Eda
– Idę z tobą! – powiedziałam, próbując nadać swojemu tonowi trochę twardszą nutę.
Hank zapiął swój zegarek i spojrzał na mnie przelotnie.
– Już o tym rozmawialiśmy, gwiazdeczko. Wolałbym, żebyś została w domu i odpoczęła po wczorajszym.
Przewróciłam oczami.
Ciągle kazał mi leżeć, a przecież nic mi nie było. Najadłam się tak naprawdę tylko strachu. I tyle. Fizycznie nic mi nie było. Tylko głowa nie mogła za tym wszystkim nadążyć i pół nocy rzucałam się po łóżku. Miałam rollercoaster myśli, którego nie umiałam zatrzymać. Najpierw przyszedł koszmar, że Gia postawiła na swoim, a potem nie potrafiłam przestać układać możliwych scenariuszy.
Nie wszystko wczoraj zrozumiałam, bo niewiele do mnie dochodziło, ale jedno było pewne. Gia myślała, że ona i Hank będą kiedyś razem i wmówiła sobie, że to ja i dziecko stoimy jej na drodze.
Nie rozumiem jednak, jak ona sobie to wszystko motywowała w głowie. Bo mogła przecież podkochiwać się w Hanku. Miłość nie wybiera. I nawet jeśli wybrała bycie suką zamiast powiedzenia mu o swoich uczuciach, to mogła spróbować nas jakoś skłócić. Pokazać w jakiś sposób pazurki. Ale to, co zrobiła?
Najpierw mnie naćpała i wywiozła z klubu do motelu, gdzie przychodzą prostytutki i cholera sama wie kto jeszcze, by wrobić mnie w zdradę. Potem chciała zabić moje nienarodzone dziecko. Tego nie da się racjonalnie wytłumaczyć.
Tak mogą robić tylko psychopaci. Bo trzeba mieć pewne zaburzenia osobowości, by wybrać taką drogę. Gia nie tylko zrobiła coś, co powinno zostać napiętnowane z całą surowością, ale także manipulowała, kłamała, działała impulsywnie i wykazała się arogancją. A co najważniejsze nawet nie widziała w swoim zachowaniu nic złego. Interesowało ją tylko to, że Hank nie rozumie tego wszystkiego w ten sam sposób, co ona i że nie jest po jej stronie.
Przecież to wszystko to podręcznikowa definicja psychopaty.
– Ale to też dotyczy mojej osoby. W zasadzie to chodzi tu o mnie tak samo, jak o ciebie. Idę i mnie nie powstrzymasz. Albo pojadę z tobą, albo zrobię to sama. – Widziałam, że coś chce powiedzieć, więc uprzedziłam jego kolejny protest. – I nawet nie myśl o zastawianiu mnie w domu z Brandonem przy drzwiach. Wyjdę oknem! Chcesz, żebym skakała przez okno w ciąży?
Wiem. Brzmiałam, jak dziewczynka, której zabroniono zjeść lody. Brakowało tylko tupnięcia nogą i założenia rąk pod biustem. Hank uniósł wzrok znad butów, które zawiązywał i spojrzał na mnie spod byka.
– Wiesz, że jak cię pierwszy raz zobaczyłem, to pomyślałem, że jesteś niesamowicie seksowna, ale też musisz być szalona. Widzę, że niewiele się pomyliłem – powiedział.
Uniosłam brew.
– Skoro tak pomyślałeś, to wiedziałeś też, co bierzesz. Nie kupiłeś kota w worku, więc teraz nie kręć mi nosem.
Hank wyprostował się i podszedł do mnie w dwóch krokach. Położył mi dłonie na ramionach i delikatnie je pogłaskał.
– Gwiazdeczko, to nie będzie miła rozmowa. Dlaczego tak bardzo ci zależy, by pójść ze mną? – zapytał. W jego głosie nie było już drwiny, a jedynie cierpliwość i może chęć zrozumienia.
Westchnęłam i spróbowałam ubrać w słowa to, co czułam.
– Ja po prostu chcę zrozumieć. Bo naprawdę zrozumiałabym, gdyby zrobił to ktoś inny. Ale ktoś, kogo ty uznawałeś za przyjaciółkę, a ja za dobrą znajomą, którą mogłabym zaprosić do naszej paczki i wyznać jej wszystkie sekrety? W ogóle jak kobieta mogła zrobić to kobiecie? Tyle się słyszy o tym, że ktoś komuś na imprezie wsypał coś do drinka. Ktoś obcy. A tu? Jezu. GHB, tabletki poronne... Nie umiem sobie tego racjonalnie wytłumaczyć. Chcę tylko odpowiedzi. Od samego źródła.
CZYTASZ
My baby shot me down - ZAKOŃCZONE // ZOSTANIE WYDANE
RomanceA co jeśli to kobieta uratuje wielkiego szefa mafii? Powinno być chyba na odwrót, prawda? Czasy kobiet w opałach jednak już dawno minęły. Hank jest właścicielem klubu. To właśnie w jego podziemiach załatwia swoje brudne interesy. Mężczyzna ma świa...