"You can kiss a hundred boys in bars
Shoot another shot, try to stop the feeling"Sakura nigdy nie pragnęła perfekcji, ale od nikogo innego jej tak rygorystycznie nie egzekwowała jak od siebie. Ułożenie wszystkiego w odgórnie zaplanowanych miejscach, było w pewnym sensie terapeutyczne. Dawało poczucie kontroli nad swoim życiem i rzeczami tak daleko poza zasięgiem jej faktycznych wpływów. Nawet jeśli takie działanie sprawiało jej niezwykły dyskomfort. Odkąd była dzieckiem rodzice powtarzali jej, że w ich życiu nie ma miejsca na niedoskonałości czy przypadek. Wszystko miało swoje położenie w strukturze biznesowej, a jej podlegał każdy integralny element życia. Ona sama żyła, aby dopełnić obrazka malowanego najlepszymi barwami jej rodziny. Piękna, inteligentna, ale przede wszystkim uległa dama, której przeznaczeniem jest wprowadzenie nowego nabytku do ich rodziny.
Im była starsza i tym bardziej posłuszna, rodzina coraz częściej ingerowała w jej życie, zwłaszcza to towarzyskie. Dobór koleżanek podlegał rygorystycznym kryteriom matki, dlatego zacieśniała relacje tylko z tymi, których nazwisko coś znaczyło w rozmowach z interesariuszami. Każda nowo zapoznana osoba, była jedną z barw, dokładaną do malunku, tworzonego przez wszystkie pokolenia rodziny Miyawaki. Jeśli okazywała się niewłaściwa, nikt nie miał skrupułów, aby pozbyć się takowej. Rodzina i sukces ich przedsiębiorstwa było najważniejsze od sentymentów.
Sakura czasem wyobrażała sobie jaki powstanie z tego obraz. Kiedyś był to ich letni domek w lesie, niedaleko Tokio, gdzie w lecie spędzała czas z kuzynostwem. Sądziła, że do tego wszyscy dążą. Rodzinnego schronienia, w którym będą żyli już na zawsze razem, nie myśląc o środowisku jaki pozostawili za sobą. Jednakże wraz z wiekiem, obrazek w jej wyobraźni począł, przybierać coraz to ciemniejszych barw, gdy zachowania rodziny, zostały obdarte z dziecięcej perspektywy.
Pytania o przyjaciół, niegdyś takie niewinne, naznaczone rodzicielską troską, sprawiały jej radość. Ale później poczęły powodować lekki niepokój, gdy zrozumiała prawdziwy powód ich zadawania. Szybko nauczyła się odpowiadać tak jak jej rodzina oczekiwała od członków zarządu, w końcu była nieodrodną córką swoich rodziców. Potrafiła zręcznie lawirować między prawdą a kłamstwem, tkając wypowiedź, spełniającą wszystkie wygórowane oczekiwania, a uśmiech jaki przy tym przybierała był idealnym odwzorowaniem jej matki.
Szkoła, początkowo nie brzmiała dla niej optymistycznie. Od dziecka uczyła się języka koreańskiego, ale wyjazd zza granicę i zamieszkanie w kompletnie innym miejscu z dala od wszystkiego co się znało, stresowało Sakurę. Nie spodziewała się także znalezienia tam nikogo dla siebie bliskiego. Wiedziała w końcu, kto istotny dla jej rodziny do niej chodzi i z kim będzie musiała nawiązać interakcje, aby każda z tych osób w końcu stała się jej znajomym.
Nie była z tego powodu zadowolona, dlatego postanowiła, że zbuntuje się i w pierwszym tygodniu, nie rozmawiała z nikim, dopóki nie była to ostateczność. Zastanawiała się, kiedy, otrzyma pierwszy telefon z krzykiem jej matki, a później chłodnym wywodem ojca o swojej bezużyteczności, ale dwa tygodnie minęły i nic jednak takiego nie miało miejsca. Wpierw poczuła coś na kształt wolności. Sama zaczęła rozpoczynać rozmowy z różnymi osobami, przede wszystkimi tymi, których nazwiska nie były tak istotne. Było to wręcz narkotyzujące, gdy nie musiała myśleć o powiązaniach jakie ktoś miał z firmą jej rodziny.
CZYTASZ
Gold rush || Seungjin
FanfictionZa złotem podążają tylko głupcy nim owładnięci, a Seungmin był najwyraźniej jednym z nich. seungjin; angst; zmieniony wiek postaci; skz nie istnieje korekta: JiniastaDzbaniasta