podkreślając tym zadowolenie z mojej decyzji. - Mogę zabookowac ci już lot.

- Dobrze, Ethan. - Powiedziałam wcale nie pewna tego co robie.

Połączenie się zakończyło. Cholernie nie chciałam spotykać się ponownie z Kashem, a wiedzialam, ze to mnie czeka. Może i nie znalismy sie dlugo, ale czuje sie jak idiotka po zaufaniu mu w tak krótkim czasie.

Ethan zarezerwował mi lot na jutrzejszy dzień, więc niestety miałam bardzo mało czasu, żeby pożegnać się i spakować. Ja szczęście wynajmowałam mieszkanie od dziadka, dzięki czemu uniknęłam problemów z nagłą wyprowadzką.

***

Stałam przytłoczona emocjonalnie przed boardingiem z bagażem podręcznym w ręce. Chwilę temu udało mi się przelać część pieniędzy Jack'owi na moje auto, które stało już w warsztacie chłopaka. Miał je okleić na kolor docelowy i parę rzeczy pozmieniać. Było to trochę za mocne auto dla mnie, ale średnio mnie to interesowało.

Gdy wsiadłam na pokład samolotu chwyciłam za słuchawki bezprzewodowe i włączyłam losową playlistę. Lot zapowiadał się strasznie długi, a ja nie przepadałam za podróżami w powietrzu.

- - - -ETHAN
Szczerze zdziwiła mnie nagła decyzja Char. Nie wiedziałem również z czego wynikała, ale dla mnie najważniejsze było, że w końcu wróciła. Podjechałem swoim autem pod lotnisko i pomaszerowałem pod odpowiednią bramkę. Char nic się nie zmieniła. Wsumie to nic dziwnego, bo jak mogłaby się zmienić w półtora miesiąca? Dziewczyna do mnie podeszła a ja od razu ją objąłem.

- cieszę się, że jesteś. - powiedziałem cicho. - w końcu.

- Przepraszam za to wszystko. - odezwała się cicho. Napewno w jej głosie można było wyczuć wiele emocji. - wytłumaczę ci wszystko.

- No ja mam nadzieję. - zaśmiałem się cicho po czym zabrałem blondynce bagaże.

Skierowaliśmy się do wyjścia z lotniska i wsiedliśmy do samochodu.

- To o co chodziło, Char? - zacząłem. Wiedziałem, że ta rozmowa ani trochę nie będzie komfortowa. - wiem co się między wami działo... Ale czemu po wspólnej nocy uciekłaś i nagle wyleciałaś? Planowałaś to?

- Po prostu poczułam się wykorzystana. - powiedziała niemal niesłyszalnie - w środku nocy do Kasha zaczęła wydzwaniać jakaś lafirynda i jak się okazało to ze sobą spali. A ja już i tak czułam się tu przytłoczona, więc pod wpływem emocji po prostu... no wyjechałam. Przepraszam.

Westchnąłem. Nie wiedziałem co  powiedzieć. Jednocześnie Kash cholernie zjebał, ale wyjeżdżanie samemu i jechanie bez prawa jazdy jest kurewsko nieodpowiedzialne.

- Rozumiem, ale więcej już tak nie rób. Masz nas możesz z nami porozmawiać. Jeżeli z chłopem nie idzie o czymś pogadać idź do Avy. Nawet nieświeża jak nakopała Kashowi w dupe jak się dowiedziała - prychnąłem na wspomnienie tego. - Teraz Kash wie, że ma się do ciebie nie zbliżać. Nie ukrywam, że nadal jest moim przyjacielem, ale z tobą nie zamieni już słowa.

Dotarliśmy do domu a młoda się aklimatyzowała. Nie nalegałem na jakieś spotkania grupowe, bo wiedziałem, że będzie to dla niej niekomfortowe. Zbliżał się również czerwiec, a to siódmego Char przyszła na świat, więc koniecznie musiałem coś dla niej przygotować. Myślałem już nad tym z Avą, ponieważ ona jest mistrzynią w niespodziankach. Planowaliśmy jakiś luźny wypad nad jezioro i ognisko. Wiem, że Char nie przepada za ogromnymi imprezami.

- - - -TAKASHI
Oczywiście, że Evans próbował to ukryć. Jak zwykle mu się nie udało. Wiedziałem, że wróciła. Jack sprowadził jej pierdolone auto. Jeszcze wzięła je na kredyt. Co za mała idiotka. Po cholerę było jej auto jak nawet nie miała prawa jazdy? Nie wiem, ale całkiem mnie to bawiło.
Przez te półtora miesiąca nie zaruchałem ani raz. Myślałem tylko o niej. Walona blondyna owinęła mnie sobie wokół palca po czym to rozjebałem. Wszystko da się naprawić prawda?

——————————————————————
Hejka wszystkim przepraszam za taką przerwę ale napisanie tego rozdziału mocno przejściowego było dosyć ciężkie. Mam nadzieję że będzie szło lepiej
Buziaki ;)❤️

Race with confidenceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz