Rozdział 17

218 24 0
                                    


Natalia

Cwaniara, zawsze jej się poszczęści – mruknęłam pod nosem, ssąc truskawkowego lizaka, po czym zataszczyłam na balkon kosz pełen mokrych ubrań. 

Dochodziła dziewiąta, poranek był piękny, Laura przewracała się w łóżku na drugi bok, a ja właśnie zrobiłam pranie. Życie jest jednak niesprawiedliwie.

Nawet podczas wakacji trzeba było wykonywać prozaiczne obowiązki. A ponieważ to była prawdopodobnie ostatnia czynność, na którą miała ochotę moja przyjaciółka, to wczoraj na plaży zaproponowała rzut monetą. Oczywiście wygrała.

Westchnęłam sfrustrowana, a potem spojrzałam w bezchmurne niebo i na majaczące w oddali plażę i morze. W głowie miałam z tysiąc ciekawszych pomysłów na spędzenie czasu, ale nie miałam wyboru, pranie samo się nie rozwiesi. Dlaczego w tak dobrze urządzonym apartamencie nie ma suszarki automatycznej?! Nie wiedziałam tego, ale uznałam, że to nie jest wystarczający powód, by psuć sobie humor w wakacje. Zrobię to szybko i będę mieć z głowy.

Kiedy wzięłam w dłonie pierwszy fatałaszek, pogratulowałam sobie w duchu, że nastawiłam najniższe obroty podczas wirowania. Bielizna Laury była uszyta z delikatnego materiału i łatwo mogła się zniszczyć. Była też wyuzdana, choć to w sumie zbyt łagodne określenie.

Uniosłam na wysokość oczu coś bardzo przezroczystego i zaczęłam się temu przyglądać. Stanik był zwiewny, uszyty z cienkiej tkaniny. Przypominał stworzone z dbałością o szczegóły dzieło sztuki, które musiało dużo kosztować. Przód był wykonany z delikatnej siateczki, jedynie tył, utkany misterną koronką, nie prześwitywał tak bardzo. Przygryzłam wargę, kiedy uświadomiłam sobie, że nie miałabym odwagi założyć takiej bielizny, a co dopiero paradować w niej przed mężczyzną. Miseczki stanika były przezroczyste, a u dołu każdej z nich przyszyte były chwosty. Kokieteryjnie podrygiwały, kiedy poruszyłam kawałkiem materiału. Przymknęłam oczy i wyobraziłam sobie, co musiało się z nimi dziać podczas tańca erotycznego albo seksu. Ta bielizna była stworzona po to, by jej właścicielka mogła uwodzić.

Mogłabym ją przymierzyć, Laura by się nie obraziła. Ponownie spojrzałam na wiszące na palcu wskazującym bieliźniarskie cudo. Naciągnęłam gumkę, by upewnić się, że materiał jest rozciągliwy i że to mój rozmiar. Byłam tak pochłonięta rozmyślaniem na ten temat, że zignorowałam cichy dźwięk szurania. 

Nigdy nie miałam na sobie niczego podobnego, ale gdybym założyła taką bieliznę, na pewno poczułabym się jak milion dolarów...

Ocknęłam się z zamyślenia dopiero, kiedy gumka stanika strzeliła mi na palcu, a on sam pofrunął w powietrze i wylądował na balustradzie sąsiedniego balkonu. Kiedy spojrzałam w tamtym kierunku, zamarłam, a lizak o mało nie wypadł mi z ust. Na balkonie obok na metalowym krześle siedział Robert i uważnie mi się przyglądał. Jakby tego było mało, jego wzrok właśnie przesunął się na bieliznę, która zawisła na balustradzie. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale on szybko wstał i chwycił stanik w dłoń.

Nie, tylko nie to, błagam!

Zrobiłam się czerwona, kiedy zauważyłam, jak zaskoczony unosi brwi, a lewy kącik jego ust powoli podjeżdża do góry.

Niech tylko nie pomyśli, że to moje! I niech nie mówi niczego głupiego, przez co poczuję się jeszcze bardziej zażenowana.

– Spodziewałem się raczej majtek w kucyki. – Spojrzał na mnie i teraz to on trzymał stanik na wysokości oczu.

Zarumieniłam się natychmiast, ale nie dlatego, że się wstydziłam, a przynajmniej nie tylko. Znów sprowadzał mnie do parteru i traktował jak naiwną smarkulę. A ja bardzo chciałam, by widział we mnie kobietę.

Strawberry KissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz