-Biuro ojca- powiedział brunet szybko mnie mijając i wchodząc do środka. Wszyscy patrzyliśmy na niego jak na wariata ale mimo to każdy za nim wszedł do domu.
-Nie otwierałem go na wypadek gdyby wrócił- odezwał się ponownie chłopak otwierając kłódkę. Współczuje mu tego przez co musi przechodzić. Może kiedyś się uda go odnaleźć?
Kiedy drzwi ustąpiły i weszliśmy powoli do pomieszczenia rozglądając się dookoła odezwał się blondyn.-Spałem w tym domu milion razy i nigdy nie widziałem tych drzwi otwartych. Ja tu mieszkałam i nie widziałam ich otwartych tymbardziej.
Chłopak podszedł do biurka i pokazywał nam tablice z drzewem geanalogicznym Routlegde'ów. Jeśli mam być szczera to nigdy w życiu nie słyszałam o tych ludziach. JB opowiadał nam o kompasie i o jego poprzednikach.
-Stary serio nie widzisz co się dzieje?- zapytał JJ łapiąc bruneta z ramie by zwrócić na siebie uwagę.- Masz kompas śmierci, pozbądź się go zanim ktoś się na ciebie zamachnie.
-Tym razem JJ ma racje, nie możemy tego trzymać- zgodził się Pope. Ja wcale nie wiedziałam co mam myśleć o tym wszystkim , boję się,że to wszystko pójdzie za daleko.
- Nie mam żadnego kompasu śmierci-zapewnił kuzyn jednak jeśli mam być szczera od tego momentu przestałam ich kompletnie słuchać. Podeszłam do okna i jedynie wpatrywałam się w to co znajduje się za nim. Co było ważniejsze ode mnie, że mnie opuściła? Czemu nie może nagle się pojawić i wytłumaczyć się dlaczego zniknęła na tyle lat? Nie daje mi to spokoju.
-Kiedyś tata mi mówił, że z tyłu jest miejsce na jakąś tajną wiadomość- powiedział brunet i zaczął odkręcać tylne wieczko.-To pismo taty.
- Skąd możesz to wiedzieć?- zapytała Kiara podchodząc bliżej do chłopaka by mieć lepszy widok na przedmiot.
-Zawsze pisał takie charkterystyczne R, wcześniej tego nie było- dodał JB
-Redfield- przeczytała Kie a w tym samym czasie zauważyłam czarne duże auto podjeżdżające pod dom.
-Ej ludzie ktoś przyjechał -odezwałam się jednak nikt nie zwrócił na mnie uwagi, ponieważ byli zajęci rozmową o napisie.
-Ktoś przyjechał- powiedziałam głośniej a już po chwili każdy podszedł pod okno.-JJ to ci sami co byli u Lany?- zapytał Pope a blondyn zaczął panikować.
-Tak, stary mówiłem ci, że to się źle skończy- mówił JJ do bruneta, który niemal odrazu wziął jego ramiona i próbował go uspokoić.
-Gdzie broń- zapytał.
- W plecaku...- zaczął myśleć gdzie może znajdować się przedmiot- a plecak na ganku. Chłopak odrazu wybrał się w kierunku wskazanego wcześniej miejsca jednak wrócił tak szybko jak wyszedł.
-Są już na ganku- powiedział lekko zdyszany chłopak zamykając drzwi za sobą. Poczułam ogromny niepokój i strach o własne życie jak i moich przyjaciół. Czemu to nam przytrafia się najgorsze gówno?
____________________________
Wracam do pisania, to stary draft dlatego taki krótki ale miłego czytania!
CZYTASZ
,At first i didn't like you'- JJ MAYBANK
FanfictionMadelyn Routledge, kuzynka John'a B wraca po długim okresie czasu do Outer Banks. Czy płotki aby na pewno powinny trzymać się z płotkami? Madelyn pozna grupkę przyjaciół kuzyna i nie każdy przypadnie jej do gustu. Czy z czasem akcji, które zmuszą ją...