Rozdział 2

1.3K 158 39
                                    

Leo

- Wejść – zimny głos Gabriela Castarisa rozbrzmiał w moich uszach, więc wszedłem do gabinetu pewnym krokiem z hardą, zdeterminowaną miną. Ojciec siedział za wielkim mahoniowym biurkiem w trzyrzędowym garniturze opinającym jego postawne, muskularne ciało i spojrzał na mnie swoimi ciemnymi, orzechowymi oczami -  Leo. Witaj synu… W czym mogę ci pomóc?

- Ojcze, przeszedłem do ciebie z propozycją, która może uratować Livię, jednocześnie nie odbierając nam możliwości stworzenia trwałego sojuszu z Aristovem – wypaliłem na samym wstępie nie chcą tracić więcej czasu. I tak wystarczająco długo zwlekałem.

- Leo… Rozmawialiśmy o tym. Ślub naszych dzieci jest jedynym rozwiązaniem.  

- Anton to psychopata. Sadysta. Zabierze Livię do Rosji, zniszczy ją. Ona jest taka delikatna, a on…  - zamknąłem oczy zawładnięty żądzą mordu. Oddałbym życie za moją siostrę, a ten skurwiel zamierzał ją skrzywdzić, złamać, myśląc że ja nic nie mogę na to poradzić. Ale bardzo się mylił. Wszyscy się mylili. - Wyobrażasz to sobie? – spytałem ojca szukając w nim cienia mężczyzny którym był kiedyś, w czasach gdy nazywał Livię jego ukochaną córeczką.

- Mnie też to boli synu, ale nie mamy wyjścia…

- Jest wyjście. Kira Aristov i ja – odparłem twardym tonem, przełykając odruch wymiotny.

Ojciec rozchylił usta patrząc na mnie z niedowierzaniem.

- Katana? Zwariowałeś?

Kira Aristov była legendą -  zdecydowanie w negatywnym znaczeniu tego słowa. Znana ze swojego okrucieństwa i porywczego charakteru, przebiegła, bezlitosna i bezwzględna. Mistrzyni walki bronią białą, genialna nożowniczka z niezdrową słabością do mieczy i wszelkiego rodzaju ostrzy, które ponoć kolekcjonowała zabierając po jednym każdemu zabitemu przez nią przeciwnikowi. Od dziecka szkolona by być zabójczynią, maszyną do wykonywania rozkazów ojca i niestabilnego psychicznie brata, z którym ponoć miała romans – obrzydliwość w którą ciężko było uwierzyć, ale plotki o ich zbyt bliskich relacjach dotarły nawet do Kalifornii.

Nigdy ich nie widziałem i nie miałem okazji poznać osobiście, a zdecydowana większość ludzi mogła ich oglądać jedynie w maskach – owszem, byli tak popieprzeni, że chodzili w cholernych maskach, twierdząc że zwykli śmiertelnicy nie są godni oglądania ich zapewne wątpliwej urody facjat  - ale tak czy inaczej informacje sprawdzone przez moich zaufanych ludzi nie pozostawiły złudzeń. Kira i Anton Aristov ponoć nie tylko wykazywali się okrucieństwem, ale też  zachowywali się względem siebie jak dwoje kochanków, mimo że z oczywistych przyczyn nie wolno było im okazywać sobie publicznie uczuć. Młody Aristov był rzekomo niesamowicie zazdrosny i zaborczy w stosunku do siostry, dotykał ją w dwuznaczny sposób oznaczając jako swoją własność, ponad to szeptano że w sypialni, z dala od ciekawskich spojrzeń, z pewnością oddają się swoim zwierzęcym żądzą. Zresztą właśnie za zwierzęta ich miałem - stworzenia bez zasad, bez sumienia, bez wstydu.

- Tak. Przecież to córka Aristova, co to za różnica czy ja ożenię się z Kirą, czy Livia z Antonem? Ty wyjdziesz na tym lepiej, Livia jest przepiękna, to najbardziej pożądana dziewczyna w całym naszym świecie, wiesz o tym. Nie ma mężczyzny który nie marzy o Livii, więc będziesz mógł ją oddać jakiemuś wpływowemu szefowi zacieśniając kolejny sojusz. Cassian byłby dobrym rozwiązaniem. Szanowałby ją, opiekowałby się nią… Zostałaby blisko nas, a jednocześnie zawarłbyś przymierze ze Wschodnim Wybrzeżem…

- Leo… - przerwał mi ojciec – Myślałem, że durzysz się w córce Roberta?

- Miłość to luksus na który nie każdy może sobie pozwolić. Cindy jest córką zwykłego podszefa, który i tak jest ci podległy, to małżeństwo nie przyniesie nam żadnych korzyści – każde słowo paliło mnie w gardło, ale musiałem pamiętać o co toczy się ta walka. O moją siostrę. O jej być albo nie być.

- Ale to Kira Aristov. Podobno jest nieobliczalna, okrutna i bezwzględna. To mistrzyni w manipulowaniu, zadawni u bólu, ale też świetna wojowniczka. Zna sztuki walki, ponoć była szkolona przez najlepszych trenerów, to trudny i wymagający przeciwnik, a nie bawiąca się w wojnę dziewczynka. Ktoś taki ma być matką moich wnuków?

- Zadbamy o moje dzieci, ojcze. Ta wariatka będzie pod naszym butem, tutaj  w Kalifornii, z dala od swego ojca i brata. Nie będzie miała prawa się buntować inaczej pokaże gdzie jest jej miejsce. Nie oddawaj im Livii,  w zamian za to ty upomnij się o ich córkę... Będziemy trzymać ją tutaj na krótkiej smyczy, ujarzmimy ją – uśmiechnąłem się krzywo, a na twarzy ojca odmalowało się zainteresowanie.

- Jesteś za młody na ślub…

- Nieprawda. Jestem gotowy, a Kira właśnie skończyła dziewiętnaście lat, jest młodsza niż Livia i ja…

- Wstępnie dogadywałem się z Aristovem obiecując mu Livię… - odparł z niepewnością.

- Przecież to dla nich lepsze rozwiązanie. Wydadzą córkę, która uchodzi za niestabilną wariatkę za syna najbardziej wpływowego sojusznika. Powinni być nam wdzięczni za taką propozycję.

Ojciec pokiwał głową, ale spojrzał na mnie z rezerwą.

- Jesteś pewien, że wiesz co robisz? Nigdy nawet nie jej nie widziałeś, ja również… Może być potworna. Ponad to… To Katana. Jest gorsza niż połowa mężczyzn w naszych szeregach. Może zgotować ci prawdziwe piekło. Może być okrutna i ciężka do poskromienia, może zamienić twoje życie w koszmar…

- Poradzę sobie z tą rosyjską suką, ojcze. A poza tym… Lepiej mieć ją po swojej stronie, nieprawdaż? To  ponoć żyjąca legenda. Katana walcząca w twoich szeregach… – dodałem zachęcającym tonem, a na twarzy ojca zauważyłem błysk zainteresowania.

- Skoro jesteś pewien przedstawię taką propozycję na dzisiejszym spotkani z Ildarem.

- Jestem pewien.

- Zaskoczyłeś mnie, Leo – odpowiedział z uznaniem – Nie sadziłem, że odważysz się na taki krok, ale dobrze to przemyślałeś. Obyś tylko sobie z nią poradził. Będziesz musiał pokazać jej od początku kto tu rządzi inaczej to może się źle skończyć, rozumiesz?

- Tak jest – odparłem z przekonaniem i krzywym uśmieszkiem, a ojciec pokiwał głową i klasnął w dłonie.

- Katana walcząca w moich szeregach – powiedział z dumą i spojrzał w okno z rozmarzoną miną, a ja spuściłem głowę czując się pusty w środku.

Tak czy inaczej przekonałem ojca, ale przede mną było trudniejsze zadanie. Musiałem namówić samego Ildara Aristova – cholernego „białego demona” – aby oddał mi swoją bezcenną córkę.

ConvictedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz