Marcel, Rosa, Zielony Kot i Merlin stali jak wrośnięci w ziemię, ogarnięci dziwną niemocą, która wiązała im członki i paraliżowała umysły. Wydawało się, że dla nich czas stanął w miejscu. Zatrzymał się nagle i bez ostrzeżenia, jakby celowo chcąc utrudnić im dalsze działanie.
Natomiast Ludzie Oka kroczyli po tęczy coraz szybciej i szybciej. Kilka krótkich sekund zajęło im pokonanie drogi, na której przebycie powinni byli potrzebować co najmniej kilkudziesięciu minut. Mężczyźni stawali się coraz bliżsi, coraz więksi i coraz wyraźniej dało się zobaczyć szczegóły tatuaży trzecich oczu łypiących z ich czół. Wiatr dął w czarne szaty, które falowały wokół ramion czarowników niczym szerokie, ptasie skrzydła. Przypominali chmarę ogromnych kruków, które właśnie ruszały na żer. Nie wyglądali jak ktoś, z kim przyjemnie byłoby wypić popołudniową herbatkę z mali.
Dopiero kiedy stopa pierwszego mężczyzny dotknęła ziemi, Marcel odzyskał czucie w ciele i zdolność myślenia. W jego głowie, prędka niczym piorun, pojawiła się jedna, krótka myśl: „Uciekaj". Jednak szybko dogoniły ją dwie inne myśli. Brzmiały one kolejno: „pomyśl" i „przede wszystkim nie panikuj". Zanim jednak Marcel zdążył ocenić, która z nich jest najbardziej adekwatna do zaistniałej sytuacji, stało się coś, co sprawiło, że rozważanie przestało być konieczne.
Czarownik, który otwierał kolumnę maszerujących współbraci, wyciągnął rękę i rozcapierzył długie palce dłoni. Spoczywało na niej coś małego i błyszczącego. Marcel nie zdążył jednak zarejestrować co to było, gdyż owo małe, błyszczące coś momentalnie przemieniło się w wiązkę mocy. Nie istniały słowa, które byłyby w stanie opisać ją właściwie, nie miała ona bowiem kształtu, koloru ani zapachu. Mimo to chłopak odczuł ją – nie wzrokiem, dotykiem, słuchem, smakiem czy węchem, ale jakimś innym zmysłem, z którego istnienia nie zdawał sobie wcześniej sprawy. Powietrze zadrgało, kiedy moc wzniosła się w górę i popłynęła w kierunku piątki towarzyszy stojących na ganku.
„Zaraz nas dopadnie" – pomyślał rozpaczliwie Marcel, zdając sobie jednocześnie sprawę, że i tak nie mógłby zrobić nic, by ich przed nią uchronić. Mógł tylko stać i być świadkiem jak moc przecina powietrze i zbliża się w ich stronę szybko i nieubłaganie. Po krótkiej chwili czar rozbił się tuż przed ich głowami. Chłopak usłyszał głuchy trzask i już miał zamiar coś zrobić, lecz czarownik wyciągnął dłoń po raz drugi i wypuścił kolejną wiązkę mocy. Ta również przecięła powietrze wprawiając je w lekkie drgania, ale w przeciwieństwie do swej siostry, nie rozproszyła się przed nimi, ale rozbiła się prosto o ich ciała.
Czar uderzył w Marcela potężną falą i sprawił, że chłopak zachwiał się i cofnął o krok. Czar był niczym silny wiatr, którego nie widać, ale który bez problemu jest w stanie zwalić z nóg. Jednak poza tym nie wydarzyło się zupełnie nic. Marcel już miał odetchnąć z ulgą, kiedy nagle jego głowę wypełnił niespodziewany dźwięk – nagły i głośny niczym grzmot. Później na moment zapanowała cisza, ale była to cisza przed burzą. Już w następnej chwili głowę Marcela wypełniło uporczywe brzęczenie, a chłopak poczuł się tak, jakby do czaszki wleciał mu rój rozdrażnionych pszczół i teraz obijał się o jej ściany. Minuty mijały, a hałas trwał i trwał, równie głośny i uporczywy jak na początku. Marcel miał wrażenie, że ten wibrujący dźwięk drąży mu w głowie korytarze, ryje między myślami i wspomnieniami i rozsadza mu głowę milimetr po milimetrze. Podniósł ręce i zatkał uszy, ale to nic nie pomogło. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, że ten dziwny odgłos nie dochodził przecież z zewnątrz, ale rodził się w nim – tutaj, w jego głowie. W końcu, po czasie długim niczym wieczność, przez hałas przedarła się słaba myśl, która mówiła, że skoro ten dźwięk rodzi się w nim, to przecież właśnie on, Marcel, powinien nad nim panować. Chłopak skupił wolę na pozbyciu się uporczywego brzęku. Powoli, bardzo powoli, hałas zaczął słabnąć.
CZYTASZ
Zielony Kot
FantasyZielony Kot to powieść pełna dowcipu, doprawiona sporą dozą absurdu. Ciepła i przyjemna jak kakao w mroźny wieczór. Jeśli lubisz zwariowane historie, pokręconych bohaterów i masz ochotę się trochę pośmiać - zapraszam do lektury! Marcel to nieco rozt...