Rozdział 27

1.1K 145 41
                                    

Kira

- Nie syp tyle cukru – syknęłam widząc jak Ezra wtłacza do swojego kubka trzecią torebeczkę – Antonowi by się to nie spodobało – zacmokałam z dezaprobatą znów nie mogąc się powstrzymać, a kiedy zgromił mnie wzrokiem parsknęłam śmiechem.

- Będziesz mi tak teraz dopieprzać przy każdej okazji? – spytał, ostentacyjnie opróżniając torebeczkę.

- Spokojnie, tylko wtedy kiedy będziemy sami – mrugnęłam do niego i napiłam się swojego gorzkiego espresso.

- Osobiście uważam, że to co was łączyło nie było czymś złym – wziął łyka kawy, a ja pokręciłam głową.

- Było. Było złe i nieodpowiednie, ale nie przez to że Ildar kiedyś mnie kupił i kazał nazywać się ojcem, tylko dlatego że oboje jesteśmy za bardzo popieprzeni. Potrzebujemy przeciwwagi, a nie kogoś kto zareaguje agresją na naszą agresje, rozumiesz?

- Nie ma we mnie grama agresji – westchnął mieszając w kubku. – Jestem oazą spokoju.

- Yhymmm. Domyślam się co kombinujesz, ale trzymaj się od niego z daleka, Ezra. To nie jest dobry pomysł rozumiesz, prawda?

- Tak. Zresztą, to nieważne. Rozstanę się z Tess żeby być z nią szczery, a on… Za chwilę mi przejdzie, zapomnę i znajdę sobie jakąś miłą dziewczynę. Spokojnie… – bąknął wgapiając się w stół i na swój sposób współczułam mu tego, że nie może być szczery wobec swoich uczuć, ale jednocześnie widziałam, że to nic w porównaniu do tego co mogłoby go spotkać, gdyby zrobił coś głupiego.

Anton był skomplikowanym kochankiem. Zagubionym i zranionym człowiekiem, który swoje problemy i frustracje przerzucał do sypialni. Był jedną z najbardziej seksualnych osób jakie poznałam, aż nazbyt często i szybko się podniecał i nie umiał zapanować nad swoim szalejącym libido, a jednocześnie nie mógł dojść czasami nawet przez kilka godzin. To dlatego miał tyle kochanek, i to zazwyczaj na raz - on nie mógł skończyć, kobieta z którą uprawiał seks doszła już pewnie z dziesięć razy i miała serdecznie dość – w przeciwieństwie do niego, i tak w kółko. Podejrzewałam że to wina tego, iż kiedyś był wykorzystywany, ale przecież oboje nie umieliśmy o tym rozmawiać. Pewnie przydałaby mu się wizyta u psychiatry, psychologa, seksuologa i porządnego terapeuty, jednak kto miał go tam wysłać?

Kiedy zerknęłam na Ezrę zaczęłam się siłą rzeczy zastanawiać czy istnieje cień szansy na to, że Anton byłby zainteresowany - w końcu podejrzewałam, że kiedyś skrzywdziła go właśnie kobieta, więc może facet nie kojarzyłby mu się z traumami i pomógłby mu zapomnieć o tym co go spotkało…?

Ale i tak szczerze w to wątpiłam.

Dopiliśmy kawę i pojechaliśmy do domu, a kiedy weszliśmy Leo siedział w salonie wyglądając jak zbity pies. Rana na jego brzuchu była naprawdę paskudna i znowu zaczęłam się zastanawiać czy nie potrzebne będzie szycie biorąc pod uwagę to jak mocno zakrwawiony był bandaż.

- Zostawię was samych – odparł Ezra i pochylił się cmokając mnie w policzek,  więc spiorunowałam go wzrokiem – Pa kochanie. Jutro o tej samej porze – krzyknął wychodząc, a ja westchnęłam wywracając oczami.

- On mnie wykończy…

- Kira… - Leo wstał i był dość blady, więc podeszłam do niego patrząc w jego wielkie, orzechowe oczy – Przepraszam, że nadszarpnąłem twoje zaufanie…

- Trzeba cię zszyć – oznajmiłam przerywając mu – Umiem to zrobić, chyba że wolisz iść do lekarza.

- Chcę żebyś ty to zrobiła – powiedział, a ja tylko kiwnęłam głową i ruszyłam do naszej sypialni.

ConvictedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz