— Złamiesz mi rękę, jeśli będziesz mnie tak mocno ściskać, kryształku.— Przepraszam — wydusza Crystal i luzuje trochę uścisk. Przez to, że jest zasłonięta włosami, nie jestem w stanie dostrzec wyrazu jej twarzy, gdy zbliżamy się do knajpy. Nie wiem, czy boli ją noga, czy tak bardzo obawia się wejścia do środka, bo zwalnia coraz bardziej, jakby miała kule u nogi, jednocześnie dociskając się do mnie jeszcze bardziej. Podejrzewam, że tego nie kontroluje i nie ma świadomości. Natomiast na pewno nie wie, jak bardzo muszę walczyć ze sobą, aby jej nie objąć, czy wziąć na ręce i zabrać w miejsce, gdzie nie ma ludzi. Pierwszy raz mam przy sobie kobietę, przy której nie mam pojęcia, jak powinienem się zachować, aby jej nie przestraszyć.
Wydaje się tak bardzo poraniona, że wcale nie dziwię się, że zamknęła się w domu. Zapewne w czterech ścianach czuje się najbezpieczniej.
Przechodziłem przez taki okres w życiu, więc ją dobrze rozumiem. Wiem też jednak, że im dłużej człowiek nurza się we własnym bagnie, tym trudniej później wystawić twarz na słońce i pozwolić mu się ogrzać — pojawia się strach, że zamiast przyjemnego ciepła, spali się na popiół. Nie mogę powiedzieć, że i we mnie już nie ma takiego lęku.
Crystal dzielnie stawia kroki. Jest tak bardzo skupiona, że nie dostrzega gapiów. Ludzie z Pine Hollow kojarzą mnie jedynie z Loren i wszystkimi głupstwami, które zrobiłem jako dzieciak. Nie mam tutaj zbyt dobrej opinii. Właśnie dlatego chciałem pojechać gdzieś indziej, żeby niepotrzebnie nie dotarły do niej plotki. Teraz jednak lepiej rozumiem Crystal. Nie wiem, co wywołało w niej atak paniki, i mam ochotę poczytać o tej sprawie z akademii. Nie żeby zaspokoić chorą ciekawość, a móc ją lepiej zrozumieć.
Celowo powiedziałem o rozmowie z Bailey, żeby myślała, że to zmowa, aby wyciągnąć ją z domu. Myślałem, że będzie wściekła, ale nie. Ona poczuła ulgę. Wyraźnie widziałem jak się rozluźniła właśnie w tym momencie – gdy dostała zapewnienie, że niczego od niej nie oczekuję. Coś mi mówi, że to dzięki temu zapewnieniu, teraz trzyma mnie mocno, bez oporów, jakbym był jej stabilnym gruntem.
— Z psami tu nie wolno — burczy Ted, właściciel lokalu, łypiąc okiem na Chaosa. Jestem tak pochłonięty Crystal, że nie zauważam, iż pies pcha się z nami do środka.
— Daj spokój, Ted. To pies opiekun. Nie widzisz? Crystal go potrzebuję przy sobie. Będzie siedział grzecznie przy niej.
— Pies opiekun? — Patrzy z powątpiewaniem na Chaosa. — Papiery ma?
— Zapomniałem.
Ted prycha.
— Nie będziesz tutaj traktowany jak gwiazda, więc albo przedstawisz mi papiery, albo wyjazd.
— Możemy wziąć na wynos i pójść do parku — zwracam się do Crystal, ale kręci głową.
— Jest dobrze. Niech zostanie na zewnątrz.
CZYTASZ
Taniec dusz
RomanceBądźmy tańcem. Pełnym pomyłek i niedoskonałości, błędów, potknięć i rozpoczynania jeszcze raz. -♡-♡-♡- Crystal po tragicznych wydarzeniach, które odcisnęły piętno na jej życiu, nie widzi dla siebie przyszłości, którą straciła wraz z możliwością tań...